Rozdział 1

1.2K 35 38
                                    

Otrzymałam kolejne zlecenie. Po przejrzeniu akt mojego celu jakich udało zebrać się Hydrze. Założyłam na siebie czarne spodnie z licznymi kieszeniami na przeróżną broń. Wciągnęłam przez głowę luźną czarną koszulkę na którą ubrałam kurtkę i kamizelkę kuloodporną. Na rękawie kurtki widniał znak Hydry. Mocno związałam buty i zabierając kilka norzy i Ak-74M (karabin szturmowy) wyszłam z mojego małego pokoju. Do miasta miałam dostać się helikopterem nie lubiłam zbytnio tego środka transportu ale nie miałam innego wyjścia. Wyszłam po metalowych schodach na dach naszej bazy gdzie czekał na mnie już helikopter. Nie był jakiś duży. Nie chcieliśmy się rzucać w oczy. Przylatujemy ja wykonuję swoją pracę i wracamy. Nie było miejsca nie pomyłki. Jeśli chciałam żyć wszystko musiało iść po mojej myśli. Kiedy wsiadałam do helikoptera zaczęło się ściemniać. To dobrze. Nie będzie widać że ktoś wchodzi na dach jakiegoś budynku z karabinem szturmowym.

  Po tym gdy przyleciałam do miasta musiałam przesiąść się do auta które zawiozło mnie praktycznie pod wierzę Avengers. Kto był moim celem? Był to właściciel tego przybytku, Tony Stark. On i wszyscy Avengersi za bardzo mieszali się w sprawy Hydry. Dlatego dostałam zlecenie zabicia go co miało rozłamać zespół. Nie postrzeżenie wspięłam się na budynek (nie ważne jakim sposobem). To miał być jeden prosty strzał. Przez to że w środku świeciło się światło miałam dobry widok na to co się dzieje. Po wieży plątało się kilku agentów. Ci idioci nawet mnie nie zobaczyli. Zabawne. Dotarłam na spory taras. Położyłam się na ziemi aby nie było mnie widać i czekałam na ofiarę. Było wietrznie więc praktycznie nic nie słyszałam. Co było dla mnie na niekorzyść ponieważ ktoś mógł zajść mnie od tyłu.
  Spędziłam już tutaj dwie godziny i dalej nic. Powoli zaczęłam zastanawiać się czy po prostu nie wejść do środka i nie poszukać Starka na własną rękę. Nie to głupie. Budynek jest strzeżony wszędzie nawet jeśli uda mi się omijać agentów w całej wieży są kamery. Moje rozmyślenia przerwało uczucie którego najbardziej się obawiałam. Chłód na skroni. Przymknęłam oczy. Wiedziałam już co to oznacza. Zawaliłam, czeka mnie więzienie albo śmierć z rąk Hydry w celu pozbycia się świadka tego co tam się działo.

- wstań i nie próbuj żadnych sztuczek, albo odstrzelę ci łeb - powiedział mężczyzna za moimi plecami. Zrobiłam to co kazał - obróć się do mnie - uniosłam ręce do góry i wykonałam jego rozkaz. Było ciemno więc nie widziałam go dokładnie. Skinął głową nakazując innym agentą rozbrojenie mnie. Podeszli do mnie i wyciągnęli całą broń jaką miałam. Nawet z butów. Nagle poczułam że ktoś mnie podcina. Upadłam na zimny beton natychmiast przygnieciona ciałem agena. Mężczyzna wygiął moje ręce i skuł kajdankami. To nie było przyjemne - zadzwońcie do Furego - rozkazał. Podniósł mnie z ziemi jakbym nic nie ważyła i zaczął prowadzić do budynku. Cały czas ktoś we mnie celował.  Byłam na przegranej pozycji.
Zjechaliśmy kilka pięter w dół. Prowadzili mnie do celi. Cela nie była duża. Stało tam łóżko z kocem i toaleta. Nie miała krat tylko szybę. Ale nie sądzę że uda mi się ja zbić żeby się wydostać. Rozpięto mi kajdanki i brutalnie wepchano do celi. Z resztą czego ja się spodziewałam że jeszcze mnie pogłaszczą. Usiadłam przy ścianie wpatrując się w tą na przeciwko. Czekałam na Furego. Nie wiedziałam kim był ale chyba się nie polubimy.

Tak jak napisałam wcześniej oto korekta tej "książki" mam nadzieję że będzie lepsza niż ta poprzednia wersja.

~Steve

 

AGENTKA/Nicolas Fury Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz