Niemal spóźniłam się do pracy, zrywając się z łóżka jak poparzona i nokautując budzik, który stanowczo zbyt późno zaczął dzwonić. Mój krzyk musiał obudzić całą kamienicę. A jeśli ktoś nadał spał po moim niespodziewanym koncercie, to na pewno nie pozostał niewzruszony, kiedy w popłochu zbiegałam po schodach jak stado wystraszonych zwierząt. Zanim dotarłam zziajana do biura, kręciło mi się w głowie od niedoboru snu, wysiłku, nerwów i braku śniadania. Na szczęście Dennis wrzucił mi do torebki swoją kanapkę, którą miałam w planach zjeść przy biurku, jak tylko szef pójdzie na pierwsze spotkanie. Inaczej mogłabym nie dotrwać do końca dnia. Pomachałam starszemu portierowi i pognałam do windy, żeby wjechać na ostatnie piętro budynku. Usiadłam przy biurku, a moja świadomość wydała przeciągły jęk. Alexander Stack był u siebie i utkwił teraz we mnie mordercze spojrzenie. Gdyby nie oddzielająca nas szyba, rzuciłby mi się do gardła, zanim zdążyłabym wykręcić numer ochrony.
– Świetnie – mruknęłam do siebie, chowając trencz i cienki szalik do szafy na przeciwległej ścianie. – Nie dość, że jest wcześniej, to już ma pretensje.
Wzięłam głęboki oddech i wróciłam do biurka, z ulgą stwierdzając, że jakimś cudem się nie spóźniłam. Powinnam zacząć pracę dopiero za parę minut, więc nie mógł mi zwrócić uwagi. Włączyłam komputer i poczułam zimny pot spływający po karku. Przymknęłam oczy i napiłam się wody z pobliskiego dystrybutora. Nie zdążyłam nawet usiąść na krześle, kiedy mój telefon zadzwonił. Wewnętrzna linia – gabinet, z którego piorunował mnie wzrokiem szef.
– Do mnie – warknął i rzucił słuchawką.
Czy myślałam, że pofatyguje się, żeby zrobić parę kroków w kierunku otwartych drzwi i zawołać mnie osobiście? Jasne...
Wstałam, łapiąc za oparcie krzesła, bo zawroty głowy wróciły, ale otrząsnęłam się błyskawicznie, zamykając oczy, żeby odzyskać równowagę. Nie chciałam mu dawać satysfakcji, pokazując, że mnie prawie dobił wczorajszym zadaniem. Wzięłam się w garść i przeszłam kilkanaście kroków dzielących mnie od gabinetu. Zapukałam delikatnie i weszłam do środka.
– Po co pukasz, skoro sam kazałem ci przyjść? – zaatakował mnie natychmiast.
– Z grzeczności – powiedziałam ciszej, niż zamierzałam, tłumiąc mdłości.
– Zamknij drzwi i siadaj.
Zrobiłam, co kazał i z ulgą spoczęłam na fotelu naprzeciw jego biurka. Stack użył pilota, żeby zasłonić rolety oddzielające nas od reszty biura. Wiedziałam, co to znaczy – zaraz dostanę burę stulecia. Taką, która nie może mieć świadków. Legendarną naganę siejącą popłoch w szeregach i działającą na wyobraźnię pracowników do kilku pięter w dół. Szczerze powiedziawszy, było mi wszystko jedno, byle szybko skończył i dał mi wrócić do siebie. Poczułam, że nie mam dzisiaj siły na przepychanki, a mimo to nie mogłam sobie darować komentarza.
– Jeśli chodzi o streszczenie – wskazałam na teczkę, z której wyjął jedną ze stron i przyglądał się teraz zapisowi, zupełnie mnie ignorując – dodałam...
– Nie toleruję wykorzystywania firmowego sprzętu do prywatnych celów – przerwał mi jak zwykle, ale jego ton był surowszy niż kiedykolwiek.
– Ja...
– Nie wiesz, o co chodzi? – zapytał z udawaną troską. – Następnym razem skup się na tym, co pakujesz do mojej teczki. Swoją drogą – zaśmiał się szyderczo – zgrywasz taką porządną, a niezłe z ciebie ziółko, stażystko. A może powinienem powiedzieć eks-stażystko?
Zamarłam, przewijając w głowie obrazy z wczorajszego wieczoru, ale byłam tak wykończona, że ledwo pamiętałam, jak znalazłam się w domu, a co dopiero mówić o papierach, w których tonęłam. I właśnie wtedy ostatnie dwie szare komórki, które do tej pory podtrzymywały funkcje życiowe, rozwinęły między sobą transparent z odpowiedzią.
CZYTASZ
[JUŻ W SPRZEDAŻY] Jak naprawić palanta: instrukcja w 10 krokach
RomanceŚledź moją Tablicę/Instagram, żeby dowiedzieć się więcej ☺️ Będzie mi miło jeśli zostawisz opinię: https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4986322/jak-naprawic-palanta-instrukcja-w-dziesieciu-krokach Książka dostępna w sprzedaży i na Legimi: https://www...