Rozdział 3

847 28 1
                                    

Siedziałam już tu kilka dni. Dostawałam regularnie posiłki. Były marne ale zawsze coś. Od czasu przesłuchania nie widziałam Furego. Zaintrygował mnie. Chciał mi pomóc mimo że to było nie możliwe. Hydra na pewno mnie już szukała jednak nie uda im się dostać do wierzy, byłam tu bezpieczna ale nie na długo.
Leżałam przykryta po głowę kocem. Łóżko nie było wygodne ale nie narzekam. Równie dobrze mogliby mnie położyć na ziemi. Obróciłam się na drugi bok patrząc na korytarz obok mojej celi. Nie miałam żadnych sąsiadów. Więc albo trzymają ich gdzie indziej, lub zabijają na miejscu. Ale nie sądzę żeby to druga opcja była możliwa. Avengersi nie wyglądają mi na takich. Czarna wdowa jedynie byłaby do tego zdolna. Sławna grupa nie lubiła zabijać. Tylko dlatego wciąż tu jestem. Mimo że byłam tu bezpieczna planowałam ucieczkę. Mój plan był już opracowany, czekałam tylko na moment kiedy wyprowadzą mnie z celi. Problem był w tym że nie znałam dobrze wieży. Przez okno nie wyskoczę bo będzie to się równało z śmiercią. Musiałam dobiec albo do wyjścia albo do przynajmniej drugiego piętra. Skok nawet z drugiego piętra był ryzykowny. Nie wiedziałam jeszcze gdzie się ukryje ale nie mogłam czekać na wyrok śmierci.

- wstawaj, Dyrektor Fury chce cię widzieć - przez zamyślenie nawet nie słyszałam że ktoś wszedł. To była moja szansa. Powoli podeszłam do mężczyzny który niczego się nie spodziewał. Sięgnęłam ręką po pistolet za jego paskiem i oddałam dwa celne szczału między oczy dwóch strażników. Strzały uruchomiły alarm. Biegłam najszybciej jak się da próbując omijać zbiegających się agentów.

- dziewczyna musi być jeszcze w budynku, nie może nam zwiać - z głośnika rozległ się głos Furego. Uśmiechnęłam się na myśl że to ostatni raz gdy go słyszę. Wszędzie można było słyszeć okropne wycie alarmu. Znalazłam schody przeciw pożarowe z który gorączkowo zaczęłam zbiegać. Nie pozwolę im się złapać, choćby nie wiem co. Zatrzymałam się przy drzwiach z tabliczką z numerem dwa. Otworzyłam je. Na przeciw mnie było duże okno a w oddali słyszałam zbilżających się agentów. Odetchnęłam i zaczęłam biec. Modliłam się tylko aby na dole była trawa. Z całym impetem wbiegłam w okno rozbijając je. Zakryłam oczy aby żadne szkło się do nich nie dostało. Czułam kłujący ból kiedy odłamki szkła wbijały się w moje ciało. Miałam szczęście wylądowałam na trawie. Cudem nie miałam żadnych obrażeń. Z satysfakcją zaobserwowałam że jest ciemno, będzie im trudniej mnie znaleźć.
Zaczęłam biec. Wokoło mnie pojawiły się czarne auta oraz radiowozy. Wbiegłam w ciemną alejkę. Nie zastanawiając się długo zaczęłam wspinać się po metalowych schodach. Chciałam dostać się do jakiegoś mieszkania. Wdrapałam się na czwarte piętro. Udało mi się otworzyć okno i weszłam przez nie do mieszkania w którym nikogo nie było. Zaraz i tak pojawi się tu Tarcza. Gorączkowo szukałam miejsca w którym mogłam się schować ale na schodach słyszałam Tarczę. Było już za późno. Agenci wyważyli drzwi, gdy mnie zobaczyli zagonili mnie w kąt pokoju.

- szefie mamy ją - powiedział jeden z nich - mamy ją zabrać? - zapytał.

- nie, zostawcie ją dla mnie zakujcie ją i pilnujcie, zaraz będę - usłyszałam głos dyrektora.

- jesteśmy na czwartym piętrze - dodał.
Podszedł do mnie i szarpnął moje ręce. Zapiął na moich nadgarstku kajdanki po czym zrzucił mnie ponownie na ziemię. Nie miałam jak się bronić więc sztywno uderzyłam w podłogę. Cicho jęknęłam. Agenci rozsunęli się przed Furym.

- stójcie przy drzwiach - skutecznie się ich pozbył. Gdy wyszli mężczyzna podszedł do mnie. Złapał mnie za ramię i podniósł. Spóściłam wzrok na buty. Odetchnął, był wściekły - mam cię przywiązać do łóżka żebyś nie uciekała!Czego nie rozumiesz kiedy ci mówię że ci pomogę? - skuliłam się. Kojarzył mi się z tym wszystkim co przeszłam w Hydrze - spójrz na mnie - rozkazał. Podniosłam wzrok - pomożemy ci, tylko musisz ze mną współpracować - był pewny siebie.

- mnie się już nie da pomóc - wciąż zakuta usiadłam na kanapie.

- co chciałaś osiągnąć swoją ucieczką? Skoro Hydra i tak by się dopadła - odwróciłam wzrok - chodź idziemy - wstałam i podeszłam do mężczyzny. Złapał mnie za przedramię i prowadził do wyjścia. Na zewnątrz było wielu dziennikarzy którzy przekrzykiwali się i robili na zdjęcia. Schyliłam głowę zasłaniając twarz włosami. Fury mocniej ścisnął moje ramię. Wsadził mnie do auta i usiadł obok mnie. Jechaliśmy konwojem do wieży - musisz odwiedzić ambulatorium, spędzisz noc przykuta do łóżka - otworzyłam szeroko oczy.

- nie chce - szepnęłam cicho.

- nie mogę ryzykować twoją kolejną ucieczką i kolejnymi trupami - nawiązał do mojej ucieczki. Kiwnęłam głową. Czekałam mnie ciężka noc.

AGENTKA/Nicolas Fury Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz