31 Maj 2007
Po rozmowie z ojcem Five postanowił wcielić w życie jego plan. Wziął wszystkie potrzebne rzeczy do porwania dziewczyny. Może nie brzmiało to jak coś co robi bohater ale chłopak nie miał innego wybory. Widział dwie opcje albo porwie ją w nocy i zamknie w celi albo dziewczyna zaatakuje ich dom i ktoś z jego rodziny ucierpi.
Robił to by ich chronić. Nie chciał by komuś jeszcze stała się krzywda. Tym bardziej, że Diego dalej leżał w pokoju szpitalnym ze złamaną nogą i nie miał jak się bronić. Gdyby zaczął się pożar mogło by się to naprawdę źle skończyć.
Czarnowłosy spojrzał spokojnie na zegarek. Dochodziła pomału 2:20. Przez lornetkę obserwował okno mieszkania dziewczyny. Brunetka spała spokojnie od jakiś 40 minut.
-Już czas- powiedział do siebie odkładając lornetkę. Z kieszeni wyjął środek usypiający. Musiał go zaaplikować dziewczynie. Było to zabezpieczenie, żeby przypadkiem nie obudziła się w czasie przenoszenia. Gdyby to się stało mogło by być nieprzyjemnie.
Przeteleportował się prosto do jej mieszkania. Stając przed łóżkiem, na którym leżała. Spojrzał na nią. Wyglądała niewinnie i łagodnie. Jednak lepiej żeby nie zwiodły go pozory. To dalej jest morderczyni która ma na swoich rękach masę krwi.
Złapał delikatnie jej nadgarstek i obrócił jej rękę. Przy tym ciągle zerkał na twarz brunetki upewniając się że się nie obudziła. Szybko wbił strzykawkę w zgięcie jej łokcia. Emma wtedy obudził się z krzykiem bólu. Chłopak szybko wcisnął całą substancje do jej żył.
Złapała jego krawat i pociągnęła do siebie by spojrzeć mu w oczy wściekła jak osa.
-Co tu robisz!? Nie powinno cię tu byyyy..- puściła jego krawat i upadła nieprzytomna na łóżko.Substancja w bardzo szybkim czasie rozprzestrzeniła się po jej ciele usypiając ją. To jednak nie koniec misji. Five odkrył ją i wziął na ręce jak pannę młodą. Przeteleportował się z nią przed budynek tam czekała na nich Grace w samochodzie ojca.
-Udało się.- powiedział chłopak z dumą. Wsiadł z nią na tył auta. Nawet na sekundę nie wypuszczał jej z rąk. Wyglądało to jakby bał się że zniknie gdy tylko ją puści.
Ruszyli w stronę domu. Kobieta nie jechała za szybko. Substancja będzie długo działać więc nie musieli się za bardzo śpieszyć.
-Zależy Ci na niej?- zapytała blondynka obserwując syna w lusterku. Widziała jak patrzył na nieprzytomną dziewczynę.
-Nie.- odpowiedział od razu szybko odwracając wzrok.
-Nie musisz się tego wstydzić. Miłość to nic złego.- ciągnęła temat nie poddając się.
-Nie kocham jej. Nawet się nie znamy. Jest naszym wrogiem.- powiedział pewny tonem kończąc ten temat. Nie chciał dłużej tego słuchać. Co to za pomysł, że niby on zakochał się w tej tej brązowookiej diablicy.
Zatrzymali się pod domem. Five od razu wysiadłem z dziewczyną na rękach. Wszedł do budynku, po czym z kierował się do windy. Kliknął ten sam guzik co Reginald wczorajszego wieczora. Pojechali na dół, po czym zaniósł ją do celi.
Położył ją delikatnie na łóżku które się tam znajdowało. Gdy już miał wyjść poczuł pewnego rodzaju niepewność czy na pewno dobrze robi. Może jednak mogli by ją przekonać do dołączenia bez zamykania jej w tej smutnej i strasznej puszce.
-Na co czekasz Numerze Pięć.- usłyszał za plecami. Był to głos ojca, który brutalnie wyrwał chłopaka z przemyśleń. Czarnowłosy opuścił celę i zamknął ją.
-Idź już do swojego pokoju. Dobrze się spisałeś.- powiedział bezuczuciowo mężczyzna. Nastolatek nie widząc innej opcji poszedł do windy i udał się na spoczynek do swojego pokoju. Była już prawie 3:00 gdy w końcu udało mu się zasnąć.
°°°°°°°
Emma obudziła się z potwornym bólem głowy. Wszystko ją bolało. Powieki dalej miała ciężkie co było skutkiem ubocznym środka. Usiadła na łóżku i wtedy otworzyła oczy. To nie wyglądało jak jej mieszkanie. Dokoła niej była tylko czarna pianka na ścianach.
W pomieszczeniu nie było niczego oprócz łóżka i jakby metalowej pułki na której stała teraz taca z śniadaniem. Było ono jeszcze ciepłe jakby ktoś przed chwilą je przyniósł. Na jednej z ścian zobaczyła małe szklane okienko. Podeszła do niego i spojrzała. Jednak jedyne co widziała to białe ściany i długi korytarz.
Przyłożyła rękę do okienka i używając swojej mocy zaczęła topić szkło. Zajęło to trochę czasu bo musiał osiągnąć naprawdę wysoką temperaturę ale końcu się udało. Szkło spłynęło na zewnątrz.
-Pomocy!!- zaczeka krzyczeć stojąc w okienku. Miała nadzieję że ktoś ją usłyszy. Nie wiedziała gdzie jest ostatnie co pamiętała to jak kładła się spać w swoim domu.
Długo krzyczała i próbowała się uwolnić. Okno było za małe by mogła się przez nie przecisnąć. Poddała się w końcu i usiadła na łóżku. Przysunęła do siebie tace z już zimnym jedzeniem. Wzięła plastikowy widelec do ręki i zaczęła jeść. Gdy tak jadła usłyszała dziwny dźwięk. Po chwili zastanowienia skojarzyła go z windą. Potem słyszała już tylko kroki. Wstała gotowa by przez okienko spalić swojego oprawcę.
Spojrzała na starszego mężczyznę i już wiedział kto ją porwał.
-Reginald Hargreeves. A którzy by inny. Stary dziad który bawi się w bohatera wykorzystując do tego adoptowane dzieci- warknęła patrząc na niego.-Masz mnie wypuścić. Nie masz żadnych podstaw by mnie tu trzymać.- krzyknęła z nienawiścią.
-Jesteś niebezpiecznym przestępcą. Trzymając cię tu robię przysługę społeczeństwu.- odpowiedział chłodno.
-Mam też do ciebie parę pytań.- powiedział spokojnie.
-Skąd pochodzisz? Czy Emma to twoje prawdziwe imię? Skąd masz tyle broni? -zapytał jednak dziewczyna milczała patrząc na swoje paznokcie.
-Dlaczego zabijasz?--zadał kolejne pytanie tym razem dziewczyna postanowiła mu odpowiedzieć.
-Zabijam dla zabawy. Przy okazji pozbywam się z ziemi takich bogatych dupków jak ty. Którzy myślą że wszystko im wolni tylko dla tego że ich stać.- powiedziała szczerze
-Masz teraz dwie opcje albo zostaniesz członkiem akademii. Zostaniesz bohaterką i będziesz udoskonalać swoją moc razem z resztą albo zostaniesz tu.- powiedział poważnie.
-Ja miałabym pracować dla ciebie. Żart. Gardzę takimi jak ty. Sam gówno robisz i wysługujesz się dziećmi by zdobyć sławę. Nie wieżę, że ktokolwiek dał ci prawo do opieki nad nimi. Dużo wiem o tobie od Bena. Wiem jak bardzo zniszczyłeś im życie.- mówiła i przez okienko strzeliła kulą ognia która trafiła w ścianę obok niego.
-Jestem pewny że z czasem zmienisz zdanie- powiedział zamykając czerwony notes. Mężczyzna poszedł do windy i pojechał nią na górę. Zostawiając ją samą. Dziewczyna usiadła na ziemi. Po jej policzku spłynęły łzy ale nie z smutku. Były to łzy wściekłości.
CZYTASZ
Unbridled element || The Umbrella Academy
Teen Fiction" - nie ufam ci Emmo. Wiem, że nie jesteś tym za kogo się podajesz. - oznajmił jej Five patrząc jej w oczy - Naprawdę nie wiem o czym mówisz. Jestem koleżanką twojego brata i tyle. - powiedziała niewinnie patrząc na niego z udawanym zaskoczeniem - P...