6

2.8K 129 124
                                    

Słowem wstępu informuje, że pojawia się scena +16, jeżeli ją pominięcie to nie spowoduje to dalszego niezrozumienia fabuły 😌

———————————————————————————

Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się przez niezasłonięte okna.

Nim otworzyłam oczy, poczułam, że ból głowy, z którym zasypiałam minął, ale jego miejsce godnie zastąpiła suchość w gardle. To uczucie nie dawało mi spokoju, dlatego musiałam się obudzić i iść się napić.

Leniwie i niechętnie otworzyłam oczy, jednak nie pożałowałam zastanego widoku. Przysunęłam się do Janka i pocałowałam go w skroń. Mruknął, ale nie zmienił swojej pozycji.

Zauważyłam, że jestem w samych stringach i koszulce zapewnie należącej do blondyna. Nie pamiętałam momentu, w którym mnie przebierał, jednak trochę go już poznałam i wiedziałam, że dobrze się mną zaopiekuje. Na palcach wyszłam z pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.

- Już na nogach? - spytałam, widząc Kacpra siedzącego przy niewielkim stole.

Chłopak zdecydowanie wyglądał na „wczorajszego". Popijał wodę, do której wykroił chyba pół cytryny, a włosy tak śmiesznie odstawały mu w każdą stronę.

- Na trzynastą muszę być w biurze, bo ogarniamy projekt okładki nowej płyty Janeczka - mruknął.

- I on nie powinien być przy tym obecny?

- Mógłby, ale nie musi i tak to jakieś wstępne projekty tylko - wyjaśnił.

Skinęłam głową na znak, że rozumiem i usiadłam na krześle obok. Szymański cały czas uderzał w klawiaturę swojego laptopa, jednak spoglądał na mnie ukradkiem co chwila.

- Druga szafka od lewej - powiedział w końcu, tym razem nie odrywając wzroku od ekranu urządzenia.

Podniosłam się i w miejscu, które mi wskazał znalazłam kubki. Chwyciłam jeden z nich, jak się okazało z logiem Newonca. Śmieszne, przecież to ta sama stacja radiowa, w której pracuje Tycjana. Wzięłam z blatu pozostałość cytryny i ścisnęłam z całej siły, żeby w naczyniu znalazło się jak najwiecej soku. Znów usiadłam na krześle i nalałam sobie wody z karafki, która stała obok komputera Kacpra.

- Więcej ci nie pomogę, bo wychodzę - zakomunikował, z trzaskiem zamykając laptopa.

- Myślę, że damy sobie z Janem radę - mruknęłam, posyłając mu uśmiech.

- W to nie wątpię, ale uważajcie Lena, żeby dzieci z tego nie było...

- Oj Kacper - przewróciłam oczami.

Chłopak zaśmiał się i zebrał ze stołu wszystkie niezbędne rzeczy. Obserwowałam go jak w korytarzu wkłada buty i ukrywa odstające włosy pod czapką z daszkiem.

- Wychodzisz? - usłyszałam zaspany głos Janka, który właśnie wyszedł ze swojej sypialni.

- Idę ogarniać twoją karierę - mruknął - A wy grzecznie tutaj - dodał nim zniknął za drzwiami.

- Cześć - powiedział, podchodząc do mnie od tyłu.

Nachylił się i złapał moją twarz w dłonie. Delikatnie złączył nasze usta, cały czas głaszcząc kciukiem mój policzek.

Musiałam przyznać, że takie poranki były dla mnie wręcz czymś niesamowitym. Jako dziewczynka wyjechałam na kontrakt i nigdy nie byłam w poważnym związku. Wiązało się to z brakiem bliskości z kimkolwiek. Budzenie się koło mężczyzny, który na dodatek zachowywał się jak rycerz z bajki było kompletną nowością.

Nie gadamy o mądrościach | Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz