IV

506 30 2
                                    

*Zayn’s POV*

Nie spałem przez całą noc tuląc do piersi karabin maszynowy. Zrywam się z fotela za każdym razem, kiedy usłyszę najdrobniejszy szmer. Dostałem zadanie i muszę je wykonać. To w końcu wspólny interes rodzinny. Kiedy dochodzi 7 rano puszczam się biegiem do mojego ulubionego pomieszczenia.
Na środku pokoju stoi złoty kibel przyozdobiony zdjęciami mojego, nieżyjącego przywódcy-Bin Ladena.
Padam na kolana i zaczynam śpiewać w języku hebrajskim. Kiedy pieśń dobiega końca, podpalam petardy i tańczę w rytm piosenki Naughty Boya. To prawdziwy ja. Wypadam z domu i biegnę do pierwszej lepszej kałuży z błotem i gównem. Tarzam się i czuję, że w tym momencie mogę być nawet królem świata.
Wracam do domu po reklamówkę i gnam po zakupy. W warzywniaku jest niemała kolejka. Wyjmuję z za paska siekierę i odrąbuję każdemu głowę, tym samym dostając się do kasjerki.
Patrzy się na mnie nie wzruszona.
-Zaynie, Zaynie..następnym razem użyj tych małych granatów. Nie mam zamiaru codziennie myć podłogi z tego gówna-wzdycha i podaje mi siatkę z moim codziennym zestawem zakupów.
-Wybacz Mario, poniosło mnie.
Wybiegam ze sklepu i wracam do chałpy. U progu drzwi stoi Perrie. Nie żeby coś, ale ta blond kurwa działa mi powoli na nerwy. Lubię ją jebać dzień i noc, ale to podkładanie bomb sprawia mi największą rozrywkę. Chyba muszę z nią skończyć, ale nie mam teraz do tego głowy.
-Wypierdalaj, spieszę się!-krzyczę na odchodne. Zostawiam zakupy w kuchni i jak perszing wybiegam z domu. Misja jeszcze nie zakończona.

Wrong Direction // 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz