Rozdział 7

142 14 0
                                    

Cody poszedł jakieś pół godziny temu. Do niczego nie doszło. Najpierw Scott, a potem mama wróciła i weszła do mnie do pokoju akurat, kiedy Cody brał się za ściągnięcie moich ubrań. Zrezygnowaliśmy, bo nie czuliśmy już tej potrzeby.

Max: Eliiiiiisaaaaaaa! Będę u Ciebie za 10 minut! Zabieram Cię na imprezę do jakiegoś chłopaka z ostatniej klasy!

Uśmiechnęłam się do telefonu.

Elisa: Nie chcę iść na imprezę. Możemy posiedzieć obejrzeć film, albo nie wiem co.

Max: Nie możesz mnie zostawić! Rose pewnie będzie się migdalić z Liamem! Znajdziemy ci jakiegoś chłopa, który spędzi z Tobą wieczór, a ja zajmę się podrywem Maddison.

Max podkochuje się w Maddison od początku liceum. I teraz czuję się jak zła przyjaciółka. Kiedyś obiecałam mu, że zrobię wszystko co mogę, żeby Maddix się spełnił. Rose wymyśliła to połączenie imion.

Podeszłam do szafy. Oczywiście nie wiem co mam założyć. Po długich przymiarkach ubrałam czarne jeansy i bordową bluzkę na cienkich ramionczkach z koronką przy dekolcie. Bluzka była krótka i odsłaniała mi kawałek brzucha. Na wypadek niskiej temperatury założyłam za duży czarny sweterek.

Informując mamę, że wrócę późno wyszłam z domu dołączając do przyjaciela.

-Wiedziałem, że się zgodzisz.- powiedział pewny siebie.

Max miał na sobie zwykłe czarne jeansy i czarną koszulę z krótkim rękawem, której dwa pierwsze guziki były rozpięte.

Szliśmy na pieszo, bo Max zamierzał pić, a ja nie mam prawa jazdy.
Doszliśmy do celu. Już na zewnątrz było słychać głośną muzykę. Ludzie bawili się w ogrodzie, na tarasie i w środku. Przytłaczał mnie tłum. To nie jest tak, że nie lubię imprez, bo naprawdę lubię. Po prostu nie miałam ochoty na zabawy w tak dużym tłumie. Powolnym krokiem weszliśmy do środka. Max już gdzieś poleciał. Zaczęłam się rozglądać za kimś znajomym.

-Hej. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj. Dołączysz do nas?- już znalazłam kogoś znajomego. Corey wesoło się do mnie uśmiechał.

-Pewnie. Skoczę tylko po coś do picia.- mruknęłam odchodząc w stronę kuchni. Wzięłam butelkę z piwem i poszłam do znajomych.

-Przepraszam, że nie przyszliśmy po szkole. Trener nas zatrzymał-Mason uśmiechnął się smutno.

- Nie ma sprawy. Cody mnie odprowadził, miło spędziłam czas- nie miałam problemu z tym, że nie przyszli.

-Jaki Cody?- spytał Theo

-Cody Senderson. Jest chyba w waszym wieku- spojrzałam na naszych zakochanych.

Chłopcy wymienili się dziwnymi spojrzeniami.

-Widziałaś Liam'a?- spytał nerwowo Theo

- Jest chyba na randce z Rose.- za dużo pytań.- Idę się przewietrzyć.

-Iść z Tobą?- zatrzymał mnie głos Theo.

- Nie trzeba. Bawcie się- odwróciłam się w stronę wyjścia.

Byłam w połowie drogi czując czyjąś rękę na moim nadgarstku. Jak głupio to zabrzmi, gdy powiem, że poznałam go po perfumach?

-Hej- Cody spojrzał na mnie z uśmiechem.

-Cześć. Idę się przewietrzyć. Chcesz iść ze mną?-zapytałam miło.

-Pewnie.- chłopak się uśmiechnął idąc za mną.

Gdy stanęłam przed drzwiami rozejrzałam się po pomieszczeniu. Spojrzałam na Corey'a i Theo patrzących na mnie i Cody'ego podejrzliwie.

Zaciągnełam się świeżym powietrzem.

Tajemnica//Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz