F-R-I-E-N-D-S: Rozdział 23

822 22 0
                                    


Czarne rozdziały odeszły w niepamięć. Wiadomo, że smutek, żal i te inne podobne rzeczy do siebie zostają. Jednak daliśmy radę. Podnieśliśmy się, żyjemy dalej, jak gdyby nigdy nic się nie stało. Mama podniosła się z moją małą pomocą po starcie męża. Nie dołowałam jej swoimi problemami typu Ethan czy szkoła. Jestem dorosła i z tym sama musze sobie radzić. Jednak wiem, że gdyby mocniej się paliło, to mogę do niej śmiało iść. Bez względu na wszystko zawsze będzie moją mamą.

Szkoła- a raczej jej już koniec. Znaczy nie dosłownie, jeszcze nie odbieram świadectwa, ale to już niebawem. Zostały 3 tygodnie do zakończenia roku, a uwierzcie mi, że wiele w tym czasie się zmieniło. Zapytacie np.co? Otóż nauczyciel od historii świata zrezygnował z posady, nikt nie wie czemu. Na jego miejsce przyszła Pani Rivera Meyers, która okazała się być cudowną nauczycielką. Dzięki niej pozbyłam się zagrożenia z tego przedmiotu. Nick Downson został zawieszony do końca roku w prawach ucznia, za bójkę z Ethanem i inne występki, sami wiecie jakie. Ethan odsiedział swoje w kozie, nie dostając surowszej kary. Megan i Olivier uchodzą w szkolę za najsłodszą parę w szkole. Dziewczyna szybko zadomowiła się w tej szkole, a już zaraz ją opuszcza i wiecie co? Idzie na ten sam kierunek studiów, co Jones. Jeżeli chodzi o mnie? Nie zmieniło się wiele, prócz długości moich włosów. Zostały świeżo obcięte, a ja czuję się dużo lżej. Z Etahnem jesteśmy razem i nie jest to nic złego. Wiadomo, jak każda para mamy wzloty i upadki. Jednak co mnie martwi? Otóż Ethan wybrał studia poza Seattle, dokładnie w Kanadzie w Toronto. Wybrał szkołę typowo sportową, a tam ma dużo lepszą ofertę, z której chcę skorzystać. A ja? Ja stoję w miejscu. Niby złożyłam papiery do kilku uczelni, ale sama nie wiem, co z tego będzie. Nie chcę związku na odległość, to mogło by nas przerosnąć. Sama nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć.

-Ziemia do Mii- Ethan pomachał mi dłonią przed twarzą.

Siedziałam na dolnych trybunach patrząc, jak on i jego koledzy odbywają trening. Wszyscy co do jednego są znakomici. Mają ogromny potencjał.

-Przepraszam, zamyśliłam się- pokręciłam głową- mógłbyś powtórzyć, co mówiłeś? - spojrzałam na niego.

Delikatne kropelki potu znalazły miejsce na jego czole, a mimo to włosy dalej miał ułożone idealnie od samego rana. Zawsze w moich oczach wyglądał perfekcyjnie.

-Nic nie mówiłem- zaśmiał się- po prostu podszedłem, nie zwróciłaś na mnie uwagi, bujasz w obłokach. Kochanie dzieje się coś? - położył dłoń na moim policzku.

-Evans! Koniec przerwy, mizianie pozostaw na potem, wracaj na boisko. - krzyknął trener.

-Pogadamy o tym po treningu- skradł mi szybkiego całusa.

W duchu dziękowałam temu trenerowi, że zgarnął go z powrotem. Jakoś nie uśmiecha mi się mówić, co czuje w związku ze studiami. To ciężki temat, którego sama nie rozgryzłam. Obserwowałam, jak sprawnymi ruchami porusza się po boisku. Był tam wolny i pewny siebie. Kochałam, kiedy uśmiechał się dzięki czemuś, co sprawia mu przyjemność.

...

-Chodź, zabieram cię- pociągnął mnie w stronę auta.

-Gdzie? - zachichotałam, kiedy niczym odźwierny otworzył mi drzwi od swojej Marry.

-Tajemnica zawodowa. - puścił mi oczko.

Patrząc na niego, kiedy kieruje widziałam pełne skupienie. Zawsze dbał o moje bezpieczeństwo. Kochałam z nim się drażnić, kiedy nie zapinałam pasów. Zdałam sobie też sprawę z tego, że zaraz idę na studia, a sama nie mam jeszcze prawa jazdy. Ale ja na serio się do tego nie nadaje. Po dojechaniu na miejsce doskonale wiedziałam, gdzie jesteśmy. To magiczne miejsce wywołało uśmiech na mojej twarzy.

Stanęłam na skraju góry, czując jak chłopak przytula mnie od tyłu. Oparł brodę o czubek mojej głowy, pokazując mi to, że jestem mikroskopijnych rozmiarów względem niego.

-To miejsce jest naszym miejscem- wyszeptał.

-Tylko naszym- odwróciłam się do niego twarzą. Położył dłonie na mojej talii.

-Będę ci to powtarzać, aż do śmierci Mia, kocham cię.

-Ja ciebie też kocham, uwielbiam to słyszeć.

Chłopak przeniósł swoje dłonie na własną szyję. Delikatnie odpiął swój łańcuszek szczęścia, który nosił od 15 roku życia. Pomyśleć, że to prawie 5 lat, a on zawsze ma go przy sobie. Jednym ruchem odgarnął moje włosy, a wisiorek spoczął na mojej szyi.

-Co ty...

-Chcę byś go miała- przerwał mi- ty jesteś moim szczęściem, powodem do radości, do dumy. Do tego by budzić się co dnia, by zasypiać z myślą o tobie. Jesteś częścią mnie, której nie chcę stracić Mia. Oddałem ci swoje serce, które ciepło przyjęłaś, a to niech będzie tego dowodem, bo ty pokazałaś mi już, jak ci na mnie zależy, że mnie kochasz i opiekujesz się mną zawsze. - patrzył mi głęboko w oczy, które robiły się szklane od jego słów. - Nie płacz...

-Nie zasługuję na ciebie Ethan...robisz dla mnie tak wiele...Zawsze jesteś przy mnie

-Zasługujesz jako jedyna. Ty jesteś moim życiem Mia.

Przywarł do mnie swoimi malinowymi ustami. Kolejny raz oddałam się rozkoszy, świadoma swoich uczuć względem Ethana. Też go kochałam. Ja miałam jego serce, a on miał moje. 

🅵-🆁-🅸-🅴-🅽-🅳-🆂Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz