Rozdział 31

515 29 5
                                    

Ala siedziała przy dużym dębowym stole. Jedną ręką podpierała głowę, a drugą dłubała nożem w kawałku mięsa. Patrzyła tępo i trawiła ostatnią noc. Co ona zrobiła? C-co to się wydarzyło... 
- Aż tak cię kac wziął? - Zapytał Skirgiełło klepiąc dziewczynę hardo po plecach i siadając naprzeciwko. 
- Kac mi przeszedł, teraz kac moralny trawię - Odparła przecierając twarz. Książę zaniósł się słodkim donośnym śmiechem. Do sali weszli nowożeńcy, zapatrzeni w siebie, zadowoleni jak nigdy.
- Oho, przyszły skowronki - Skomentował książę ustępując miejsca Jadwidze i Jagielle. Przeszedł przez stół i usiadł obok Ali, która rezygnująco oparła czoło o stół. Para zarumieniła się niewinnie. Zmieszani odwrócili od siebie oczy, dopiero wtedy dostrzegli zdaje się załamaną blondynkę. 
- Ala, wszystko w porządku? - Zapytał Władysław. Dziewczyna mruknęła twierdząco, na co Skirgiełło zaniósł się śmiechem.
- Ta, wszystko z nią gra, kac moralny tak zwany - Wielki książę uniósł brwi. 
- Może się położysz? - Zaproponowała król nie wiedząc o co do końca chodzi. Ala wstała wzdychając.
- Idę się rzucić do Wisły - Dziewczyna snując się odeszła w stronę wyjścia - Spalcie mnie a prochy rozrzućcie pod sosenką, albo jebać ognisko, nakarmcie mną zwierzątka w lesie. Przynajmniej pożytek będzie - Rzuciła na odchodne. Młoda para popatrzyła zdziwiona po sobie, po czym skierowali wzrok na starszego księcia, który jak gdyby nigdy nic cieszył mordę.
- Coś ty jej zrobił? - Zapytał Władysław z poważną miną.
- Co od razu na mnie - Skirgiełło uniósł ręce - Dobrze się bawiła wczoraj - Jadwiga nagle przestraszyła się uświadamiając co przed chwilą powiedziała Ala.
- Idź za nią, jeszcze się coś stanie!
- Nie zrobi tego... - Bracia spojrzeli na siebie. W tym spojrzeniu znajdowała się cała rozmowa, wszystkie wspomnienia oraz cała analiza charakteru tej postrzelonej blondynki - Kurwa - Skirgiełło poderwał się jak poparzony i pobiegł za dziewczyną. Władysław przetarł twarz lekko rozbawiony.
- A myślałem że to z bratem będę mieć problem.
- Nie wiesz, co mogło się wydarzyć w nocy? - Jadwiga złapała za ramię swojego męża. Książę pokręcił głową.
- Nie, chociaż... - Uśmiechnął się słodko i zbliżył twarz do swojej żony. Kobieta zarumieniła się nim ich usta złączyły się w krótkim i namiętnym pocałunku. Władysław odsunął się lekko i spojrzał w twarz Jadwidze. Te śliczne zielono niebieskie oczy, brązowe falowane włosy. Po upojnej nocy, jego zona wydała się jeszcze piękniejsza.
- Mówisz że miłowanie? - Zapytała tak niewinnie. Władysław zaśmiał się i pokiwał głową lekko ją pochylając.
- Nie spełnione miłowanie, zdaje się. Chociaż, to Alicja i Skirgiełło, u nich wszystko jest możliwe - Para zaniosła się śmiechem, król oczywiście delikatnie i dostojnie - O tak, to może być błahostka a może faktyczny problem.

- Ala zaczekaj! - Skirgiełło objął dziewczynę w pasie i obrócił w swoją stronę - Nie zaproponować mi uczestniczenia w tym? Ty wredoto...
- Idź sobie, bo to się źle skończy - Alicja odwróciła wzrok usilnie szukając czegoś za księciem. Skirgiełło spróbował wyłapać wzrok blondynki.
- A co w tym złego? - Zapytał z tym głupawym uśmiechem. Ala uniosła jedną brew. Książę przewrócił oczami.
- Baby - Klasycznie przerzucił Alę przez ramię. Dziewczyna zwisała jak złapana zwierzyna, nie walczyła i nie wyrywała się jak zawsze. Długie włosy prawie szorowały po ziemi - Nie ważne skąd, zawsze jesteście takie same.
- Powiedział samiec alfa - Skirgiełło wyszczerzył zęby - poza tym - ucięła przygryzając wargę.
- No?
- W końcu będę musiała wrócić do domu. N-nie chce
- Się przywiązać? - Odetchnął książę - Już to zrobiłaś. Kiedyś wrócisz, ale póki co - Zsunął dziewczynę tak że teraz opierała się pośladkami o przedramię Skirgiełły. Blondyn drugą ręką odgarnął długie włosy z twarzy Ali, po czym oparł dłoń na jej łopatkach - Póki co bądź z Jogaiłą, tfu, Władysławem, z Jadwigą, ze mną... - Piwne i niebieskie tęczówki wpatrywały się w siebie, a w nich tonęły niewypowiedziane słowa i obietnice - Ciesz się czasem spędzonym tutaj i żyj. 
- To nie takie proste, Skirgiełło ja
- Oj zamknij się - Skirgiełło pocałował Alicję przerywając kolejne wątpliwości - Kobieto wyzwolona, bo cię porwę i posiądę bez twojej zgody! - Ala wpatrywała się zszokowana na mężczyznę - No, no - zmieszał się i zarumienił książę - No co mam powiedzieć. Kocham Cię Jaskółko. Od dawna - zaśmiał się głupawo chcąc rozładować stres jaki przejął jego ciało. Skirgiełło musiał przyznać, nie ważne ile bitew stoczył, ile razy był bliski śmierci, nigdy nie bał się tak jak w tym momencie. Gdyby nie to że trzyma najpiękniejszą dziewczynę pod słońcem trząsł by się z każdym gestem. Alicja rozszerzyła oczy. Tak dawno chciała to usłyszeć z jego ust. Pragnęła tego, jednak za każdym razem ogarniała ją panika co mu odpowie, jak zareaguje. W głowie ułożyła sobie setki odpowiedzi, jednak teraz żaden jej się nie przypominał. Tkwiła więc w ciasnym uścisku księcia - No babo, odpowiedz mi coś - poprosił Skirgiełło - Zdziel po twarzy, pocałuj...
- Kurwa - szepnęła i wbiła swoje usta zagrzebując palce we włosach Skirgiełły. Książę tkwił przez chwilę delektując się dotykiem swojej Pani, w końcu ruszył powoli w stronę sypialni.

Jadwiga przeglądała dokumenty. Małżeństwo i koronacja to zawsze sporo papierkowej roboty, a król chciała mieć pewność że wszystko się zgadza. Nagle do komnaty wszedł Radlica.
- Najjaśniejsza Pani - Ukłonił się szybko.
- Niech zgadnę - Odparła zrezygnowana kobieta - Książęta?
- Znów nie zjawili się na katechezie. Ten cały Trąba również nie wie gdzie się podziali. Chciałem powiadomić Księcia Władysława, jednak ma obecnie gościa.
- A Książę Skirgiełło? - Jadwiga odłożyła dokumenty.
- Przepadł jak kamień w wodę. To się musi ukrócić Pani. Nie są już u siebie by hasać gdzie popadnie. Są już po chrzcie pora by ktoś im przemówił do rozsądku.
- Pomówię z moim mężem - Na to słowo Jadwigę przeszedł dziwny dreszcz. To jest jej mąż. Jej. Król wstała od stołu i ruszyła ku drzwiom.
 - Jeszcze jedno... - Radlica zmieszał się lekko.
- Tak? - Król odwróciła się jedną ręką trzymając klamkę. 
- Czyż to nie czas by i Alicja przyjęła chrzest oraz by wreszcie została za kogoś wydana? To poddana Wielkiego Księcia, lecz wraz z dniem ślubu stała się też twoją. Tak ważna osoba, kobieta, poganka, narażona jest na wiele niebezpieczeństw. Czas by otoczoną ją opieką. I ukrócono te obrzydliwe zachowania - dodał już szeptem.
- Alicja nie jest moją sprawą. Sama wybierze co dla niej najlepsze. Nie chcę więcej słyszeć że ty lub ktokolwiek miesza się w jej sprawy - Kobieta miała postawę mocną, godną króla, lecz pomimo tęgich słów, wyraz twarzy był jak zawsze łagodny. Biskup napompował się, lecz zniżył głowę w geście poddania. To Jadwiga jest królem. Kobieta bez słowa wyszła z komnaty.

Władysław właśnie kończył wymianę zdań z wiedeńskim psem, który przyszedł po odszkodowanie dla swojego kuzyna. 
- Widzisz gdzieś tutaj moją pieczęć? - Zapytał po raz kolejny Wielki Książę. Cała sytuacja zaczynała go lekko bawić. Od dobrej godziny pytał wciąż o to samo a Luka Visconti wciąż i wciąż migał się od odpowiedzi chcąc by to właśnie Litwa zapłaciła odszkodowanie za zerwane zaręczyny. Nim wiedeńczyk rozchylił usta, Władysław kontynuował - Ja nie widzę, więc niech płaci ten, którego pieczęć jest na dokumencie. 
- Bośniaczka nie zapłaci - Odparł w końcu zrezygnowany Luka. Litwin zmarszczył brwi - Od samego początku tak było że Jadwiga.
- Chciałeś powiedzieć Król Jadwiga - Warknął Władysław. Szatyn zniżył głowę i nerwowo przełknął ślinę.
- Król Jadwiga mało obchodziła Elżbietę Bośniaczkę. Od samego początku nie wiązano z nią wielkiej przyszłości, dlatego też ułożono pakt z Wiedniem, by zapewnić jej - pokręcił głową - by zapewnić Królowi - poprawił się wiedeńczyk - przyszłość. Zapewne nie wiesz, wasza książęcamość że Bośniaczka chciała by to starsza siostra Króla Jadwigi zasiadła na tronie Węgier i Polski, tym samym odsuwając jej wysokość od korony - Władysław gotował się w środku, jednak nie dał po sobie tego poznać - Dlatego właśnie, z uwagi na tak absurdalne pomysły Królowej Węgier, nawet nie zaczynamy z nią rozmów. Ty Mój Panie, jesteś nowym i pełnoprawnym mężem Króla Jadwigi i wypadałoby Tobie Panie spłacić dług.
- Wystarczy Panie pośle. Zastanowię się nad tym. Najwyżej sam zacznę rozmowy z Bośniaczką, skoro wam brak odwagi bądź nie umiecie dobrać odpowiednich słów by tego dokonać. A ponoć Europa Zachodnia to taki azyl kultury, odwagi i nauki - Władysław pokręcił głową, tym samym lekko się wywyższając. Viscontiemu jedyne co pozostało to zagryźć zęby. Dał się ośmieszyć księciu z pogańskiego kraju. Zawiódł. Do komnaty weszła Król Jadwiga. Spojrzenie Władysława natychmiast złagodniało, a on sam uniósł się i pięknie ukłonił całując swoją damę w dłoń.
- Witaj Królu.
- Witaj Władysławie, Visconti - Jadwiga zaszczyciła wiedeńczyka ciepłym uśmiechem i lekkim skinieniem głowy, na co Luka równie pięknie się ukłonił - Nie przeszkadzam?
- Nie. Pan poseł wychodzi. Nieprawda? - Jogaiła znów cwaniacko się uśmiechnął. Niczym wilk do upolowanej sarny. Luka kiwną głową i natychmiast opuścił komnatę. Gdy młoda para została razem. Władysław wziął Jadwigę na ręce i wraz z nią obrócił się dookoła.
- Co Cię sprowadza moja miła?
- Niestety, choć bardzo bym chciała by była to chęć spędzenia z tobą kilku chwil, są to twoi bracia. Uciekli po raz kolejny z katechezy. Radlica zaczyna się niepokoić - Władysław pokręcił głową. Ci smarkacze - Masz pomysł jak ich ustawić do pionu? By chociaż przychodzili na lekcje.. - Wzrok dziewczyny, wielkie i piękne oczęta, wwiercały się w księcia. Brunet pokręcił głową.
- Może Skirgiełło coś poradzi. Zawsze miał silniejszą rękę do nich.
- Tyle że on też gdzieś ponoć zniknął - Wielki Książę zaśmiał się serdecznie odstawiając ukochaną na ziemię.
- Są trzy miejsca gdzie może być. Winnica, sypialnia albo siodło. Nie słyszałem by wyprowadzali Kupałę, więc jest gdzieś w zamku - Jogaiła otworzył drzwi i nonszalancko przepuścił Jadwigę, która się lekko zarumieniła.
- Kupałę? Koń Skirgiełły?
- Ali, nie przepuści wyrwania się z zamku, więc na pewno pojechałaby z nim. Cóż, a Kupała zawsze hałasuje, kogoś kopnie, generalnie robi harmider - Kobieta pokiwała z uśmiechem głową - Ala zabroniła mu pić, więc najpewniej jest w sypialni - Władysław odetchnął.
Szli długimi korytarzami gdy nagle natknęli się na niosącego siodło, ogłowie i gigantyczny dwuręczny miecz Mathieu.
- Zawołaj do mnie Sirputisa gdy skończycie. 
- Tak jest Mój Panie - Francuz skłonił się, jeden z mieczy począł się wysuwać i upadłby gdyby nie Jadwiga, która złapała go w locie.
- Proszę bardzo młody wojowniku - Mathieu zmieszał się i zarumienił - Nie za ciężki ten miecz dla ciebie? - Nastolatek pokręcił głową.
- Nie Pani. Od zawsze takim ćwiczyłem. Mogę bez problemu nim walczyć jedną ręką - Jadwiga kiwnęła głową w aprobacie. 
- No zmykaj, wnioskuję że dzisiaj walczysz w siodle? - Oczy dzieciaka zabłysły.
- Tak jest! - Mathieu ukłonił się u czmychnął w stronę stajni.
- Nie wygląda na tak silnego - Para kontynuowała rozmowę idąc dalej w stronę sypialni Skirgiełły.
- Od małego ćwiczył tym tego typu mieczem. Gdybyś zobaczyła miny moich bojarów, gdy podczas ćwiczeń wytracił z rąk swój krótki miecz i nie patrząc sięgnął po wbity w ziemię miecz krzyżacki. Nikt się nie spodziewał że ten chuderlak zdoła go podnieść, co więcej walczyć - Jadwiga zmarszczyła brwi.
- Ten nie wyglądał na krzyżacki.
- Dostał go od Sirputisa niedawno. Wzorowany na krzyżackim, jednak w pełni litewski - Władysław zaśmiał się serdecznie - Nie ma co marnować talentu i zmieniać jego przyzwyczajenia w walce.
- Z każda rozmową utwierdzam się w tym że Litwini wyjątkowo dbają o dzieci. Nie każdy byłby w stanie przyjąć pod swoją opiekę byłego wroga - Książe zaśmiał się głupawo.
- Czy ja wiem czy dbamy? Może inaczej, dajemy drugą szansę temu kto zasługuje - W końcu zatrzymali się pod komnatą Skirgiełły.
- Jesteś pewien że jest tutaj? A nie przypadkiem u Ali? - Jadwiga uniosła jedną brew.
- Jak Skirgiełło by chciał, tak Ala raczej trzyma się na dystans w TAKICH sprawach - Zaśmiał się Jogaiła lekko nerwowo, nim pociągnął za klamkę od drzwi.

Skirgiełło wystawał sponad kołdry z głupawym uśmieszkiem. Pod jego prawą ręką ewidentnie kogoś ukrywał. 
- Bracie kochany, nikt pukać Cię nie nauczył? - Skirgiełło był cały czerwony, lekko zazipiany. Jogaiła nie musiał nawet pytać. Przewrócił jedynie oczami.
- Kończ Skirgiełło, naszych braci diabli wzięli i gdzie jest Ala? - Jogaiła patrzył surowo - Miałeś jej z oka nie spuszczać.
- Ohoo, O nią to się nie bój - Zaśmiał się książę jeszcze bardziej dociskając prawe ramię do siebie.
- To gdzie jest? - Starszy książę przeleciał nerwowym wzrokiem po komnacie.
- Jest bezpieczna, o to się nie martw. Nie rzuciła się do Wisły i nie trzeba organizować stosu - Jadwiga obok zaśmiała się delikatnie i złapała swego męża pod rękę.
- Choć, dajmy im czas na ubranie się. Mam tylko nadzieję że to żadna z moich dwórek - Jej wzrok natychmiast przyodział szaty surowości. Skirgiełło natychmiast pokręcił głową uśmiechając się szeroko. Młoda para wyszła z komnaty a spod ramienia Skirgiełły wynurzyła się nie kto inny jak Alicja.
- Zapierdole go - Dziewczyna wyskoczyła z łóżka i sięgnęła po swoje spodnie - Puka się kurwa! - Skirgiełło opadł lekko niezadowolony, gdyż miał nadzieję na dokończenie zabawy. Odetchnął ciężko i również wstał, gdy przechodził obok Alicji lekko klepnął ją w nagi pośladek. Blondynka natychmiast się odwrócił i złapała za jego rękę - Bo i ciebie ubije!
- Dobra dobra, trzeba to wieczorem dokończyć - Skirgiełło zaśmiał się i uniósł dłonie w geście kapitulacji. Alicja fuknęła rumieniąc się. Oboje w mig wskoczyli w swoje ubrania. Wyszli z komnaty dopinając pasy na biodrach i wiążąc włosy. Pierwsza wyszła Alicja i natychmiast grożąc palcem dopadła do zszokowanego Jogaiłę.
- Ostatni raz wlazłeś bez pukania! Wasza wysokość - Alicja dygnęła i z uniesioną głową poszła przed siebie korytarzem. Zatrzymując się kawałek dalej. Jogaiła przeniósł natychmiast wzrok na Skirgiełłę.
- CO?! Ma racje, puka się braciszku - Jadwiga stała obok będąc lekko w szoku, jednak spodziewała się tego. Kobieca intuicja od razu podpowiedziała jej że ta dwójka jest ku sobie i że obecnie są gdzieś razem. Co prawda nie przypuszczała że... 
- Skirgiełło, Alicja ale żeby tak w boży dzień? - Zaśmiała się Król i pogładziła uspokajająco Władysława po ramieniu. Musicie wiedzieć że gdy dwoje waszych najlepszych kompanów nagle przyłapujecie na tym, to nie ważne że wcześniej widać było że są ku sobie, że krążą za sobą oczami, że się całują, to zawsze jest szok i lekka złość. Po chwili i Władysław uniósł kąciki ust i bezsilnie prychnął z całej sytuacji. No, w snach by nie wyśnił że ich przyłapie.
- Skirgiełło znajdź Wigunta, Korygiełłę i Świdrygiełłę i przemów im do rozumu.
- Znowu zwiali? - Skirgiełło sięgnął po swój toporek i wyszczerzył się wrednie - Już idę. Chodź wredoto! - Oplótł ręką szyję Ali - Idziemy szukać gówniarzy!
- Nigdzie z tobą nie, UAAA! - Książę szarpnął blondynką ciągnąc ją za sobą.
- Oddam ci następnym razem!
- Czekam - wymruczał książę do jej ucha.
Jadwiga i Władysław obserwowali oddalającą się parę. Władysław gdyby mógł zapadłby się pod ziemię, mimo to wiedział że przy takim obrocie sytuacji Alicji nic nie grozi.


Nie spodziewał się jak bardzo się mylił.

JagiellonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz