4

2.5K 128 87
                                    

Żeby zostać modelką trzeba było spełniać masę wymogów, o których ludzie z zewnątrz prawdopodobnie nie mieli nawet pojęcia.

Nie raz spotkałam się z opinią, że wielkie mi halo pozować przed obiektywem, albo pójść w pokazie.

Wiadomo, że z „ładną buźką" się urodziłam, jednak w moim zawodzie bardzo ważne są warunki fizyczne. Sprawność i wytrzymałość były niezwykle ważne w mojej pracy, dlatego też spędzałam na siłowni kilka godzin tygodniowo.

Zazwyczaj przestrzegałem diety, ale kiedy pozwalam sobie na jakiegoś fastfooda lub tego nieszczęsnego kebaba kilka tygodni temu, musiałam ostro brać się za siebie.

Wczoraj byłam z moimi przyjaciółkami na mieście, dlatego dzisiaj musiałam pojawić się w Zdroficie. Lubiłam ten klub głównie dlatego, że był świetnie wyposażony. Wiadomo, że pewnie mogłabym ćwiczyć gdzieś bliżej, jednak Śródmieście jak najbardziej mi odpowiadało.

Po zakończeniu mojego dzisiejszego treningu postanowiłam dobić się intensywnym kardio. Zależało mi na redukcji tkanki tłuszczowej, jednak nie chciałam, by wyrobiły mi się większe mięśnie.

- Ale spotkanie - usłyszałam.

Odwróciłam się, jednak nie zrobiłam tego gwałtownie, bo jeszcze nie daj Boże straciłabym równowagę.

- Cześć Igor - posłałam brunetowi uśmiech.

To fakt, dawno się nie widzieliśmy. Chociaż doskonale wiedziałam, że swoich podopiecznych na treningi Kwiatkowski zabiera właśnie do Zdrofitu na Inflanckiej, jakoś nigdy nie udało się na siebie wpaść. Chyba zwyczajnie wybieraliśmy inne godziny.

- Już kończysz? - spytał, widząc, że wyłączam urządzenie.

- Tak - odparłam.

- Ja to bym cię jeszcze pomęczył, wiesz...

- Z Igorem trening. Wiem - zaśmiałam się - Ale muszę się już zbierać. Padam z nóg.

- Szkoda - westchnął - Jestem tu z takim jednym, co dopiero zaczyna. Motywacja od pięknej kobiety może zadziałałyby na niego pobudzająco.

- Możesz nas zapoznać - uśmiechnęłam się.

- Poszedł do łazienki, ale zaraz powinien... O idzie.

Nie mogłam powstrzymać śmiechu, kiedy zauważyłam, że w naszym kierunku zmierza Kacper. Dokładnie ten sam, którego poznałam w biurze SBM.

- To miasto jest za małe - powiedziałam, przytulając go lekko.

- Weź Lena - mruknął - Cały śmierdzę.

- Spoko ja też - zaśmiałam się - Porządne kardio dziś wleciało.

- U ciebie też by mogło - rzucił Igor.

Szymański szczerze wyglądał przezabawnie w swoim sportowym stroju, na który składały się biała koszulka z logiem nike i dość obcisłe spodenki.

- Rozumiem, że to koniec? - blondyn zwrócił się do trenera, a ten jedynie machnął ręką.

- Czyli mam rozumieć, że będziesz czekał? - spytałam.

- Przy recepcji za dziesięć minut?

- Za piętnaście. Muszę jeszcze wziąć prysznic - powiedziałam.

Chłopak pokiwał głową i ruszył w stronę męskiej łazienki.

Kilkanaście minut później wyszłam z szatni i zauważyłam Kacpra, który siedział na jednym z niebieskich foteli. Myślałam, że będzie sam i mocno się zdziwiłam, znowu widząc tą piękną buźkę.

Nie gadamy o mądrościach | Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz