Niecały tydzień później cała szkoła wiedziała już o tym, że Min Yoongi jest nowym członkiem elity i to oficjalnie. Głośno zrobiło się o mnie już następnego dnia, kiedy wyszła plotka o tym, jakobym miał chodzić z Alex, ale potwierdziła to dopiero ona, wstawiając nasze wspólne zdjęcie na instagramie, a potem odpisując komuś pod postem na twitterze, po tym jak ktoś coś tam wspomniał o szkolnych parach.
Chłopaki nie byli do końca zadowoleni z tego, że dowiedzieli się wraz z rzeszą innych ludzi, zamiast ode mnie wprost, ale szczerze mówiąc to ja o tym związku dowiedziałem się w taki sam jak oni sposób. Alex nawet nie raczyła zapytać o moje zdanie względem naszej relacji, zwyczajnie podjęła decyzję za naszą dwójkę.
W każdym razie zyskałem zupełnie nowe życie. Zaproszenia na jakieś domówki, czy wypady na piwo sypały mi się pod nogi jak róże jakieś, czy co, a korytarz rozstępował się przede mną jak morze przed Mojżeszem, pozwalając przejść swobodnie. W dodatku ten szacunek i ta nagła sympatia od KAŻDEGO dosłownie. Czułem się jak ktoś ważny. Ale nie jestem w stanie stwierdzić, czy nie wolałem starego Yoongiego, którego inni omijali, mając ważniejsze sprawy ma głowie. Dawnego Yoongiego, który był fizycznym kujonem, zapraszanym cały czas do klubu z tej właśnie dziedziny. Dawnego Yoongiego, który miał swojego krindżowego Hoseoka, autystycznego Taehyunga i porąbanego do granic możliwości Jimina.
- To już chyba ostatni. - Jungkook westchnął, odsuwając się od biurka, przy czym kliknął jakiś przycisk na swoim laptopie.
Ja właśnie kończyłem pisać swoją część wypowiedzi do naszej prezentacji, a kiedy postawiłem tę finalną kropkę chwilę później sam odetchnąłem z ulgą i radością poniekąd.
- Też skończyłem. - wzruszyłem ramionami.
Sytuacja między mną a Jeonem nie uległa zmianie. Koleś w moich oczach stracił zwyczajnie za dużo, żebym mógł wrócić z nim do początkowych stosunków, kiedy to jeszcze serio go polubiłem. Wydawał się być naprawdę w porządku i pewnie mógłbym nazywać go przyjacielem aż do teraz, gdyby nie wiadoma sytuacja, jaka była usprawiedliwieniem mojego negatywnego stosunku do jego osoby i to aż nadto.
- No to w takim razie widzimy się w poniedziałek chyba. - spojrzałem na niego obojętnym wzrokiem. - Żeby już zdać całość profesorowi.
Jungkook przez chwilę patrzył się w podłogę taki kompletnie przygaszony. Przeszło mi nawet przez głowę żeby zapytać się go, czy coś nie tak [chociaż w sumie takie sformułowanie pytania było bez sensu, bo nawet ślepy zorientowałby się, że coś jest nie tak, ale jebać], ale tak samo szybko zrezygnowałem z tego pomysłu.
Zamiast tego wstałem z łóżka, zamykając swój laptop i podnosząc jego bluzę, która leżała obok.
- Trzymaj. - podałem mu ją, co już było takim kompletnym, niewerbalnym wyproszeniem go.
- Dzięki. - mogę tu opisywać ten okrutny smutek rozstania, którego nie było, ale łatwiej chyba zwyczajnie stwierdzić, że pięć minut później Jungkook wyszedł z mojego domu, a następnie zająłem się oglądaniem 'wojen magazynowych' z moim tatą.
***
- Dzień dobry, jest Jimin? - drzwi otworzyła mi jego mama, uśmiechając się jak zawsze trochę zbyt entuzjastycznie na mój widok.
- Cześć Yoongi! Jak ja cię dawno nie widziałam! - wciągnęła mnie do mieszkania, ale w sumie już byłem przyzwyczajony. - Tak, siedzi u siebie i słucha tego swojego rapu.
Chwila... Co?
Stałem przed nie wiem kim. Była niedziela, a przysięgam na pana, jeszcze w piątek Jimin wyglądał normalnie. Teraz miał na sobie jakieś dziwne rzeczy. Luźne ubrania, w ciemnych barwach. I wiem, dla niektórych to jest normalne, ale nie dla Jimina! Na głowie miał czapkę z daszkiem z motywem jakiegoś artysty, zespołu, nawet nie wiem. A na jego ścianie zamiast Ezry Millera i Timothée'ego Chalamet'a wisiał Eminem.
CZYTASZ
everyday everyday [jikook, namjin, vhope]
FanficJin codziennie toczy wojny na spojrzenia z cheerleaderkami, które nie przyjęły go do drużyny. Jungkook ma dziewczynę, a do tego jest sławny i bogaty jak mało kto. Namjoon gra w koszykówkę i szuka sposobu, żeby zostać kapitanem szkolnego zespołu. ...