- Nie wierzę, że mi to zrobiłeś! - Seokjin wykrzyknął, czego my wszyscy niejako bylibyśmy świadkami. Nie powiem, że takie rzeczy powinni załatwiać sami, bo raczej nie było innej możliwości, ale wciąż słuchało się tego dość dziwnie. - Po pieprzonych 3 i pół latach związku. Ty świnio! - Namjoon aż się zatrząsł. - I to jeszcze z Hoseokiem! Z naszym wspólnym przyjacielem!
- Jin, ja... - młodszy Kim próbował się jakoś ratować, ale widocznie mu nie szło, przy czym ja jedynie sięgnąłem po chipsa i pogryzłem go najciszej jak się dało.
- Co Jin?! To chciałeś zobaczyć, tak?! Okej to bardzo proszę! - Seokjin zamachnął dłońmi, parskając w stronę Jimina. - Ogłaszam bankructwo. - rzucił resztą sztucznych pieniędzy, jakie mu zostały, przy czym wynosiły one jakieś 10 monopoly banknotów.
- Możesz jeszcze zastawić... - Park jako osoba banku zaczął, z tym że nie było mu dane dokończyć przez kolejny wyrzut gniewu Seokjina.
- Co niby?! Jedyne co mam to jakaś ulica Konopacka! To nawet w połowie nie spłaci tego imperium, jakie sobie zbudowali z Hoseokiem! W ogóle sojusze są wbrew zasadom! - założył ręce na krzyż, marszcząc brwi, na co Namjoon pogłaskał go tylko po nodze, ale i jego rękę Jin odtrącił.
- Jak to wbrew zasadom? - Hoseok wtrącił, przeglądając się po każdym z nas po kolei. - Taehyung i Jungkook sobie od pół godziny podają banknoty za plecami.
Wspomnieni spojrzeli na siebie tylko z dużymi oczyma, jednak chwilę po tym, gdy Jihyeon westchnęła z zaskoczenia Taehyung odwrócił się w stronę Junga i rzucając kartami wyciągnął w jego stronę palec.
- Wszystkie te możliwości, a ty zdecydowałeś się być sprzedajną szują, Hoseok. - pokręcił głową. - Poza tym to było tylko 2 razy!
- Co?! - wykrzyknął Jimin w jego stronę, który mimo to spojrzał zaraz później na Jeona z wyrzutem. - Kook! Mówiłeś, że nie ma sojuszy!
- To nie sojusz! To symbioza! - osobiście sam nie dałbym tej próbie obrony nawet dwóch punktów na 10, przy czym po minie Parka widziałem, że on miał podobnie.
- To mam nadzieję, że symbioza da ci dupy! - i tutaj sam już nie wiedziałem, czy to nie jest przypadkiem dobry moment na złożenie planszy i chwycenie butelki. Nie chciałem, żeby ta przyjaźń skończyła się w taki sposób. Szczególnie, że Jungkook i Jimin to raczej od bycia samymi przyjaciółmi sporo odbiegali.
- No Jimin, k-kochanie! Żartujesz, prawda? - wzrok Jeona nie pozostawiał nic do rzeczenia, bo on aż krzyczał o tym, że gość właśnie trzęsie się z przerażenia.
Szczerze mówiąc to moim zdaniem Jimin znacznie przesadził z tą groźbą, szczególnie dlatego, że to on sam byłby w takim układzie najbadziej pokrzywdzony, ale nie mnie to wypominać, a już szczególnie nie teraz, kiedy blisko było do tego, aby noże poszły w ruch.
- Czy tak wygląda homoseksualna kultura? - wyszeptałem do Jihyeon, która z tego wszystkiego aż przestała jeść kwaśne żele, żeby choć trochę rozluźnić atmosferę. Zaśmiała się na moje zapytanie, co można uznać za sukces.
- A wy co? Dalej bzykacie się z zabezpieczeniem? - parsknął w moim kierunku Hoseok, który widocznie usłyszał moją mierną próbę cichego porozumienia się z moją dziewczyną. - Nawet mi was nie żal. - a mi czasem tak. Ale tylko czasem.
- Moment, moment. - nie wiem właściwie co innego Jung mógł chcieć osiągnąć tym sarkazmem niż ból dupy mój i Jihyeon, ale na pewno nie ból dupy Jimina, jaki teraz spojrzał na nas [bardziej na mnie] z mordem w oczach i jeszcze bardziej zabójczym tonem. No to po imprezie. - Czy wy uprawiacie seks? Czy ty Yoongi, uprawiasz seks z moją małą siostrą, która ledwie co skończyła 18 lat? - wtedy to miałem ochotę się schować za kanapą, ale była skubana przesunięta do ściany.
CZYTASZ
everyday everyday [jikook, namjin, vhope]
FanfictionJin codziennie toczy wojny na spojrzenia z cheerleaderkami, które nie przyjęły go do drużyny. Jungkook ma dziewczynę, a do tego jest sławny i bogaty jak mało kto. Namjoon gra w koszykówkę i szuka sposobu, żeby zostać kapitanem szkolnego zespołu. ...