Nie pamiętam kiedy ostatnio zaczynałam dzień inaczej niż na bieżni. Dziś jednak daruję sobie bieganie, dawno nie ćwiczyłam jogi więc po powrocie do domu sprawdzam tylko co u dzieci, śpią razem w pokoju Maksa, a moja przyjaciółka w małym pokoiku, który w zamyśle miał być gościnny, tylko, że ja nie miewam gości. Po szybkim obchodzie łapię pod pachę matę do ćwiczeń, przebieram się w odpowiedni strój i pędzę na trawnik przed tarasem.
Po przeprowadzce w góry często chodziłam na zumbę czy aerobik ale nigdy nie nawiązałam z tymi zajęciami dłuższego romansu, za to joga od razu przypadła mi do gustu, kiedyś częściej ją ćwiczyłam tuż po maratonie na bieżni lub wieczorami.
Gdy tylko zamykam oczy pod powiekami widzę tę śliczną blondynkę, która skoro świt dobijała się do Aleksieja, może to nikt ważny ale i tak zatruwa mi umysł, nie umiem skupić się na ćwiczeniach przez jej piękny uśmiech. Muszę pierwszy raz od niepamiętnych czasów uzbroić się w słuchawki, głośna muzyka zagłuszy moje głupie myśli.
Wredna podświadomość krzyczy, że to wcale nie jest nikt ważny, wszystko we mnie krzyczy, że może być kimś ważnym, co jeżeli ja jestem nikim, wakacyjnym przerywnikiem.
Zmęczona myśleniem o tajemniczej złotowłosej i spocona od intensywnych ćwiczeń zwijam matę i idę pod prysznic. Moje ciało czuje się świetnie, częściej muszę ćwiczyć jogę, niektóre mięśnie potrzebują systematycznych ćwiczeń by wrócić do świetnej formy. Zawijam włosy w ręcznik, a drugi wiążę na piersi i podchodzę do lutra. Nie widziałam swojej twarzy po wczorajszym ataku, drżącą dłonią wycieram parę z lustra, dzięki maści przeciwbólowej nie czuję bólu aż tak bardzo ale widok jaki mam przed sobą kompletnie mi się nie podoba.
Od dawna unikam mocnego makijażu, szkoda, że dziś nie obejdzie się bez grubej warstwy tapety, muszę pomóc Sarze w pracy, ostatnio dosyć mocno zaniedbałam obowiązki i zwaliłam wszystko na nią.
Zakrywając swój policzek kolorowymi korektorami przed oczami mam obraz, który marzę zapomnieć, Aleksiej w oprawie reszty Rosjan bijący Rafała. Tylko Igor pamiętał w tamtym momencie, że tam jestem, cała reszta zachowywała się jakby taka sytuacja była codziennością, jakby takich facetów obijali co drugi dzień jeszcze przed śniadaniem.
Przytłoczona swoim wyglądem, wspomnieniem agresji, której byłam świadkiem wczoraj i obrazem kobiety, która dziś dzwoniła do Aleksieja opuszczam garderobę w chwili kiedy urządzenie na nadgarstku informuje mnie, że najwyższa pora zacząć dzień. Najlepiej z uśmiechem by dzieci nie zauważyły, że coś nieprzyjemnego się wydarzyło.
***
Przygotowując śniadanie skupiam się tylko na tym co dobre, przywołuję wczorajszy wieczór, uśmiechnięte buzie moich dzieci i od razu przyjemne ciepło mnie zalewa. Nie chcę myśleć o niczym złym, chcę spędzić ostatnie dni z Aleksiejem szczęśliwa, na łzy jeszcze przyjdzie czas.
Stukam o drewnianą podłogę moimi czarnymi sandałkami na wysokim obcasie i delektuję się ostatnimi chwilami ciszy, bo kiedy maluchy się obudzą Rita od razu narobi rumoru w całym domu.
-Maluchy, pobudka.
-Mami, niedługo będziemy mieć siedem lat, nie jesteśmy już maluchami- oczywiście, że córka nie pozwoli mi zapomnieć o tym jakże ważnym święcie narodowym jakim są ich urodziny.
-Jeszcze macie sześć lat, więc jesteście maluchami, a na moje maluchy czeka już ciepłe śniadanie więc proszę wstawać szybciutko.
Z trudem podnoszą się i udają do garderoby, a ja pędzę do Sary żeby przypomnieć jej, że nie jest na wakacjach, za dwadzieścia minut powinna być w pracy, a wyleguje się jeszcze w pościeli.
CZYTASZ
Zbłąkane dusze [18+] ZAKOŃCZONA
Romance"Jego dłonie wciąż spoczywają na moich ramionach, a czarny wzrok na mojej twarzy. Mam nadzieję, że nie zorientował się, że wgapiam się w jego jakże cudowne oblicze. Odchrząknęłam i w końcu przemówiłam. -Tak, przepraszam. Nie zauważyłam pana- szybko...