°°Rozdział 1°°

328 14 1
                                    

19 Maj 2007

Spokojny dzień w Akademii Umbrella. Dziś była sobota, więc wszyscy mieli wolne od treningów. Luther i Allison siedzieli razem w pokoju słuchając muzyki z gramofonu. Five i Ben siedzieli w salonie. Vanya ćwiczyła grę na skrzypcach. Klaus właśnie szedł do barku ojca by podkraść coś dla siebie. Diego jako jedyny był poza domem. Koło 7:00 wyszedł na spacer by odpocząć od ciągłego siedzenia w domu. Wracając przechodził koło kiosku, gdzie dzisiejsza gazeta zwróciła jego uwagę. Kupił ją i zaczął szybszym krokiem iść w stronę domu.

Brunet wszedł do domu zamykając za sobą drzwi, po czym udał się salonu i usiadł na kanapie. Po przeczytaniu artykułu odezwał się zwracając uwagę braci i przerywając im to co robili.
- Spopielacz jest w naszym mieście. To już drugi spalony biznesmen w tym miesiącu. - rzekł wkurzony Numer Dwa. Nie podobało mu się to, że po ich mieście grasuje przestępca, a oni tylko siedzą i nic nie robią.
- Ten gość działa mi już na nerwy. - dodał i odłożył gazetę na stół.

- Dlaczego nic z tym nie robimy? Dalibyśmy radę go złapać, to jeden zwykły człowiek przeciwko nam byłby bezsilny - powiedział brązowooki i rzucił nożem w spięte kartki papieru. Five przewrócił oczami niezadowolony, że brat wpadł tu i zakłócił spokój jaki panował dotychczas w pomieszczeniu. Nawet Klaus znany ze swojej głośności nie przeszkadzał mu oraz Benowi w tym co robili.

- Diego uspokój się. Wiesz że i tak nic nie zdziałasz bez planu. Spopilacz raczej nie chodzi po ulicy z tabliczką „morderca na zlecenie" i kanistrem w ręce. - stwierdził szczerze brunet odkładając na bok swoje obliczenia. Wziął do ręki gazetę i przeczytał artykuł o kacie i jego dwóch bogatych ofiarach. Z gazety wynikało, że policja nie wie co robić, nie mają żadnych poszlak oraz mają przyjechać agenci FBI, którzy zajmują się sprawą zabójcy od początków jego działalności.
- Jest sprytny i wie co robi, dlatego policja ma taki problem by go złapać - dodał Numer Pięć i położył gazetę na stole.

Ben już jakiś czas temu zaprzestał czytania i zaczął słuchać rozmowy braci. W myślach przyznał racje Five. Jego słowa miały dużo sensu. W międzyczasie Klaus ciągle próbował otworzyć szafkę z alkoholem, która była zamknięta na klucz. Kiedy gazeta znów znalazła się na stole , Azjata wziął ją do ręki.
- Na miejsca zbrodni nie ma po nim żadnych śladów. Nie można też dokładnie określić jak zginęły ofiary. Jedyne co wie policja to to że ciała wszystkich 25 ofiar Spopielacza zostały podpalone już po śmierci. - przeczytałurywek gazety.

W czasie gdy on czytał do salonu przyszli Luther i Allison. Dochodziła już godzina obiadu, a oni nie chcieli się spóźnić. Dobrze słyszeli co czytał Numer Sześć.
- 25 ludzi to naprawdę duża ilość - zainteresował się blondyn - Ciekawe ile lat dostanie ten gość jak już go złapią - powiedział myśląc nad tym.

- Diego pomóż mi otworzyć te szafkę. Zawsze masz przy sobie wytrychy - poprosił Numer Cztery przerywając rozmowę rodzeństwa, która szczerze mówiąc mało go obchodziła .

- Klaus, lepiej zostaw to już. Jest późno i tata za chwile zejdzie na dół. Nie dasz rady przemycić tej butelki do pokoju - powiedziała Vanya wchodząc do salonu.

- Nie zdążę, ale dobrze wiemy kto da radę - wszyscy spojrzeli na Five wiedząc, że to o niego chodzi.

- Masz rację, mi by się udało to zrobić nie zauważalnie i być na czas na obiad ale nie zrobię tego - oznajmił Five obojętnie i wstał z kanapy .

- Chodźcie, usiądziemy już w jadalni - dodał i przeniósł się do wspomnianego przez siebie pomieszczenia. Reszta rodzeństwa poszła w ślady numeru pięć . Klaus spojrzał ze smutkiem na szafkę.

Unbridled element || The Umbrella Academy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz