XIII

336 26 1
                                    

*Louis' POV*

Z okazji zbliżającej się wielkanocy wybraliśmy się w 4/5 na zakupy. Zayn nie mógł iść, bo był niegrzecznym chłopcem i w ramach kary musiał zostać w domu i zrobić dla nas tłustą kolację. Gość mnie ostatnio strasznie irytuje i zachowuje się jak paniusia domu aka Małgorzata Rodzynek. Rozenek. Whatever. (Nie pytajcie się skąd ją znam, Liam często ogląda tego typu programu, bo uważa, że są bardzo przydatne i jako jedyne nie odmóżdżają).

Zaparkowaliśmy pod naszym ulubionym ekskluzywnym dyskontem i zaczęliśmy się ścigać do wózków. Wszyscy dobiegliśmy w tym samym czasie, poza Liamem który ku naszemu zdziwieniu był pierwszy, mimo, że po drodze zdążył odprowadzić staruszkę do auta, podnieść leżącego centa - oddać go właścielowi i wysuszyć kałużę.

- To jest nie fair! Tak strasznie chciałem dzisiaj pchać! - krzyknął Harry, na co zaczerwieniłem się, a moje spodnie zrobiły się nieco ciaśniejsze.
- Nie ma mowy, ja dzisiaj pcham! - oznajmił Niall.
- O, nie wiedziałem, że jest tu z nami Melissa? - odszczeknąłem Niallowi, na co zaczęliśmy się składać ze śmiechu, a policzki Nialla były bardziej zarumienione niż świeże donuty.

Blondyn udawał obrażonego, a wózek przejął Liam, który jako jedyny chyba naprawdę na niego zasługiwał. Rozdzieliliśmy się między regałami i mieliśmy się spotkać za pół godziny przy kasach. Jako koleś o wyższym IQ od tych dwóch protistów, poszedłem razem z Liamem.

*Niall's POV*

Ok, więc mam znaleźć sałatę, śliwki, kefir, ogórki, 3 pomidory, banany, płatki czekoladowe, bakłażana i wazelinę. - powtarzałem w myślach, żeby jak najszybciej znaleźć produkty i chociaż raz być lepszym od Liama. Lista wydawała mi się ogólnie podejrzana, szczególnie dwa produkty... śliwki i kefir? Wybuchowe połączenie hahaha!

Zacząłem pościg za produktami. Zostało mi tylko 26 minut.

*Harry's POV*

Papier toaletowy, maszynki do golenia, kiwi (kto normalny goli kiwi?!), Bravo Sport, 25 jajek, danio x3. Zadowolony schowałem karteczkę do kieszeni. Łatwiejsze zadanie nie mogło mi się trafić.

*30 minut później*

*Louis' POV*

- Ok chłopcy pokażcie co tam macie. Najpierw ty, Harry.
Harry pokazał swój koszyk w którym była limonka, gazeta i 3 omlety.
- Harry, czy ty jesteś może niewidomy? - zapytałem zirytowany.
- Pozwól mi wytłumaczyć. Skoro chciałeś maszynkę do golenia i kiwi to wziąłem po prostu od razu limonkę zamiast w domu męczyć się z goleniem. Co do omletów, to sam napisałeś na kartce, że chcesz 3 dania z 25 jajek.
Postanowiłem nie komentować głupoty tego człowieka i podszedłem do koszyka Nialla.
- Niall? Gdzie reszta zakupów? Tu jest tylko wazelina.
- Zmiksowałem wszystkie produkty żeby wyszło taniej i powstało pyszne smoothie - Niall wyciągnął szklaną butelkę z ohydną, miąższowatą zawartością koloru sraczkowato-zielonego. - Pomyślałem, że to dobra opcja na obiad, a wazelinę wziąłem po prostu luzem - dodał, po czym mrugnął.

Załamani z Liamem zostawiliśmy tych biedaków umysłowych i postanowiliśmy zrobić zakupy przez Tesco online.

---------------------------------------------------------------------------------
dodane po miesięcznej przerwie!
wybaczcie, ale do tego czasu tyle rzeczy na nas spadło, że to masakra
co do rozdziału to jest on trochę na siłę i głupio pisało mi się bez wspominania o Zaynie, ale mam nadzieję, że i tak poprawi wam humor :) x
P.S. właśnie napisałam ":) x" jak Zayn w tweetach...

Wrong Direction // 1dOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz