𝟙

3K 139 56
                                    

Sceneria wkoło młodego kultywatora zmieniła się nieznacznie. W jednej chwili przeniósł się w dotychczas nieznane sobie miejsce, które pokryła gruba warstwa śniegu. Biały puch pokrywał gałęzie iglaków, przy przechodzeniu pod nimi prószył na głowę.

Mimo minusowej temperatury chłopak nie odczuwał tak dotkliwie zimna. Ciepły, biały płaszcz z kapturem otoczony czarnym futerkiem, był idealną ochroną przed zimnem. Zatrzymał się na moment wysuwając przed siebie dłoń. Na, której osiadły śniegowe płatki. Śnieżynki roztopiły się momentalnie przy spotkaniu z ciepłą skórą. Zostawiły po sobie mokre ślady.

Rozejrzał się, a na usta zawitał szeroki uśmiech. Zima w Gusu wydawała mu się magicznym zjawiskiem. Ruszył dalej do miejsca gdzie miał spotkać się z partnerem. Zatrzymał się u szczytu schodów widząc na dole odzianego w czysto biały płaszcz mężczyznę. Wkoło niego skakały śnieżnobiałe kulki, które od śniegu zalegającego na ziemi różniły jedynie czerwone oczka.

Zszedł po cichu, na tyle ile pozwalał chrupiący pod stopami śnieg, w dół po schodach. Zaszedł partnera od tyłu, oplatając go nagle rękoma w talii. Oparł brodę na ramieniu Lan Zhana, mrucząc mu do ucha:

Zawsze wiem gdzie mogę cię znaleźć.

Porcelanowa skóra zaróżowiła się pod wpływem ciepłego oddechu. A spomiędzy warg starszego wydobył się jedynie pomruk zadowolenia. Mający na celu odwrócenie uwagi od jego poczynań. Wei Ying wzmocnił uścisk, zorientowawszy się, że partner chciał się obrócić.

Wei Ying, puść – Lan Zhan jęknął i spróbował ponowić próbę odwrócenia przodem do niego. – Ostatnio zrobiłeś się nieznośny. Wcale nie pozwalasz mi się pocałować – zarzucił mu przybierając smutny ton głosu.

To część zabawy, zapomniałeś? – mruknął, unosząc lekko głowę do góry. Złapał między zęby płatek ucha partnera. Ugryzł go delikatnie, a w odpowiedzi dostał stłumiony jęk. Uśmiechnął się sam do siebie. Ukrył twarz w długich czarnych włosach, pachnących drewnem sandałowym.

Nie zapomniałem, ale zawsze kończy się tak samo. Nigdy nie pozwalasz się pocałować, a kiedy już do tego dochodzi robisz to na oczach wuja.

Lubię go denerwować. Z twojej strony jakoś nigdy nie spotakłem się ze sprzeciwem. Po za tym nie moja wina, że staruszek ma istny radar i wie gdzie nas znaleźć – jęknął, wzmacniając przy tym uścisk w talii Lan Zhana, po nagłym ataku z jego strony. – Ładnie to tak?

Nie wiem o co ci chodzi – odpowiedział tonem niewiniątka. Ponownie wykonał wcześniejszy ruch.

Wei zacisnął zęby, a w jego głowie zrodził się plan zemsty. Wczepił się dość mocno w szyję partnera i odsunął dopiero po dłuższej chwili. Przejechał językiem po śladach po ugryzieniu.

Mówisz, że nie lubisz psów, a zachowujesz się jak one – Lan odwrócił się przodem do sprawcy. Przyciskał przy tym dłoń do bolącego miejsca. – Wiesz, że jeśli zostaną ślady ty będziesz się tłumaczył?

Mało mnie to interesuje – Ying ponownie objął go w talii i oparł czoło o jego. Uśmiechnął się na widok radosnych iskierek tańczących w złotych tęczówkach.

Lan Zhan zarzucił mu ręce na ramiona sięgając jego ust, które ucałował delikatnie.

Kocham cię – zamruczał, ponownie łącząc ich usta. W delikatnym czułym tańcu.

「✓」 Uczucie ||𝑊𝑎𝑛𝑔𝑋𝑖𝑎𝑛||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz