Plany Pottera

917 101 64
                                    

Minęło kilka dni od ostatniej imprezy. Zaledwie dzień po, Peter wysłał list do przyjaciół informując, że koniecznie musiał udać się do domu, ponieważ zachorowała jego babcia. Każde z obecnych poczuło lekkie wyrzuty sumienia, ponieważ wymyślali dość niestworzone rzeczy, które mogły być powodem zniknięcia czwartego Huncwota. Może poza Dorcas.

Remus i Syriusz z kolei nie rozmawiali o ich ostatnim zbliżeniu. Jak zwykle zrzucili winę na swoją dość nietypową więź. Pottera już okropnie to irytowało, ponieważ jego dwójka przyjaciół, bezwstydnie, jego zdaniem, flirtowała ze sobą od piątego roku. Każdemu z boku wydawało się, że Syriusz i Remus są parą, a tak nie było. James chciał, aby wreszcie do tego doszło i wpadł na genialny pomysł, który łączył się z pójściem na randkę z Lily Evans.

Otóż rudowłosa piękność miała taką samą opinię na temat relacji Lunatyka i Łapy, więc postanowiła pomóc Potterowi w jego planie zeswatania swoich przyjaciół.

Dumny gryfon, szedł właśnie na spotkanie z Evans, które mogło być początkiem, jego drugiego planu, w którym pomagali mu huncwoci. Plan brzmiał
,,Wyrwać Rudą Furię", którego nazwę wymyślił nie kto inny jak Syriusz. Koncepcja była dość prosta - James musiał zaprosić Lily na randkę.

Owszem mogło się wydawać, że jest to dość banalne, bo wystarczy zaproszenie. Jednak w przypadku Lily było to dość ciężkie zadanie. James musiał się jej zaprezentować w jak najlepszy sposób, a spędzenie z nią czasu sam na sam, było idealną okazją. Jedyną, rzeczą która ułatwiała gryfonowi zadanie, było zakończenie przyjaźni Lily ze Snapem, z którym to Potter się nienawidził. Ślizgon był główną przyczyną, przez którą Rogacz nie mógł zauroczyć Lily.

James poczuł się przez te myśl o wiele pewniej. Już prawie był na miejscu wyznaczonym przez Evans, kiedy z naprzeciwka zobaczył Syriusza. Zdziwiło go to bo dziś miał w planach spotkać się z Prewettem, ale mimo to postanowił go zawołać.

— Łapa! — James podbiegł do przyjaciela. — Syriusz co ty tu robisz? Nie miałeś być u — James urwał i spojrzał na chłopaka przed sobą. — Ty nie jesteś Syriusz.

— Chwała Merlinowi.

Przed Jamesem stała młodsza kopia Blacka. Co prawda jeśli się mu dłużej przyjrzeć to owszem, było widać różnice, jednak z odległości Potter był pewny, że to jego przyjaciel. Okularnik kompletnie zapomniał o istnieniu brata Syriusza. Od momentu kiedy Black u niego zamieszkał, temat jego rodziny stał się tabu i był nietykalny. Łapa także nic nie wspominał o swoim bracie, więc Potter uznał, że urwał z nim kontakt.

— Regulus. — Potter przez chwile poczuł się głupio. — Co ty tu robisz ?

— Chodzę, oddycham, podziwiam widoki — chłopak mimo swojej odpowiedzi, wyglądał tak jakby się gdzieś spieszył. Jednak Pottera najbardziej dziwiło to, że Black był dość ciepło ubrany jak na letni dzień. Pomimo upału, Regulus miał długi rękaw, co dla Jamesa wydawało się katorgą.

— Rozumiem. — Potter podciagnął spadające mu okulary i się wyprostował. — Szukasz Syriusza?

— Nie. Oczywiście, że nie. — Black poprawił rękaw na lewej ręce. — Po prostu gdzieś idę.

— A gdzie? Może idziemy w te samą stronę to pójdziemy razem.

James choć nie bardzo znał młodszego Blacka to i tak chciał być uprzejmy. W końcu to brat jego najlepszego przyjaciela.

SUMMER 1977 ━ marauders ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz