Rozdział V | Coraz gorszy stan |

79 9 0
                                    

 Luna zrywając róże, które zerwać kazał jej Kanato rozmyślała o słowach mówionych przez Laito w kościele i również o swojej matce, jak i tym, co się działo odkąd trafiła do rezydencji braci Sakamaki'ch. 

 – (Dlaczego po tym wszystkim, co mi zrobili nadal nazywam ich swoimi braćmi...?)

 – Weź te róże chodź ze mną. – wybudził ją z zamyśleń Kanato. – Nie każ mi na siebie czekać. 

 – Dobrze... – odcięła jeszcze kilka róż. 

 Związała czerwone róże w bukiet i wstała. Fioletowowłosy nic nie mówiąc, odwrócił się i zaczął iść w nieznaną dziewczynie stronę. Przez całą drogę ta dwójka szła w ciszy, ponieważ fioletowooki nie miał ochoty na rozmowę, a niebieskooka siły. Po chwili oboje znajdowali się na cmentarzu. 

 – Jesteśmy. – powiedział zatrzymując się. 

 – (Dlaczego tu przyszliśmy...? Chce mnie zabić...?)

 – Ta gęstość sprawia, że czuję się dobrze. Groby są ponure i przesiąknięte zapachem śmierci. – mówił podchodząc do jednego z grobów. – Czujesz jak demoniczna energia pełza ci po skórze. Dlatego tak kocham cmentarze. – powiedział rozmarzony. – Gdy zapach śmierci wypełnia powietrze... – zaśmiał się na chwilę. – Od razu poprawia mi się nastrój. – mówił nadal odwrócony plecami. – Czy nie uważasz, że są wspaniałe? Kocham groby, bezdusznie obojętne wobec grozy. 

 Dziewczyna podeszła bliżej, tak, aby stanąć u boku wampira.

 – Cmentarz jest miejscem, gdzie całe życie pochłonęła śmierć. – kontynuował. –  Wszyscy są trzymani w zimnych ramionach śmierci... są zanurzeni w tej słodkiej ciemności... Śmierć jest niezwykle fascynująca. Spokojna, cicha i spokojna... Świat przestał się jej bać. – zbliżył się do jej ucha. – Uważam, że powinnaś się pospieszyć i umrzeć~

 – Co...? – odwróciła się w jego stronę. 

 Przez jakiś czas panowała cisza, ale Kanato postanowił ją przerwać:

 – Tutaj leży moja matka. 

 – Od jak dawna...? – zapytała przypominając sobie o tym, że nigdy nie widziała żadnej z matek wampirów. 

 – To nie jest ważne. – powiedział zerkając na obojętną twarz dziewczyny. – Zabiłem ją. Wierzysz mi? – odwrócił się już do niej całkowicie. – Zresztą, to też nie jest już ważne. Prawda, Teddy? – odwrócił się do swojego przyjaciela. – Połóż róże tutaj. 

 Fioletowowłosa bez jakiegokolwiek zająknięcia się położyła posłusznie kwiaty na kamiennej płycie, po czym znów stanęła obok chłopaka. 

 – Czy to nie wygląda pięknie? – zapytał przerywając ciszę. 

 – Tak...

 – A ja chcę zniszczyć wszystkie ładne rzeczy. 

 – (To nie ma sensu...)

 – Czy wiedziałaś, że ładne rzeczy można zniszczyć jak to? – wyjął z bukietu jedną z róż. – Co o niej myślisz? – zapytał trzymając kwiat w dłoni. 

 – Że jest piękna...

 – Coś jeszcze? – zapytał lekko zdenerwowany. 

 – Gdy światło pada na jej płatki, wygląda niemal na czarną...

 – Powiedzieć ci coś interesującego? – w odpowiedzi dostał pokiwanie głową. – Róże stają się jeszcze piękniejsze, kiedy zostają skąpane we krwi. – zamówił wpatruje się w kwiat. – Spójrz... – zacisnął swoje palce tak, aby kolce przekuły jego palce, przez co zaczęła z nich wypływać krew, a płatki czerwonego kwiatu od spodu zostały poplamione krwią wampira. – Spójrz na nią... czy nie jest piękna? – jego krew powoli spływała po płatkach róży. 

Diabolik Lovers - Księżyc nad Gwiazdami - HDB  (Haunted Dark Bridal)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz