Rozdział 8

136 16 1
                                    

Jedziemy już dobrą godzinę. Chyba pięć razy zadałam pytanie ,,Daleko jeszcze?" i pięć razy dostałam odpowiedź ,,Jeszcze trochę". Obserwowałam zmieniające się otoczenie. Na początku były domy i inne budynki, teraz już tylko las.

-Mogę o coś zapytać?- w sumie już zapytałam. Chłopak kiwnął głową.- Jak spotkaliśmy się wtedy na moście spytałeś czy zepsułeś mi randkę. Na pytanie skąd wiesz odpowiedziałeś, że sobie mnie obserwowałeś, ale nie zdąrzyłbyś zobaczyć co i gdzie robiłam skoro czekałeś na mnie na moście. I jeszcze lepsze pytanie. Zadzwoniłeś akurat, gdy coś na górze spadło i Cody poszedł to sprawdzić. Tu się nic nie łączy. Nawet jeśli wysłał byś kogoś do rzucania rzeczami Cody'ego to ten ktoś nie miałby jak wejść do środka.

-Chcesz przeprowadzić śledztwo?- zapytał z uśmiechem.

-Jesteś podejrzany o...O...... yy...... ten no...- nawet nie wiedziałam jak to nazwać.- Stalking i posiadanie współpracowników w zbrodni.

-Theo do mnie zadzwonił.- zaczął powoli- Wiedział, że już po wszystkim i miał mi powiedzieć czy będziesz na imprezie. Skończyło się na tym, że powiedział o wyjściu z jakimś Cody'm. Panikował i kazał wszystkim do Ciebie dzwonić. A to, że coś spadło to tylko zbieg okoliczności.

Po tych słowach nikt już się nie odezwał. Po około pół godziny zatrzymaliśmy się na parkingu w lesie pod tablicą z napisem Rezerwat przyrody Beacon Hills. Zabrał mnie do lasu?

- Co tu robimy?- zapytałam wysiadając z samochodu.

-W mieście mamy swoje miejsce na moście w lesie.- zaczął wchodząc w głąb lasu.- Zawsze widzę, jak patrzysz na tą rzeczkę. Postanowiłem znaleźć źródło. Niedaleko stąd jest klif i mały wodospad. Wygląda jak źródło.

Uśmiechnęłam się. Nie sądziłam, że poświęci swój czas na szukanie jakiegoś źródełka. Obserwowałam otaczające nas drzewa i krzewy. W końcu doszliśmy do celu.

-Piękne- szepnęłam patrząc na wodospad spływający z klifu. Drzewa tworzące bramę niczym z filmu fantasy. Każdy kamień, gałąź leżąca na ziemi, mały kwiatek i krzew wyglądały idealnie.

Zaczęłam się rozglądać ignorując obserwującego mnie przyjaciela. Od zawsze uwielbiałam takie klimaty. Lasy, wodospady i jeziora były dla mnie czymś pięknym. Mój zachwyt przerwał telefon.

-Halo- odebrałam widzac na wyświetlaczu Mama

-Cześć skarbie. Gdzie jesteś?- zapytała spokojnie, ale czułam, że coś jest nie tak.

-Brett zabrał mnie na małą wycieczkę- odpowiedziałam patrząc na obserwującego mnie chłopaka.

-Dobrze. Możesz wrócić do domu nawet w środku nocy. Korzystaj z jego obecności- nie rozumiałam o co jej chodziło.

-Mamo? Co się dzieje?- zapytałam zestresowana.

-Tata pojutrze przyjedzie, wracasz do San Francisco.- te słowa sprawiły, że nie wiedziałam co mam powiedzieć, co poczuć i jak się zachować.- Korzystaj z czasu spędzonego z Brett'em. Baw się dobrze skarbie. Pa.

-Pa.- odpowiedziałam czując łzy w oczach.

- Co się dzieje?- Brett podszedł bliżej mnie

-Pojutrze tata mnie zabierze. Brett. Ja już tu nie wrócę. Znowu wymówką taty będzie praca. Cieszę się, że nic mu nie jest i, że w końcu się spotkamy, ale nie chcę wyjeżdzać. Nie teraz.- po prostu się rozpłakałam. Nie powstrzymywałam łez. Nie było sensu z tym walczyć.

Brett bez słowa podszedł jeszcze bliżej zamykając mnie w szczelnym uścisku. Wtuliłam się w jego umięśniony tors. Dopiero co go odzyskałam i znów go tracę.

Tajemnica//Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz