2.3

2.4K 123 94
                                    

W mojej głowie przeprowadziłam tą rozmowę już setki razy i chociaż nie mogłam wiedzieć, jak chłopak zareaguje, próbowałam przerobić wszystkie możliwe scenariusze.

Janek mógł zareagować we właściwie każdy możliwy sposób. Od przesadnej radości, przez obojętność, aż do krzyku i wielkiej awantury.

Nie stresowałam się tak na maturze, żadnym egzaminie, ani nawet wtedy, gdy musiałam wylecieć do Japonii po raz pierwszy.

Aż paraliżowało mnie na myśl, że coś może pójść nie po mojej myśli, a szanse na to były nawet większe, niż na powodzenie.

Czekałam aż Janek wróci z pracy. Audycja skończyła się już dobre pół godziny temu, ale musiał jeszcze dojechać i wspominał też coś, że musi zrobić zakupy.

Rzeczywiście, bo jego lodówka świeciła pustkami. Sprawdziłam, bo chciałam zrobić nam coś na obiad, ale nawet nie miałam z czego, więc nie musiałam się wysilać.

Siedziałam na kanapie i kolejny raz myślałam nad tym, co powiem. Okryłam się szczelniej kocem, chociaż właściwie nie było mi zimno.

Niespodziewanie usłyszałam dźwięk klucza i ciężkie kroki. 

- Jestem! - krzyknął, wchodząc do mieszkania - I nie uwierzysz co...

- Zaskocz mnie - odparłam.

- Kupiłem nam obiad - poinformował, stawiając na kuchennym blacie dwa duże, plastikowe opakowania - Była świetna promocja... Dwa w cenie jednego.

Pokręciłam głową jednak na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Może i teraz był sławnym raperem, ale chwilami wychodziła z niego ta studencka mentalność.

- Przygotujesz? - spytał.

- Dużo nie trzeba - odparłam, jednak podniosłam się z kanapy.

Zdecydowałam się podgrzać jedno opakowanie dla naszej dwójki, bo chociaż lasagne'a wyglądała naprawdę dobrze ja nie byłam w stanie nic przełknąć. Wsadziłam danie do mikrofalówki i nastawiłam odpowiedni czas oraz temperaturę. Wystarczyło poczekać.

- Mamy piętnaście minut spokoju - zaśmiał się Janek, który już usadowił się na kanapie.

Rozłożył szeroko ramiona, a ja doskonale wiedziałam, że mam usiąść obok i się przytulić. Zrobiłam to, bo ja również tego potrzebowałam.

- Słuchałaś radyjka? - spytał, przerywając ciszę.

- Tak... Nawet nie gadałeś głupot.

- No ja nie wiem - zaśmiał się - Ale cieszę się, że tak uważasz - dodał, całując mnie w czubek głowy.

Janek zaczął bawić się moimi rozpuszczonych włosami i opowiadać mi historię, którą poza anteną opowiedział mu Ras. Mówił też o Pepku Kędzierskim, który w pracy zyskał już miano redaktora i zajmował specjalny fotel.

W momencie, gdy temat zszedł na psy i to, że właściwie obydwoje chcielibyśmy mieć jednego, zadzwonił minutnik.

Podniosłam się, żeby wyjąć jedzenie z mikrofali i nałożyć je na talerze, a Janek przeniósł się na krzesło. Podałam mu widelec i postawiłam jakże wymyślne danie tuż przed nim. Podziękował mi szerokim uśmiechem i momentalnie zaczął jeść. Wtedy przypomniałam sobie, że on przecież jeszcze nic dzisiaj nie jadł... Jak zwykle.

- Ale dziś się wyspałem - powiedział, wkładając do ust kolejny kawałek makaronu.

- Widać, masz mniejsze wory pod oczami - odparłam.

Nie gadamy o mądrościach | Jan-RapowanieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz