Przerwa świąteczna dobiegła końcowi, a każdy powrócił do rzeczywistości. Bez tej sztucznej przyjaznej atmosfery.
Część z nich cieszyła się na powrót, a część z nich niezbyt. Byli tacy, co obawiali się tego.
O tak, młody Draco Malfoy. Blondyn o bladej cerze, który miał zadanie do wypełnienia. Im dłużej zwlekał, tym bardziej bał się o bezpieczeństwo swojej siostry. Owszem, Czarny Pan przyrzekł, że nic jej się nie stanie jednakże nie miał takiej stuprocentowej pewności. W każdej chwili mógł zmienić zdanie, mógł komuś rozkazać ją zabić.
Może jemu rozkazać.
Pogrążony swoimi myślami, nie zwrócił uwagi na jego przyjaciela, który zachłannie rozmawiał z nowym osobnikiem, który znalazł się w Slytherinie.
Zapamiętał tylko nazwisko.
Nicholas Scratch.
Przy naprzeciwległym stole zasiadała jego damska wersja, która mocno wbijała swój widelec w ziemniaka a swoim wzrokiem mierzyła jeden punkt przy stole Slytherinu.
Jej przyjaciele widzieli jej reakcje, jednak nic nie powiedzieli. Zachowywała się tak od czasów kolacji w domu Weasley'ów.
— Co on tutaj robi? — Bąknęła z lekkim zdenerwowaniem a następnie wsadziła sobie ziemniaka do gęby, który aktualnie przybierał formę jakiejś papki. — Dlaczego nie został w Durmstrangu? Jeszcze zachowuje się jak zadufana w sobie księżniczka. — Warknęła i lekko poruszyła widelcem na talerzu, który wydał skrzypnięcie. — Czy on właśnie rozmawia z moim bratem? Co za dupek! — Wybuchnęła.
Aż kipiało od niej złością.
Hermiona wraz z Harrym i Ronem spojrzeli na siebie wymownie.
— Sabrino, czy ty coś dalej do niego czujesz? — Zaczęła niepewnie Hermiona, obawiając się czy aby właściwie postąpiła.
— Ja? — Prychnęła blondynka a następnie zaczęła się śmiać na jej pytanie. — Wcale, że nie. I wcale nie jestem zazdrosna. — Oznajmiła hardo.
Po chwili ponownie spojrzała na ich stół, a gdy zobaczyła, że Panna Pansy Parkinson uśmiechnęła się do niego zalotnie, uderzyła pieścią o stół co spowodowało wzdrygnięcie się Neville'a, patrzącego na nią teraz ze strachem.
— Wybacz Neville. Nie chciałam. — Spojrzała na niego przepraszającym wzrokiem, na co ten tylko delikatnie się uśmiechnął, lecz wciąż z przerażeniem w oczach.
Po chwili wzrok jej z brunetem, którego prosiła o atencję - spotkały się. Ponownie posłał jej zadziorny uśmiech, przez co jej twarz aż kipiała gniewem.
— Dupek. — Splunęła i wstała z miejsca, ruszając do dormitorium.
Przyjaciele patrzyli na nią do czasu aż nie zniknęła za wielkimi drzwiami.
— Komuś tu przydałaby się jakaś randka. — Odezwał się Ron, na co reszta zachichotała.
×××
Kiedy po kolacji powitalnej wszyscy rozeszli się do swoich dormitoriów, a korytarze były puste - był to idealny czas dla blondyna na zajmowanie się zadaniem.
Co prawda zajął się tym już wcześniej, jednak teraz ma możliwość dokończenia tego.
Stał właśnie w zagraconym pokoju, szukając tej jedynej rzeczy.
Ogromnej szafy zniknięć. To ona odgrywa tutaj kluczową rolę. W końcu pozwoli dostać się tutaj Śmierciożercom. Pozwoli im na sianie paniki w miejscu, które uważał za schronienie.
CZYTASZ
UNBREAKABLE VOW malfoy twins
Fanfictionobiecaliśmy sobie, że nic nas nigdy nie poróżni, ale nie dotrzymaliśmy tego. zakończyłeś to w chwili kiedy trafiliśmy do dwóch różnych domów. © november, 2020