To nie był mój pierwszy bal grudniowy, tak samo jak nie był to pierwszy bal grudniowy organizowany przez szkołę, która już wszystko miała od jakiegoś tygodnia ładnie przygotowane. Znaczy może nie przygotowane, ale w trakcie przygotowań, do których angażowali się dosłownie wszyscy, pracujący w placówce, czy to nauczając, czy samemu się ucząc.
Oczywistym było, że jedną z kluczowych kwestii stawały się dekoracje, takie same jak w ciągu wszystkich moich licealnych lat, jako że zawierały się one we wszystkich tych stołach, rozstawionych po kątach całej sali gimnastycznej, okrytych przy tym jakimiś fioletowymi obrusami, na jakich stało jedzenie, napoje, talerzyki i inne pierdoły, które zwyczajnie musiały się tam znaleźć, tak samo jak te wszystkie wysokie i okrągłe stoliki, przy których każdy mógł sobie przystanąć, zmęczony tańcem, i porozmawiać z innymi, ewentualnie zjeść coś na spokojnie. I na każdym znajdował się mały wazonik z kwiatami umieszczonymi na środku.
Najbardziej jednak w tym wszystkim uderzały światła, jakie mieniąc się różnymi kolorami okrywały co jakiś czas salę swoim wszędobylskim światłem, stwarzając wręcz idealny klimat do takiej, a nie innej posiadówki. Kochałem to, bo naprawdę mi się to podobało.
No i jeszcze na dodatek cała ta scena, na jakiej stała jedyna profesjonalna rzecz w naszej szkole, którą było stoisko dla DJ'a, obejmowane teraz przez jednego z uczniów, którego kojarzyłem z imienia, ale z nazwiska już niekoniecznie. W każdym razie dla szkoły była to szansa na zaoszczędzenie, a dla samego gagatka na pokazanie swoich muzycznych umiejętności, czy też porwania reszty na parkiet.
Na ścianach jak zawsze wisiały jakieś wstążki, serpentyny i inne obrusy, byle tylko zakryć jakoś te nie do końca ładne, żółte farby, okrywające większość pomieszczenia na codzień. No i może nie było to jakieś wesele królewskie, czy coś w tym stylu, ale kiedy staliśmy tak teraz ósemką z chłopakami [oraz Jihyeon i kuzynką Taehyunga], kątem oka widziałem, że każdy uśmiecha się z podziwem. Chociaż może dlatego, że to już ostatni bal bożonarodzeniowy każdego z nas.
- No to co teraz? - zapytał Hoseok, spoglądając po wszystkich pobieżnie, przy czym ja spojrzałem na Jimina, który spojrzał na Taehyunga, który dalej patrzył na salę, zanim odezwał się jednogłośnie z myślami reszty.
- Chluśniem bo uśniem. - przytaknęliśmy wszyscy.
***
- Hej to jest męska toaleta! - wykrzyknął jeden z naszych współuczniów, tym razem o imieniu Chad, kiedy zobaczył jak pewna powabna niewiasta o imieniu Jimin wchodzi do kibla.
- Wypraszam sobie. Identyfikuję się jako mężczyzna. - Park zarzucił włosami, parskając na wspomnianego, który tylko zmierzył go wzrokiem jeszcze raz i mówiąc ostatnie 'whatever' otrzepał mokre od wody dłonie, po czym opuścił całe pomieszczenie. - Homofob.
To nie tak, że Jimin nazywał homofobami wszystkich, którzy mieli inne zdanie niż on. Wcale tak nie było.
- Dobra, Tae, dawaj te procenty. - odetchnął Hoseok, machając dłonią, żeby zachęcić nas wszystkich do wejścia do jednej kabiny.
I tak też się stało, bo wszyscy od razu zgadzając się wykonać jego polecenie weszli do środka, co nie było łatwym zadaniem patrząc, że było nas 5ciu rosłych chłopów plus Jimin, przez co trochę się cisnęliśmy.
- Ej! Kto mnie uszczypnął w dupę?! - zawył nagle Namjoon, rozglądając się dookoła, dopóki nie zobaczył zbereźnej miny Seokjina, który już tylko moczył wargi, ale ode mnie tego nie usłyszeliście. - Oh, dzień dobry. - poruszył sugestywnie brwiami.
- Hejnał. - Tae odchrząknął, podnosząc do góry tą skitraną piersiówkę, po czym sam upił łyk jako pierwszy, krzywiąc się delikatnie i wydał z siebie kolejny odgłos, mający sugerować, że jakoś to przełknął.
CZYTASZ
everyday everyday [jikook, namjin, vhope]
FanfictionJin codziennie toczy wojny na spojrzenia z cheerleaderkami, które nie przyjęły go do drużyny. Jungkook ma dziewczynę, a do tego jest sławny i bogaty jak mało kto. Namjoon gra w koszykówkę i szuka sposobu, żeby zostać kapitanem szkolnego zespołu. ...