Braterska więź

791 102 26
                                    

Dzień Syriusza rozpoczął się okropnie. Wiedział, że w końcu jego chwila przyjemności minie, jednak, ani trochę nie był zadowolony, że stało się to akurat czwartego sierpnia. Te wakacje były za idealne.

Powodem jego zmartwienia był list od Andromedy. Kuzynka pisała do niego rzadko, z powodu ciągłego ukrywania się przed rodziną. Ostatni list Syriusz otrzymał cztery miesiące temu. Z lekkim niepokojem otworzył kopertę i zaczął cicho czytać staranne pismo kuzynki.

Cześć Syriusz,

Wszystko u mnie w porządku i mam nadzieję, że u ciebie również. Nimfadora jest coraz zdolniejsza i strasznie szybko rośnie. Aż nie mogę uwierzyć, że jest już taka duża.

Jednakże nie piszę w tej sprawie. Mam dla ciebie niestety złą wiadomość. Jakiś czas temu odwiedziła mnie Narcyza ( wiem, że to dziwne, ale kiedyś ci to wytłumaczę). Przekazała mi ona pewną informacje, która w pewnym stopniu dotyczy ciebie, a dokładniej twojego brata. Wiem, że nie masz dobrego kontaktu z Regulusem, ale musisz o czymś wiedzieć. Chodzą plotki, że jest śmierciożercą.

Syriusz zacisnął zęby i przeczytał ponownie zapisane zadanie. Nie chciał wierzyć w te słowa, ale zdawał sobie sprawę, że ten moment w końcu nastąpi. Regulus zawsze szedł rodzinnymi tradycjami i całkowicie ignorował uwagi Syriusza. Jednak Black miał głupia nadzieję, że jego mały Reg zmądrzeje i nie wstąpi w szeregi śmierciozerców.

Wiem to brzmi niewiarygodnie, ale może być to prawda. Narcyza mówiła, że wraz z twoim rodzicami chodzi na jakieś spotkania. Nie chciała mi powiedzieć więcej, ale zapewne się domyślasz czego dotyczą. Proszę cię nie rób głupstw, Syriuszu. Uciekłeś stamtąd i nie możesz wrócić, rozumiesz?  Postaram się wyciągnąć więcej od Narcyzy, ale jak na razie nie kontaktuj się z Regulusem. Może mu to tylko zaszkodzić.

Kocham,

Dromeda

Syriusz opadł ze zrezygnowaniem na łóżko. Ten moment w końcu musiał nastąpić i Gryfon to wiedział, ale mimo to czuł się okropnie. Stale próbował przekonać Regulusa, że to co robią rodzice jest niebezpieczne i złe. Młodszy Black o tym wiedział, ale i tak dał z siebie zrobić marionetkę. Zostawił go w gnijącym domu z potworami. Czuł się teraz okropnie. Powinien go ze sobą zabrać i ochronić, jak na starszego brata przystało. Jednak on po prostu uciekł.

— Łapa, wołam cię czwarty raz — do pokoju wszedł James. — Mama zrobiła śniadanie... Co się stało?

Potter dostrzegł, że jego przyjaciel jest bliski płaczu. Ostatni raz kiedy widział go w takim stanie, był wtedy, gdy uciekł z domu i przyszedł pod jego drzwi. Potter do dziś nie mógł zapomnieć jego przerażonej twarzy.

— Syriusz — chłopak podszedł do przyjaciela i zajął miejsce obok. — Co się stało?

Black bez słowa wręczył mu list od kuzynki. James skrzywił się na ostanie słowa i spojrzał na Syriusza ze współczuciem.

— Syri, tak mi przykro.

— Cholera to moja wina! — Black wstał i uderzył w ścianę. — Powinienem z nim zostać!

Po pokoju zaczęły się roznosić kolejne huki. Syriusz wpadł w furię i nie zwracał nawet uwagi, że na jego dłoniach tworzą się rany.

— Przeklęte potwory! Jak ja ich nienawidzę!

— Syriusz, opanuj się do cholery!

James rzucił się na przyjaciela i odciągnął go od ściany. Następnie usadził na łóżku i bez słowa zamknął w szczelnym uścisku. Siedzieli tak przez dłuższą chwile, dopóki Black nie zaczął płakać. To przeraziło Potter jeszcze bardziej. Syriusz nie pokazywał swoich słabości, a tym bardziej przy kimkolwiek płakał. Okularnik jeszcze dobitniej zrozumiał jakim ciosem stał się fakt, że młodszy brat jego przyjaciela jest śmierciożercą.

— Spokojnie, Syriusz — szepnął. — Już dobrze.

— Zostawiłem go — powiedział przez łzy Black. — Jest sam z tymi wariatami.

— To nie jest twoja wina, słyszysz? — James mocniej go przytulił. — Oni ci robili krzywdę, więc się od nich odseparowałeś, tak? 

— Ale Reg...

— Próbowałeś z nim rozmawiać — tłumaczył spokojnie Potter. — Nie chciał cię słuchać, a ty nie miałeś już na to wpływu. Próbowałeś Syriusz, a to się liczy.

Black mocniej objął przyjaciela. Czuł się teraz bezpiecznie. Zdecydowanie James był najlepszym co mogło mu się w życiu przytrafić. W domu Potterów, mógł być sobą i nie ukrywać jaki jest naprawdę. Ofiarowali mu pomoc i opiekę, a on wiedział, że do końca życia będzie miał u nich dług. Pani Potter stała się dla niego prawdziwą matką, a Pan Potter ojcem.
Wreszcie czuł, że ma rodzinę.

— Straciłem brata — rzekł Syriusz, stale mając łzy w oczach.

— No coś ty? — odpowiedział Potter. — Przecież masz mnie! Jestem twoim bratem, słyszysz? — chłopak pstryknął przyjaciela w nos. — I nigdy cię nie opuszczę. Nigdy.

Black lekko się uśmiechnął.

— Dziękuje, Rogacz.

— Ogarniemy to z Regiem. Tylko poczekamy na kolejne informacje od Andromedy.

Potter uśmiechnął się szeroko do przyjaciela.

— Jeszcze jedno, James — odezwał się Black.

— Tak?

— Nie nazywaj mnie Syri.

— Ojoj, a co tylko Remus może cię tak nazywać?

Potter za ten komentarz dostał w twarz poduszką. Chłopcy zaczęli się śmiać i przepychać.

Syriusz wierzył słowom Jamesa i się chwilowo uspokoił, choć wiedział, że nie będzie spać przez kolejne noce.

Z kolei James, mimo dość ponurej sytuacji czuł się szczęśliwy. Syriusz Black wreszcie bez żadnego udawania pokazał mu otwarcie swoje uczucia. Zdecydowanie byli prawdziwymi braćmi jakich chcieliby mieć.

SUMMER 1977 ━ marauders ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz