*Liam's POV*
Odczytałem sms-a (czyt. wiadomość tekstową) od Niall'a i uśmiech nie schodził mi z twarzy przez cały dzień! Był taki miły!
*Mój pokój wygląda i śmierdzi jak gówno* To takie sympatyczne, że dzieli się ze mną swoimi odczuciami odnośnie pokoju! Jednakże najlepsza jest druga część: *zakładaj fartuszek i marsz do sprzątania ciulu* - przyznajcie, że to urocze, że martwi się o to czy jestem ciepło ubrany. Fakt, że nazwał mnie ciulem również jest dla mnie czymś nowym, gdyż moje dotychczasowe ksywy (czyt. pseudonimy, przepraszam jeśli nie rozumiecie mojego slangu) to: łysy, gruby, pizda, kutas, cipogniot (apropo mojej sytuacji z Sophią, kiedy podczas stosunku pchnąłem łokciem doniczkę na parapecie, a ona upadła na kobiecość mojej dziewczyny).
Cały w skowronkach udałem się posprzątać pokój Niallera, ale nie wszystko szło po mojej myśli. Już po pierwszych dwóch krokach poślizgnąłem się na rzygach *ups przepraszam, wymiocinach!*. Stwierdziłem, że po prostu to zdarzenie było mi pisane w księdze wieczności. A czym jest jedno poślizgnięcie się na czyimś zwróconym jedzeniu do tych fantastycznych wydarzeń, które nas spotkały i spotkają w życiu!
Gdy umyłem podłogę zabrałem się za ścieranie kurzu, aby mój irlandzki blond przyjaciel od serca był szczęśliwy. Jednocześnie piłowałem paznokcie i w momencie, gdy nacisnąłem spust (przepraszam za wyrażenie) spray'u do mebli, z ręki wyleciał mi pilnik i wbił się prosto w tablicę korkową Niallera. Niby nic takiego, ale przebiło to jego plakat... a dokładniej oko Justina Biebera. Kurwa! *o nie!!! co ja wyprawiam* W tym momencie nie obchodziło mnie to jakie brudy opuściły moje usta. Cholera! Cholera! Cholera! Wpadłem na genialny pomysł.
- Perfekcyjnie! - krzyknąłem, klaskając w ręce. Wiedziałem, że przyklejenie podpaski Eleanor na przedziurawione oko JB będzie świetnym pomysłem.
CZYTASZ
Wrong Direction // 1d
FanfictionOne Direction z okrutniejszej i jeszcze zabawniejszej strony. Piszemy w sposób humorystyczny, nie mający na celu obrazić chłopaków. Fanfiction zawiera liczne wulgaryzmy.