śniadanie do łóżka

27 3 5
                                    

Pov. Sewcio

Dotarliśmy w końcu na miejsce. Gdy wszedłem do studia, pierwsze na co zwróciłem uwagę to piękna istota, młody bóg, Andrzej Piaseczny. Niestety jego mina była nie tęga. Trudno się mu dziwić , a końcu spóźniliśmy się z jarusiem już prawie 60 min. Niedługo jednak zmienił swój wyraz twarzy na charakterystyczny sztuczny uśmiech i powitał mnie i mojego towarzysza. Na szczęście jaruś postanowił nie ujawniać swoich nie zwykłych umiejętności i powstrzymał się z powitaniem Sandrzeja.

Zostaliśmy oprowadzeni przez Andrzeja po całym budynku studyjnym. Ja nie mogłeś się skupić na wycieczce, ponieważ zabardzo zaaferowany byłem przewodnikiem. W końcu dotarliśmy do pokoju nagrań. Tam zasiadłem w jednym z foteli, a jaruś wskoczył na moje kolana.

Andrzej podał mi jakiś swój tekst. Nie chciałem go urazić, ale ten tekst był do dupy.

- Czy napisałbym pan coś do tego?

- nie chce pana urazić....ale.....ten tekst jest..... do dupy.......sk

- Słucham?

-.....no....do dupy.....sk

- Spóźnia się pan, wchodzi do mojego pięknego przybytku z jakiś kundlem i jeszcze ma pan czelność wyzywania moich tekstów???!?!?!!!!!!

-no....proszę pana....jak pan pisze teksty....o gwałcie....a metaforą jest śniadanie....to niech pana nie dziwi moja opinia.....sk

- Pan miał przecież taką samą piosenke tylko o dobrym dniu!!!!!!!!!!!!!!!

-to jest piosenka.....romantyczna....o szczęściu jakie niesie kobieta......a nie o budzeniu seksikiem......sk

- Ale pan ma tupet!!!!! Nie wiarygodne!!!!!!!!!

-ale spokojnie......proszę się nie denerwować.....muzykę panu napisze.....ale niech pan cudów nie oczekuje.....


-....idę do toalety....elo....sk

Znowu się nie popisałem. Trzeba było chociaż udawać że tekst jest chociaż trochę dobry. Ajajajaj nie popisałeś sie kochany. Z drugiej strony jak ja mam współpracować z takim beztalenciem. Co prawda jest Adonisem, ale nie ma za grosz polotu. Szkoda że jaruś został w środku. Był zabardzo zapatrzony w swój posiłek, żeby zauważyć że potrzebuje wsparcia.

Dobra dzwonimy do Grechuta. Może on coś poradzi.

-marek....?...sk

- No ta, a kto mówi?

-...to ja....sewcio....sk

- Aaaa Sewcio! Nie poznałem cię stary! Kope lat!

- no....ja też....i wogóle....ale słuchaj,jest afera.....sk

- uUuUu dRaMa TiMe

-no bo....okazało się że ten piasek jest beznadziejny.....ja naprawdę..... nwm jak mam dla niego..... cokolwiek napisać.....może ty byś co dopomógł.....sk

- Pff, przecież ja w życiu nic sam nie napisałem es

-no ale....on o tym nie wie.....noo chooodź....przynajmniej się razem pośmiejemy es....sk

- Ehh, no dobra. Które studio?

- no...to sandmenowe....sk

- Będę na 5 min imo es

-......es.......sk

***

walentyka by realnyrealizm

| śniadanie do łóżka | sandrzejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz