𝕄𝕒𝕣𝕫𝕖𝕟𝕚𝕖 𝕠 𝕓𝕪𝕔𝕚𝕦 𝕣𝕠𝕕𝕫𝕚𝕔𝕖𝕞

823 60 7
                                    

Rozdział jest dedykowany AgnieszkaFabiszewsk0
Dziękuję za podsunięcie pomysłu na rozdział dodatkowy 😅

Wei Ying tak bardzo chciał mieć pełną rodzinę. Jego marzenie mogło się spełnić, dzięki znalezionemu w zakazanej części biblioteki zwojowi.
Wystarczyło jedynie powiedzieć o tym Lan Zhanowi...

☽★☾

 Od ich ślubu minął rok, a ich pierwsza rocznica była tak magiczna, jak każda chwila spędzona razem. Wei Ying wtedy poruszył po raz pierwszy temat dzieci. Wtedy też Lan Zhan uznał to za luźny pomysł tak jak każdy poprzedni ukochanego. Nie mniej jednak także myślał o adopcji. A Wei Ying niejednokrotnie powtarzał, że marzy mu się duża rodzina. Wiadomym było, że chcą aby A-Yuan był częścią ich rodziny, t jednak nie było tak proste i wymagało pewnych przygotowań.

Lan Zhan zdziwił się, gdy miesiąc po ich rocznicy Wei Ying nagle zaczął znikać. Nie przejąłby się tym gdyby było to jednorazowe. Ale A-Ying znikł już po raz kolejny w ciągu miesiąca. Lan Zhan wiedział, że Wei Ying jest wolnym duchem, którego za nic nie utrzyma się w jednym miejscu, ale znikanie w dzień w dzień powoli zaczęło przekraczać granice.

Po raz kolejny obudził się później, niż powinien. Miejsce obok zdążyło ostygnąć z powodu braku drugiej osoby. Podniósł się na łokciach i zbadał miejsce obok, Lan Zhan zmarszczył brwi, a zmarszczka między nimi pogłębiła się w ostentacyjny sposób. Mężczyzna opadł zrezygnowany na swoje miejsce. Zakrył oczy ramieniem i głęboko odetchnął.

– Gdzie ty znowu zniknąłeś A-Ying – sapnął zrezygnowany.

To było dziwne. Budzić się bez drugiej osoby obok, kiedy każdy poranek zaczynał się od delikatnych pocałunków. Teraz Lan Zhan zaczynał doceniać każdą chwilę spędzoną z mężem.

Dopiero po godzinie zdecydował się w końcu wstać i zacząć dzień. Nie, żeby miał jakiś określony cel. Dziś był akurat jeden z takich dni, kiedy wszystko działo się według swojego planu, co niezbyt mu odpowiadało. W takie dni mogło zdarzyć się wszystko. Od czasu zamieszkania w Zaciszu Obłoków Wei Yinga cisza zazwyczaj zwiastowała burzę albo nową psotę którą wraz Wen Shu planowali co najmniej tydzień wcześniej.

Wychodząc z Jingshi czuł niezwykły niepokój. Zamknął za sobą drzwi, zanim jednak zdecydował się przejść kilka kroków w przód, rozejrzał się dokładnie, szukając ewentualnych zasadzek. Odrobinę niepewnie przeszedł przez cały taras, wprost do schodów. A następnie skierował się do Pawilonu Bibliotecznego.

Nadzieja, że to tam znajdzie Wei Yinga zgasła tak szybko, jak się pojawiła. Wnętrze biblioteki było puste, bez oznak obecności kogokolwiek. To pogorszyło już i tak średni humor Lan WangJiego.

– WangJi?

– Bracie. – Lan Zhan odwrócił się, wykonując ukłon. – Widziałeś może Wei Yinga?

ZeWu-Jun zaprzeczył ruchem głowy, po namyśle jednak wydawało się, że może coś wiedzieć.

– Wydaje mi się, że z samego rana zmierzał do Magnoliowego Pokoju. Najwidoczniej Shu wpadła z wizytą i postanowili nadrobić zaległości.

Lan Zhan zmarszczył czoło sama informacja, że Wei Ying poszedł spotkać się z jego shijie, wskazywał na coś niebezpiecznego. Westchnął zrezygnowany. Czuł się doszczętnie pokonany. Z XiaoYu na pewno nie wygra. A bynajmniej nie w uczciwej walce.

– Pójdę sprawdzić, czy nadal tam jest. – Lan Zhan ukłonił się po czym odmaszerował z biblioteki.

ZeWu-Jun uśmiechnął się uradowany. Odprowadził młodszego brata wzrokiem, a gdy był pewien, że jest daleko. Odchrząknął, dając znać ukrytej za regałem kobiecie, że może wyjść.

「✓」 Uczucie ||𝑊𝑎𝑛𝑔𝑋𝑖𝑎𝑛||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz