Rozdział 1

146 8 5
                                    

,, tu nawet regału nie ma"- To właśnie były pierwsze słowa wypowiedziane przez Liz Herendes w jej pokoju. Nie ukrywała przed matką, że nie cieszy się na powrót do ‚, domu", bo dlaczego z powodu śmierci bliskiej osoby jej mama zdecydowała się tak szybko na taki duży krok. Dziewczyna jednego dnia musiała zostawić szkołę, znajomych i dużo innych, ale oczywiście ona była tylko dzieckiem. Powracając mimo, że do domu wprowadziły się niedawno to Liz nie brakło starych wspomnień. Ona i jej kuzyni (bo niestety los chciał, że była jedynaczką) mieli niezły ubaw z znajdywania nowych kryjówek i zakamarków, a tych było naprawdę wiele. Tata Liz zmarł przed jej narodzinami. Nie poznano dokładnej przyczyny śmierci jednak wszyscy przypuszczają, że był to wypadek samochodowy. Jedyne co miała po nim to mały wisiorek w kształcie kluczyka z kryształem.
***
W całym pokoju było z piętnaście pudeł z jej rzeczami i naprawdę uwierzcie
, że ona chciała to wreszcie poukładać. Tylko po sześciu podejściach znowu skończyła siedząc na skraju łóżka z książką. Próbowała czytać ale pudła ciągle ciążyły jej na liście rzeczy do zrobienia. Naprawdę nie wiem po co ja to mam pisać- właśnie to powiedziała kiedy Pani Herendes zmusiła ją do stworzenia tej listy. Zmęczona myślami wstała i zaczęła układać ubrania do dużej drewnianej szafy. Kiedy w końcu udało jej się upchnąć wszystkie ubrania, Pani Herendes zawołała ją na kolację. Liz nie była tym faktem zadowolona, bo miała plan nie jeść posiłku.
-Już idę-krzyknęła zmieszana.
Niewielka kuchnia była połączona z jadalnią i salonem. Kiedy do tam wpadła mama już jadła.
-Jestem-rzuciła lekko zmachana.
-Miło, posprzątałaś?-zapytała Pani Herendes z pochmurną miną.
Nie odpowiedziała, i tak zrobiła już postęp i zapełniła szafę jej ulubionymi swetrami i bluzami.
-Liz, proszę Cię o to cały dzień, do jutra masz to posprzątać- powiedziała i srogo popatrzyła na córkę.
-Dobrze- Liz wiedziała, że dyskusje są bezcelowe, trudno, książka musi poczekać .
-Muszę jutro jechać załatwić kilka spraw-dodała próbując zachęcić ją do rozmowy, tak to wyglądało jej mama próbuje zaangażować rozmowę, a ona tylko potakuje.
Dziewczyna pokiwała głową.
-Liz-zaczęła mama spokojnie.-zjedz coś więcej niż chleb z masłem to nie jest kolacja.
No cóż, kto powiedział,że chce jeść kolacje.- pomyślała wystukując rytm nożem.
- Nie jestem głodna- burknęła Liz.
-Jasne-odparła sarkastycznie mama.
-Idę rozpakowywać dalej pudła-rzuciła i pobiegła do pokoju aby nie musieć ciągnąć tej rozmowy. Był on niewielki ale przytulny, zaraz koło wejścia stała duża rozsuwana szafa naprzeciwko której było drewniane łóżko. Dalej stało jeszcze biurko, mała komoda i toaletka. Podeszła do biurka i zerknęła na otwarty komputer, gdzie wyświetlał jej się plan na jutro w nowej szkole.

Świetnie, pierwsza fizyka, po prostu wspaniale!
Pierwszy rozdział! Troszkę krótki ale jest.
Do zobaczenia w następny
L.

Blask kryształuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz