rozdział 9

52 3 0
                                    

Dzisiejszej nocy Liz przekonała się, że świat jest bogaty w magie. Na początku nie chciała uwierzyć ale kiedy udało jej się rzucić proste zaklęcie, które znalazła w księdze, uwierzyła. Liz obudziła się wcześnie rano. Była niewyspana, do późnej nocy myślała o Księdze. Kiedy zwlekła się z łóżka od razu podeszła do tajemniczej skrzynki, znalezionej na strychu. Niestety i tym razem otworzenie jej się nie powiodło.

                                                                                        ****

Per. Łowcy

-Mistrzu?

-Twoim jedynym zadaniem, było pilnowanie chłopaka!- krzyknął- i nawet tego nie potrafiłeś zrobić.

-Przepraszam Panie, ja-ja..- Nie zdołał dokończyć ponieważ padł na ziemie martwy.

-Macie go do mnie sprowadzić, zdrada nie ujdzie mu na sucho-

  -Tak jest.

                                                                                      *****

Kolejne dni minęły Liz niesamowicie szybko kilka razy była z matką na łyżwach, nawet spadł śnieg, przeczytała prawie całą księgę jednak nadal nic nie rozumiała, teraz razem z Emmą i Willem siedzieli na dywanie w jej pokoju.

-Czyli- zaczął Will- Twoja matka twierdziła że twój ojciec miał wypadek?

- Wszyscy tak sądzili, a przynajmniej tak mi wmawiano- odparła.

-Ale znalazłaś papiery, w których sądzą że sprawcą są łowcy?- tym razem odezwała się brunetka.

Mówili na zmianę i zbierali informacje.

- Tak, ale kim oni są?- zapytała

-A co było napisane w tej księdze?- dopytywał się Will.

Liz nie wiedziała czy może im do końca ufać, nie wiedziała też co oni wiedzą, wolała zachować ostrożność, jednak Will sięgnął już po nią.

-Jest pusta- odparł zdziwiony.

-Daj mi ją- poleciła, po czym wzięła ją do ręki litery zaczęły się pojawiać.

-Jest zaklęta, Liz czy jest jeszcze coś czego nie wiemy, myśleliśmy że nie wiesz o magii- powiedział spokojnie chłopak. Liz poczuła ulgę, oni nie są nieprzynależącymi.

-Do zeszłego tygodnia faktycznie nie wiedziałam- odparła- tylko nie wiem czemu matka mi tego nie powiedziała. Po czym dodała

- Ja powiedziałam wam wszystko a wy mi prawie nic.

-Dobrze skoro nie zszokujemy cię już magią to postaram ci wszystko ci wytłumaczyć- zaczęła Emma.

-Nie wiem czy to dobry pomysł- mruknął Will.

-No więc- zaczęła tłumaczyć Emma- Twój ojciec był dosyć ważną osobą w świecie magii a ród Herendesów jest znany prawie wszystkim jednak nikt nie wiedział że Thomas ma córkę, jakby to powiedzieć nasi rodzice byli posiadaczami czegoś ważnego jednak twój ojciec miał tą najważniejszą rzecz a byli ludzie którzy chcieli ją posiąść, oni popełnili błąd ujawniając się ale nie mieli wyboru, pewnego dnia znaleźli go martwego w lesie. Nie wiadomo co się stało nieprzynależącym sprzedali bajkę o wypadku.

Liz połączyła wszystkie fakty.

-Legenda o Krysztale- powiedziała

Will nie pewnie przytaknął,

- Czekajcie kto ma teraz kamienie? Co się stało z głównym kamieniem- pytała.

- Nie wiadomo znalazł nowego właściciela- odparła brunetka.

-I dlaczego tato dał mi pudełko do którego nie- chciała powiedzieć ale coś jej się przypomniało.

-Jezu, ale byłam głupia- powiedziała sięgając po pudełko.

Rodzeństwo posłało jej pytające spojrzenia.

-Jedyna rzecz jaka pozostała mi po ojcu- zaczęła wyjaśniać- to naszyjnik, mam go odkąd pamiętam.

Liz wyciągnęła wisiorek zza koszulki bliźnięta patrzyły osłupiałe jak otwiera pudełko.

-Jest- ucieszyła się- co się stało.

-Skąd ty to masz?- zapytała Emma

Teraz to ona posyłała im pytające spojrzenia po czym otworzyła skrzynkę.

No i prawda wyszła na jaw.
Do następnego.
L.

Blask kryształuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz