Rozdział VIII | Opowiesc trzech braci i drugiego syna |

65 6 1
                                    

 Dziewczyna szła w stronę sypialni Reiji'ego, aby posprzątać. Przez całą drogę martwiła się o to, czy znów nie zostanie otruta jak ostatnio, choć z jednej strony nie martwiło ją to. Zapukała do drzwi.

 – Proszę. – odpowiedział jej głos.

 – Dobry wieczór... – rozejrzała się ukradkiem po pokoju, nie wiedząc czemu miała sprzątać u kogoś tak pedantycznego jak Reiji.

 – Dobry wieczór. – odpowiedział jej. – Widzę, że pewnie zastanawiasz się, gdzie masz sprzątać. Spokojnie, nie jestem jak moi bracia i potrafię zadbać o swój pokój.

 – (Więc po co mi kazał?)

 – Chciałem, abyś pomogła mi posprzątać w sali tortur.

 – („Sali tortur”?)

 – Chodź.

 Okularnik wyszedł z swojego pokoju, a zaraz za nim śmiertelniczka. Po kilku minutach byli już w sali tortur, która była kamienna, choć wydawała się niebieska. Wiele narzędzi było już zardzewiałych i miały na sobie wyschniętą krew.

 – Wyglądasz na zamyśloną. – spojrzał na nią. – O kim myślisz?

 – O nikim... Naprawdę... Po prostu zastanawiam się od czego zacząć...

 – Czuję ulgę wiedząc, że jesteś kobietą, która wie co robić.

 – Dziękuję... – chciała, by okularnik poklepał ją po głowie, ale tak się nie stało.

 – Cóż chyba możemy zacząć.

 – Tak... Od czego mam zacząć...? – odwróciła głowę w jego kierunku.

 – Proszę, wypoleruj te narzędzia. – wskazał na prawą stronę stołu. – Pozbycie się rdzy jest rzeczą oczywistą, ale upewnij się, że nie pozostał też ani jeden odcisk palca.

 Fioletowowłosa wzięła do ręki duży ciężki nóż.

 – Oh? Więc to wzięłaś jako pierwsze? – zwrócił swój wzrok na jej dłonie. – Szczególnie ten nóż, który w przeszłości przelał krew dziesięciu tysięcy ofiar, jest naprawdę dobry do zabijania.

 – (Czy jeśli zrobię coś źle to mnie nim zabije...?) – myślała z nadzieją.

 – Ostrze, które trzymasz, z pewnością skąpało się we krwi tych, którzy padli jego ofiarą. – zaśmiał się. – Co o tym myślisz? Czy to nie cudowna broń?

 – Tak... – odpowiedziała wpatrzona w ostrze. – (Czy moja krew również może na nim spocząć...?)

 Oboje sprzątali w ciszy przez kilka minut. Luna była pochłonięta pracą.

 – Wygląda na to, że szlifujesz je wszystkie dość skrupulatnie.

 – Tak... – odpowiedziała nie przerywając pracy. – W końcu muszę się upewnić... że nie pozostał na nich ani jeden odcisk palca... prawda?

 – Haah... To nudne. – mruknął do siebie.

 – Hę...?

 – Twoja nadmiernie posłuszna postawa. Ani trochę mi się to nie podoba.

 – Hę...? Ż-żartujesz...? – zapytała spodziewając się, że tak nie jest.

 – Żarty? A czy to na to wygląda? – wziął do ręki bat. – To wymaga kary. Uderzenia cię moim batem. – poklepał nim po dłoni.

 Wampir walnął dziewczynę jedyną odsłonięta część ciała, czyli udo. Fioletowowłosa krzyknęła z bólu. Potem walnął w drugie udo.

 – Och, kochanie. Przegapiłem. – na jego twarzy pojawił się sadystyczny uśmiech.

Diabolik Lovers - Księżyc nad Gwiazdami - HDB  (Haunted Dark Bridal)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz