12

1.3K 64 2
                                    


Wyszłam z sali i poszłam od razu do domu. Wróciłam okrężną drogą przez co mogłam do końca nacieszyć się cudownym uczuciem które mi towarzyszyło. Czułam się jak gdybym wygrała milion w totka. Wszystko wokół wydawało mi się takie radosne i szczęśliwe. Wchodząc do domu Nuciłam pod nosem piosenkę Ewy Farnej pod tytułem chwytaj dzień. Wpadłam na moją siostrę, która wychodziła do pracy.
 
-A ty coś taka szczęśliwa młoda? Coś się wydarzyło szczególnego czy jakiś chłopak zaprosił cię na randkę co?
 
-Coo? Chłopak? Nie! - prawie krzyknęłam a moja miną zapewne wyrażała coś w stylu obrzydzenia. - To nie przez chłopaka ale przez Panią… - ugryzłam się w język - znaczy bo…
 
-No, No wysłów się wreszcie?
 
-Bo dostałam piątkę z Angielskiego wiesz?
  -I o to cała heca? Miała byś się z czego cieszyć jak byś dostała szóstkę - Maddie wzruszyła ramionami i poszła do samochodu.
 
-A ty mogłabyś mieć w sobie mniej jadu - pomruczałam pod nosem

Weszłam do kuchni, zrobiłam sobie tosty i kakao. Oczywiście zamyśliłam się na chwilę wracając myślami do Pani Melindy i jej cudownych ust a moje mleko wykipiało z garnka. Strzeliłam sobie facepalma i zaśmiałam się sama z siebie. Zjadłam tosty, wypiłam kakao, posprzątałam po sobie naczynia i poszłam do swojego pokoju. Rzuciłam się na łóżko i śmiałam się w głos. Byłam taka szczęśliwa w tamtym momencie. Myślałam że wszechświat mi sprzyja i w końcu mam kogoś z kim będę mogła spędzić resztę swojego życia. Myślałam że kiedyś zamieszkamy razem z moją Iskiereczka i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Ale…
Usiadłam gwałtownie na łóżku. Co ty bredzisz Jeyla? Ona nigdy nie będzie chciała z tobą zamieszkać. W mojej głowie wizja szczęśliwego życia zamieniła się w jedną czarną dziurę. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że wizja naszego związku wcale nie jest możliwa. Przecież Mel to dorosła kobieta. Może ma męża a może nawet i dzieci! Nawet nigdy nie zwróciłam uwagi czy ma na palcu obrączkę. Przecież prawda jesteś taka że mimo iż ta wspaniałą istotka daje mi tyle szczęścia ja kompletnie jej nie znam. Nie znam jej oblicza poza szkołą, nie wiem czy kiedykolwiek pomyślała o nas jako o czymś więcej. Po moim policzku spłynęła pierwsza łza. Poczułam się bezsilna. Czułam że coś wymyka mi się spod kontroli, że tracę nad czymś panowanie. Gdybym w tamtym momencie wiedziała o co chodzi na pewno moje życie potoczyłoby się w innym kierunku.Chciałam sprawić żeby wszystkie moje domysły, myśli i wyimaginowane historie rozpłynęły się niczym dym. Wzięłam więc paczkę papierosów i wyszłam z domu. Było zimno w końcu był początek marca. Chodziłam po obrzeżach wioski nie bardzo wiedząc gdzie się podziać. Obeszłam wszystkie okoliczne pola i łąki. Wszędzie było Głucho i pusto. Nie spotkałam ani jednej żywej duszyczki. Spalilam chyba z pięć papierosów w godzinę a kiedy zaczęło robić się zimniej i ciemniej wróciłam do domu.

Od razu wzięłam świeże ubrania i poszłam się wykąpać. Stałam pod prysznicem. Ciepłe strugi wody spływały mi po twarzy, ramionach i plecach. Czułam pustkę, nicość. W niecałe dwie godziny z najszczęśliwszej dziewczyny pod słońcem stałam się garstką nicości. Z moich oczu popłynęły stróżki łez a w mojej głowie pojawiła się myśl o żyletce. Chciałam zrobić sobie krzywdę i to było jedyne o czym marzyłam w tamtym momencie. Kompletnie zapomniałam o obietnicy, która dałam Pani Melindzie, z resztą byłam tak zrozpaczona brakiem przyszłości że mogłabym ślubować samej Królowej Elżbiecie a i tak zrobiłabym te kilka kresek na skórze. Wyszłam z kabiny i wyjęłam schowaną w kącie szafki żyletkę. Wyrzuciłam wszystkie z swojego pokoju ale zostawiłam tą jedną. Tak na wszelki wypadek, gdyby kiedyś miała się przydać no i przydała się. Weszłam ponownie pod strumienie wody, ostatni raz włożyłam głowę pod gorącą ciecz i przyłożyłam ostrze do swojej skóry. Przycisnęłam mocno i zrobiłam pierwsze cięcie później kolejne i jeszcze jedno. Każde następne było już płytsze. Zrobiło mi się ciemniej przed oczami, oparłam się plecami o zimna ścianę zacisnęłam powieki i osunęłam się w dół. Otworzyłam delikatnie oczy, wszystko wokół mnie wirowało. Zrobiło mi się słabo i czułam jak uchodzi ze mnie powietrze. Poczułam ulgę.

Ostatkami sił udało mi się zmienić wodę z gorącej na lodowatą, moje ciało automatycznie obudziło się do życia. Przetarłam twarz rękami, otwarłam oczy i spojrzałam na wewnętrzną stronę lewego ramienia na którym zrobiłam cięcia. Krew spływała strużkami z najgłębszej rany ale nie było jej dużo. Pewnie przez szok termiczny jaki przeszło moje ciało. Powoli wstałam na nogi przytrzymując się ściany. Stanęłam pod strumieniem zimnej wody i przetarłam twarz oraz rany. Wyszłam spod prysznica ubrałam się i poszłam do swojego pokoju. Tamtej nocy bardzo trudno było mi zasnąć, męczyły mnie dziwne koszmary które rozpływały się zaraz po tym jak budziłam się niespokojna. Wydawało mi się że nawet coś mamrotałam pod nosem. To była ciężka i męcząca noc.

Następnego dnia w szkole byłam jakaś nieobecna. Myślami błądziłam sama nie do końca wiedząc gdzie. Wszystko leciało mi z rąk i nie mogłam skupić się na najprostszych zadaniach. Ewidentnie stres i nieprzespana noc dawały o sobie znać. Siedziałam na angielskim kiedy z zamyśleń wyrwały mnie dość głośne śmiechy. Jeden z nich znałam doskonale, był to śmiech mojej Iskiereczki. Poczułam ciepło na sam dźwięk jej śmiechu, niestety moja radość nie trwała długo. Spojrzałam w stronę roześmianej nauczycielki i to co ujrzałam delikatnie zraniło moje uczucia. Pani Melinda siedziała przy biurku, jedna nogę miała podwiniętą pod pupę, nie miała na niej buta. Często tak siedziała na naszych lekcjach. Miała na sobie granatową spódniczkę do połowy uda i do tego luźną bluzkę w tym samym kolorze. Łokcie oparte miała o biurko a dłońmi zasłaniała twarz. Widać było że jest rozbawiona i niestety to nie ja ale Sara wprawiła ją w ten nastrój. Poczułam zazdrość, siedziałam z otwartą buzią i wzrokiem skierowanym wprost na nauczycielkę. Nasze spojrzenia nagle się skrzyżowały a twarz pani Melindy gwałtownie przybrała inny wyraz. Spoważniała, usiadła prosto na krzesełku i oparła obydwie stopy na podłodze. Powiedziała coś do Sary nawet na nią nie patrząc a ta z widocznym fochem wróciła na swoje miejsce. Zmierzyłam ją morderczym wzrokiem i popatrzyłam znów na nauczycielkę. Nie wiem czy dobrze widziałam, ale kobieta wydawała się być radosna co jeszcze bardziej sprawiło że się zezłościłam. Poczułam jak w kącikach oczu zbierają mi się łzy. Nie chciałam płakać ale to było silniejsze ode mnie. Wizja samotnego życia bez nauczycielki jeszcze bardziej zaczęła się urzeczywistniać w mojej głowie. Nie mogłam znieść myśli, że to ktoś inny będzie sprawiać, że kobieta będzie się śmiać, ktoś inny będzie ją tulić kiedy będzie smutna. Spojrzałam prosto w oczy nauczycielki, chyba była zmartwiona, zmarszczyła uroczo brwi a kiedy zabrzmiał dzwonek z moich oczu wypłynęła jedna jedyna i ostatnia już łza. Nauczycielka to zauważyła i pokiwała głową. Ja natomiast szybko wytarłam samotną łzę i wybiegłam ze szkoły. W tamtym momencie przysięgłam sobie, że wykorzystam każdy moment żeby nacieszyć się tymi pięknymi chwilami. Przecież i tak prędzej czy później przyjdzie taki czas żeby pożegnać Iskiereczkę z mojego życia. Więc nawet jeśli zostało nam kilka ostatnich tygodni chce zapisać puste strony naszej powiastki. Może kiedyś, któraś z nas, mając kilkadziesiąt lat wspomni krótką historię naszej znajomości. Może właśnie dzięki niej na starość będziemy w stanie wydobyć z siebie krztę uśmiechu. Z tą myślą wróciłam do domu.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Nasza Jeyla przechodzi małe załamanie. Jak myślicie, wszystko się ułoży czy jednak wszystko trafi szlag? Jak wy widzicie dalszy ciąg historii Jeyli i Melindy?

ENDLESSLYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz