To zaczynamy?

1.8K 127 63
                                    

— Pierdole — mruknął zrezygnowany chłopak. — Wdepnąłem właśnie w gówno.     

— I dobrze ci tak. To za to, że nie dałeś mi tych niebieskich Chesterfieldów. Mówiłem żebyś nie kupował czerwonych, bo smakują do dupy.

James Potter spojrzał zdenerwowany na swojego przyjaciela, który jak gdyby nigdy nic szedł dalej. Od kiedy Black się do niego wprowadził, ten zaczął go traktować jak młodszego brata którego może krytykować na każdym kroku. Spali w jednym pokoju, jedli w jednym pokoju i kąpali się w jednej łazience, w której Syriusz swoją drogą spędzał godziny. Potter się czasem zastanawiał czy to zdrowe, ale z drugiej strony nie mógł sobie wyobrazić, że nagle mieszka sam. Zbyt by mu brakowało wiecznie rozwalonych rzeczy Syriusza. Nie zmieniało to jednak faktu, że w tej chwili miał ochotę go czymś rzucić.

— Cholera Syriusz nie drąż tematu. Właśnie wdepnąłem w gówno idąc na imprezę, gdzie będzie Evans — chłopak zaczął nerwowo wycierać czerwone trampki o trawę, rzucając groźne spojrzenia Blackowi.

— Spokojnie Jamie. Panna ,,nie umówię się z tobą" i tak nie zwróci na ciebie uwagi. — Black teatralnie odwrócił się w stronę przyjaciela, odpalając kolejnego papierosa. — Dobra może zwróci, ale nie oczekuj za wiele. Tak swoją drogą wiesz, że Remmy tam będzie ?

— Oczywiście, że wiem w końcu go namawiasz od tygodnia — mruknął Potter wchodząc na schody prowadzące do domu Franka Longbottoma który zorganizował spotkanie.

Black bez zapukania wszedł do środka witając się ze wszystkimi swoimi typowym uśmiechem. James podążył w jego ślady, wzrokiem szukająca rudowłosej piękności.

— O jest pies i jeleń! — Frank podszedł do przyjaciół wręczając im napoje o dziwnie konsystencji. — Pijcie sam robiłem, zmieszałem chyba wszystkie alkohole z barku ojca.

— Radzę nie próbować! — z salonu można było usłyszeć głos Alice, która siedziała na kanapie wraz z Lily oraz Dorcas.

Uśmiechnięty James Potter ruszył w stronę dziewcząt, nie zauważając, że pozostawia w tyle Syriusza. Jego umysł był teraz tylko zajęty widokiem rudowłosej w luźnym ubraniu i czerwonych trampkach.

— Evans fajne masz buty.

— Dziękuje Potter ty też. Tylko, że moje są czyste — dziewczyna uśmiechnęła się w stronę Jamesa powodując u niego szybsze bicie serca.

— Był pewien wypadek. Na szczęście to buty Syriusza.

Komentarz Jamesa został nagrodzony śmiechem przez wszystkich zebranych, a nastąpienia zaczęła się długa rozmowa o ostatnich wydarzeniach. Jedyni w niej nie obecnie siedzieli na tarasie zbytu pochłonięci własną konwersacją.

— No więc jak mówiłem, te wakacje trzeba dobrze rozegrać. W końcu to nasze ostatnie wakacje i zaraz ostatni rok w Hogwarcie.

— Masz zamiar chodzić tylko na imprezy oraz upijać się do nieprzytomności? — Remus jak zawsze spojrzał na Syriusza swoim opiekuńczym wzrokiem, popijając okropnego drinka Franka.

— Oj Luniek ja się nie upijam to rola Jamesa. Pamiętasz jak w zeszłym roku się zchlał, że przez całą noc musieliśmy z nim siedzieć i pilnować żeby się nie zarzygał w łazience prefektów?

— O ile pamietam to wtedy ty rzygałeś i ciebie pilnowaliśmy.

— Dobra jedno i to samo. Wiesz o co chodzi. — Syriusz odpalił kolejnego tego wieczoru papierosa wręczając paczkę Remusowi.

— Przecież wiesz, że nie pale.

Lupin spojrzał wymowie na Syriusza który usiadł koło niego opierając głowę o jego ramie.

— Wiem, ale moja wrodzona uprzejmość kazała zapytać. — Black spojrzał na Lupina strzelając go palcami w nos. — Zawsze może się coś zmienić.

Tak bardzo nie cierpiał, a jednocześnie kochał zapach papierosów.

— Wątpię.

Lupin wziął kolejny łyk okropnego drinka. Popatrzył na niebo które było mocno zachmurzone jak na środek lipca. Po chwili spojrzał w okno, aby zobaczyć jak idzie Jamesowi w rozmowie z Lily. Remus dobrze wiedział, że Evans podoba się gwiazda Gryffindoru, tylko ta lubi patrzeć na jego starania.

W salonie rozbrzmiała głośna muzyka oraz równie głośne rozmowy. Wszystko było całkiem normalnie poza czołgającym się po podłodze Prewecie. Chociaż nie. To już też było normalne. Byli zgranymi przyjaciółmi od lat i pewne sytuacje przeszły ze statusu ,,co" na ,,standard".

— Te wakacje będą niezapomniane. Musimy się wyszaleć przed Hogwartem i James musi się wreszcie umówić z rudą. — Syriusz przerwał krótka ciszę, wstając powoli, aby się skierować w stronę salonu.

— Cóż myśle, że tak się stanie. Kwestia czasu, ponieważ widać, że bije od nich to-

— Napięcie seksualne?

— Uczucie.

— Ładnie to ująłeś.

Black podszedł do Lupina i dmuchnął mu dymem w twarz. Zanim wszedł do salonu spojrzał na niego tym swoim prowokującym wzrokiem i wyciągnął do niego rękę.

— Chodź idziemy zacząć niezapomniane wakacje.

Tak bardzo nie cierpiał, a jednocześnie kochał zapach papierosów.

SUMMER 1977 ━ marauders ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz