Wszytsko cokolwiek ty..

34 3 2
                                    


ROZDZIAŁ I
01.09.1939r.

Był dziś piękny, jeszcze letni dzień. Dzień bardzo ważny dla mnie... Ale jeszcze tak po krótce..
Nazywam się Marcelina Konopnicka i wczoraj skończyłam 18 lat. Mieszkam w małej wsi pod Warszawą. Dziś, jest dla mnie bardzo ważny dzień, ponieważ będę składać papiery na wymarzone studia naukowe. Jednak przejdźmy do historii..
Miałam jeszcze bardzo ważne zadanie, bardzo. Zaprowadzić moją młodszą siostrę do szkoły. Po drodze, spotkałam moją koleżankę, Hanke.
-Witaj Marcysia! O cześć Kasia!—powiedziała swoim pięknym głosem, od tamtego roku została rzecz jasna śpiewaczką.
- Dzień dobry Hanka! Co tam u ciebie? Ładny dzień co?-powiedziałam.
-No nie zły.-uśmiechnęła się.
Po drodze, rozmawiałyśmy, wspominając nasze najlepsze akcje i śmiejąc się całą drogę. Kiedy z dziewczynami, byłyśmy już obok szkoły, ziemia lekko się zatrzęsła...
- Ten świat mnie już nigdy nie zdziwi.-zaczęła się śmiać Hanka.
-Czekaj, czekaj, ale to chyba nie było. Trzęsienie ziemi...
I nagle, z każdej strony, zaczęły nadlatywać granaty i bąby. Ogień, palił swoim żarem, i jaśniał z każdą chwilą. Zewsząd biegały krzyki i wrzaski:
-Co się dzieje! Co się dzieje! Koniec świata wojna!
-Ucieekamyyy!- wrzasnęła Hanka ze łzami w oczach.
-Uciekamy.-powiedziałam bez wyrazu.
Wzięłam ją i Kaśkę za rękę, po czym pobiegłyśmy w jakąś alejkę. Wszystko było poodwracane do góry nogami, ślady ognia powoli wygasały, jednak dym unosił się niemiłosiernie. Każda z nas, miała łzy w oczach. Czy to koniec świata? Czy znów stracimy wolność? Kto na najechał? Co z moją przyszłością? Te myśli kłębiły się w mojej głowie jak szalone, powtarzając się, i powtarzając. Jednak co będzie z rodziną? Co z małą Kasią?
Nagle mała grupka, wystraszonych ludzi podbiegła do nas, po czym niska i pulchna kobieta, o piwnych oczach, i roztrzepanych na wszystkie strony błąd włosach, w starej koszuli i poszarpane sukni, wyłoniła się i rzekła cicho:
-Chodźcie z nami do schronu. Złapała, delikatnie za Hankę, która dostawała zawału. Wzięłam Kasię, po czym poszliśmy za ludźmi.

PSSSSS. Trochę krótkie, wiem. I akcja dzieje się szybko, ale czy tak to nie mogło wyglądać naprawdę? Z jednej chwili piękny dzień, z drugiej koszmar. W tak szybkim czasie. Jak się nie podoba to nie czytaj.
Pozdrowionka

Wszystko cokolwiek ty....Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz