Rozdział 30

571 27 1
                                    

Skirgiełło postawił Alicje w kaplicy w akompaniamencie nieprzychylnych języków Panów Polskich. Litwini byli przyzwyczajeni. Co po niektórzy uśmiechnęli się półgębkiem. Zazdrościli Skiergielle tak kształtnej kochanki, w dodatku na tyle rozumnej że nie plotkuje o tym, co w samotności robią. Ala stała przez chwilę niby obrażona, skrzyżowała ręce i obracała głowę za każdym razem gdy książę chciał coś do niej powiedzieć. Skirgiełło za każdym razem jedynie się śmiał, w duchu będąc w pełnej euforii. Walczyła o niego. To mu wystarczyło. Walczyła o niego, wygrała i to w pięknym stylu. Pokazała wyższość i opanowanie, czyli coś co jemu brakowało. 

Oboje obserwowali zdenerwowanego Jogaiłę stojącego poza podestem ołtarza. Szaty miał cudowne, królewska czerwień i złoto, bogate ozdoby. Najprzystojniejszy Pan Młody jakiego widziała Ala. Doskonale widziała jak się stresuje, jak nerwowo mieli swoje ręce. W końcu nadszedł ten czas. Do kaplicy wkroczyła równie zdenerwowana Jadwiga, lecz nie dała po sobie tego poznać. Szła dumnie, coraz głębiej oddychając. Mimo wcześniejszej sprzeczki, szczery uśmiech nie schodził jej z twarzy. Sam Władysław zaniemówił z lekko rozchylonymi ustami. Król stanęła na podeście i rozpoczęła się msza. 

Gdy nadeszła pora złożenia przysięgi, biskup wyszedł przed małżonków. Już miał zaczynać, lecz nagle Jadwiga zatrzymała ceremonię
- Zaczekaj - Po kaplicy przeszedł szmer. Kilka osób wstrzymało oddech z nadzieją że Król zakończy tę farsę ze ślubem i połączeniem obu państw. Władysław wstrzymał oddech - Jestem królem i powinnam składać przysięgę pierwsza, lecz jestem również kobietą - obróciła się do swego narzeczonego - i jako kobieta chcę brać udział w tej ceremonii - Władysław uśmiechną się słodko. Eufemia wypuściła powietrze w zawodzie. A było tak dobrze! 
Władysław podszedł do Jadwigi, para patrzyła na siebie jak zabujane w sobie dzieci. Biskup kontynuował, lecz ani królowa ani książę zdawali się tym nie przejmować.
- Jesteś najmądrzejszą niewiastą jaką znam - wyszeptał Władysław.
- A co z urodą?
- Nieziemska - uniósł kącik ust.
- Powtarzaj Wielki Książę słowa przysięgi za mną - Powiedział biskup wyciągając parę z jej własnego świata - Ja Władysław biorę Ciebię Jadwigo - Cała sala wstrzymała oddech. Skirgiełło złapał Alę za rękę, dziewczyna nie zabrała ręki a ścisnęła ją mocniej na dłoni księcia. Oboje wpatrywali się, jak świeży małżonkowie składają przysięgę wierności, miłości i szacunku.

Po mszy rozpoczęło się huczne wesele. Cały zamek krakowski podskakiwał w rytm radosnych piosenek. Wrzawa rozeszła się gdy do tańców dołączyła Jadwiga z Władysławem. Starsi uczestniczy wesela ze łzą w oku przypomnieli sobie jak to Anna z Kazimierzem bawili się wśród poddanych, to były naprawdę dobre czasy. Gdy Alicja, stojąca w kącie z Skirgiełło i popijająca wino dostrzegła jak małżeństwo tańczy zapluła się.
- Patrz! - Poklepała księcia po ramieniu - Jogaile jednak słoń na ucho nie nadeptał, a już myślałam, ajh - Książę odstawił puchar z winem na parapet i spojrzał na parę.
- Nooo - kiwał głową - jak był młodszy to lubił poskakać wokół ogniska.
- I ja o tym nie wiem? Zawsze siedział gdy grała muzyka w Wilnie.
- Inne miał sprawy, a teraz to i muzyka i zdaje się kochanie przygrywa mu do tańca.
- O jak bym walca zatańczyła - rozmarzyła się blondynka wspominając jak w szkole na tańcach ludowych wirowała wraz ze swoim partnerem.
- Że co? - Zmarszcył brwii Skirgiełło.
- M - Ala upiła łyk wina i pomachała ręką - nie ważne, ten taniec powstanie za jakieś 400 lat, więc mniejsza.
- To nie dożyję, pokaż mi
- Jakiś ty ciekawski
- Powiedziała, nie gadaj tylko pokazuj - Alicja zaśmiała się i odstawiła puchar.
- Tańczy się go na trzy, raz dwa trzy, dwa dwa trzy, trzy dwa trzy - przestępowała z nogi na nogę. Coraz ktoś obracał głowę by zobaczyć co Książę Litewski i bezwstydna kobieta wyprawiają, lecz widząc że też jakby tańczą, wracali do oglądania pary królewskiej - ruchy są proste, tańczy się w parach - Ala chwyciła Skirgiełłę ustawiając mu ręce. Książę przycisnął dziewczynę do siebie gdy jego ręką wylądowała na łopatkach kobiety - Właśnie tak, to dość intymny taniec - Blondyn uniósł brwi, nie było ochrzanu za spoufalanie się w miejscu publicznym? - Głównie wiruje się w miejscu, chyba że tańczy się w większą ilość osób to dodatkowo ruszamy się po kole - Wykonali pierwszą sekwencję, czyli w rytm zamienili się miejscami. Ala pokiwała głową w aprobacie - właśnie tak, szybko załapałeś.
- To się nazywa talent
- A nie głupi ma zawsze szczęście?
- Nosz ty! - Skirgiełło znów zamienił się miejscem.
- Dochodzą jeszcze obroty partnerką i inne figury, mające pokazać grację i "piękno" tego tańca - Alicja odeszła od księcia i unosząc delikatnie ręce obróciła się wokół partnera. Skirgielle serce mocniej zabiło.
- Tańczyłaś go już z kimś?
- Pewnie, mieliśmy cały układ, no a ja z moim partnerem uczyliśmy młodszych i pokazywaliśmy jak to ma wyglądać. Dlatego mówię, potańczyłabym. Z Dimonem potrafiliśmy kilka godzin przetańczyć na próbach po prostu wirując po kole - Skirgiełło zacisnął szczękę.
- No wystarczy, nauczysz mnie całości - Oparł się ponownie o parapet - i innych tańców, które lubisz.
- A tobie co - zaśmiała się.
- Nic. - Ala widziała naburmuszoną minę księcia. Chociaż nie. Nie naburmuszoną, zazdrosną?
- To nie to samo bez muzyki, tu dobry podkład robi robotę - Ala bezwiednie zaczęła nucić melodię - Nagle książę załapał hardo dziewczynę za rękę i pociągnął na środek sali - Czekaj! Co ty..?
- Tak Cię świerzbią nogi to potańczymy
- Ale ja nie umiem - Skirgiełło przedzierał się przez tłum. Coraz słychać było oburzone fukanie.
- Patrz się na Jadwigę a Ci pójdzie - Ustawili się oboje na końcu tańczącego korowodu idealnie przed następnym tańcem. Panie ukłoniły się ślicznie w stronę panów stojących naprzeciw. Panowie pochylili głowy. 

Pary tańczące wpatrywały się w siebie. Gdy rozpoczęła się najtrudniejsza części sporo osób odeszło od tańca zostawiając parkiet najlepszym. Alicja chciała się odsunąć, oddać miejsce młodej parze, lecz nieugięty książę nie pozwolił jej odejść choćby na krok. Tańczyli w trzy pary. Alicja i Skirgiełło, Władysław i Jadwiga oraz Erzebet ze Spytkiem. Kroki faktycznie były proste i po kilku chwilach Ala patrzyła tylko na blondyna. 

Sirputis zerkał co chwila na Margit, która żywo konwersowała z tym wiedeńskim psem. Gdy widział jak się śmieje mocniej zaciskał pięści. Nagły impuls poprowadził go do damy, uklęknął przed Węgierką, wysunął dłoń i poprosił o taniec. Zerkał co jakiś czas na Lukę, któremu żyłka zaczęła wyskakiwać na szyi. Dwórka, jako dostojna i wychowana Pani, nie mogła odmówić. Uśmiechając się lekko fałszywo przyjęła propozycję. Bojar na początku lekko złapał za dłoń panienki, która obróciła się do Viscontiego, po czym Sirputis hardo i bardzo intymnie pociągnął ją do trzech tańczących par. Margit wewnętrznie przewróciła oczami. Była pewna że taniec z tym nieokrzesanym Litwinem będzie katorgą. Już czuła ból podeptanych stóp. Jakże było jej zdziwienie gdy nie ona prowadziła, lecz właśnie ten dzikus, co więcej, robił to idealnie. Nagle wszystko co o nim myślała poszło w nicość. Zauroczona tak idealnymi ruchami oddała się tańcu. Sirputis uśmiechał się coraz do swojej Pani, przy okazji z wyższością patrząc na wiedeńczyka, który natychmiast wyszedł. Wygrał. Tą bitwę wygrał. 

Widok czterech par przyciągnął wzrok wszystkich na sali. Młode panienki patrzyły zauroczone, jakże by chciały mieć swoich rycerzy, którzy tańczą tak dostojnie. Pary tańczyły perfekcyjnie, jedynie Ala i Spytek coraz się mylili, ale ich partnerzy od razu wyprowadzali ich na właściwe tory, toteż nikt tego nie zauważył. W końcu nadszedł czas zamiany partnerów tańcząc po kole. Obrotami panie zmieniały miejsca. Dopiero wtedy Władysław dostrzegł że razem z nim tańczy jego brat i najbardziej zaufany bojar. 
- No proszę, ktoś tu w swoim świecie żyje - Zaśmiała się Alicja widząc reakcję przyszłego króla. Jogaiła pomachał głową lekko zmieszany.
- Co te baby robią z umysłem.
- No proszę, a kto to się tak wzbraniał przed ożenkiem - Ala posłała mu wredny uśmieszek nim obróciła się do Sirputisa. Władysław prychnął delikatnie przyjmując swe objęcia Erzebet.

Gdy Margit dotarła do Skirgiełły lekko sie przeraziła. Jak Sirputis wyglądał jak niedźwiedź, nieokrzesany ale z pewnej strony słodki Litwin, tak Książę napawał ją strachem. Od zawsze. Od kiedy zobaczyła go pierwszy raz obok malutkich jeszcze królewien. Wysoki, postawny, traktujący kobiety jak przedmiot. Do tej pory nie mogła zrozumieć co Alicja w nim widzi. Przecież on ją łapie i przerzuca sobie przez ramię jakby była upolowaną zwierzyną. Kłóci się z nią, szarpie. Nie ma w nim nic delikatnego.
- Rozluźnij się Pani, nie zjem Cię - uśmiechnął się marszcząc brwi. Dwórka wypuściła powietrze lekko unosząc kąciki ust. Z ulgą przyjęła kolejną zmianę partnera.

Alicja tańczyła chwilę ze Spytkiem, który wykorzystując okazję spróbował podpytać dziewczynę skąd jest. Blondynka szybko ukróciła jego starania.
- Panie Spytku, to nie jest miejsce. Poza tym moja przeszłość jest moja sprawą, czyż nie? - Słodki uśmiech przeczył zimnym słowom.
- Wybacz mi Pani, po prostu jestem ciekaw. Jeśli chcesz więcej tematu nie poruszę. 
- Bardzo proszę. Przeszłość jest czasem trudna do wyjaśnienia i nie zrozumiała dla osób postronnych. Też jestem ciekawska więc się nie przejmuj - Spycimir lekko się rozluźnił. Pożegnali się przyjaznymi uśmiechami.

JagiellonkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz