11. Bukiet

236 25 15
                                    

Obudziłem się. Podszedłem do biurka i natchniony snem zacząłem rysować wszystko co pamiętałem. Nagle z jednego rysunku wyskoczył smok, spojrzałem na niego pytająco, a on tylko stwierdził, że jest beznadziejny w chowanym i zianął mi ogniem w twarz. Przez rażące światło zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem ujrzałem Todorokiego tuż nad moją twarzą.
- dzień dobry maluszku, w końcu się obudziłeś - powoli usiadłem nie spuszczając wzroku z heterohromika. Podał mi on talerz pełen rozmaitych dań z całego  świata. Dojrzałem tam nawet pierogi ruskie. Zacząłem zjadać wszystko po kolei omijając dania zawierające mięso.  Kiedy ponownie spojrzałem na Shoto zamiast niego była jedna z dziewczyn zadawająca mi dziwne pytania w szkole.
- trucizna smakowała? - upadłem, a oczy ponownie mi się zamknęły.

Po jakimś czasie je otworzyłem. Byłem w pokoju, gdzie biel ścian oraz sufitu raziła w oczy. Wokół mnie było dużo kwiatów, a w uszy biło mnie piszczenie maszyny. Obok mojego łóżka siedział smutny Todoroki. Próbowałem coś do niego powiedzieć jednak plastikowa maska na twarzy nie ułatwiała mi tego. Chłopak spojrzał się na mnie, a na jego twarzy zawitał wielki uśmiech.
- obudził się! - krzyknął, a w mojej sali z nikąd pojawiła się moja mama, całe kółko aktorskie i wiele lekarzy w białych kitlach lekarskich. Patrzyłem na nich zmęczonym wzrokiem nie wiedząc co się dzieje.
- synu, byłeś w śpiączce przez 10 lat! I w końcu się obudziłeś! - krzyknęła uradowana Inko. Spojrzałem ponownie na Shoto któremu nagle wyrosła broda.
- teraz tylko strzykawka - zerknąłem na lekarkę, a widząc metrową igłę w  jej ręce zemdlałem.

Otworzyłem oczy po raz nie wiem już który. Tym razem byłem w swoim pokoju, sam. Usiadłem przeciągając się. Na biurku leżały gryzmoły przypominające postacie z mojego pierwszego snu. Zdałem sobie sprawę, że lunatykowałem i naprawdę się ucieszyłem z faktu, że nic sobie nie zrobiłem. Wyciągnąłem z szafy czarny podkoszulek, czarne dresowe spodnie oraz bieliznę. Udałem się do łazienki gdzie się porządnie umyłem po czym ubrałem. Wyszedłem z łazienki całkowicie gotowy na wszystko, wracając do pokoju zawiazałem sobie wokół bioder za duża białą bluzę. Dopiero po chwili zorientowałem się, że nie mam na dziś absolutnie żadnych planów. Zszedłem powoli na dół z zamiarem zrobienia sobie jakiekolwiek śniadania. Nie spodziewałem się tego co ujrzałem. Moja mama siedziała w kuchni i rozmawiała z Uraraka ubraną w krótką sukienkę podkreślająca jej pośladki. Zacząłem się zastanawiać czy nie powinno mi się to podobać. W końcu faceci lubią jak kobiety mają coś co odsłania ich ciało. Jednak mnie to totalnie odrzucało. Znowu wszedłem w tok myśli o tym czy napewno jestem homoseksualny. Niby to wiedziałem, jednak podejrzewałem że jestem bi. Ale dziewczyny mi się totalnie nie podobały. Owszem, niektóre były ładniejsze, a niektóre brzydsze jednak to do chłopaków czułem coś większego. Przypomniało mi się jak dawno temu gdy podobał mi się Bakugou moja mama uznała to po prostu za słodkie, ale teraz dotarło do mnie, że cały czas uświadamiała mi, że to tylko przyjaźń i ciągle pytała czy nie poznałem jakieś fajnej dziwczyny. Czyżby moja rodzicielka nie była taka tolerancyjna jak mi się zawsze wydawało? Zorientowałem się, że od paru minut stoję w miejscu co zaczyna się robić dziwne. Opuściłem swoje myśli postanawiając o dokończeniu nich później.
- dzień dobry ? - brzmiało to bardziej jak pytanie niż miłe przywitanie się z ludźmi. Ziewnąłem podchodząc bliżej.
- h..hej Izuku - Powiedziała jąkając się Uraraka, zauważyłem że zmieniło się w niej coś. Jednak nie miałem pojęcia co to takiego, ale przecież nigdy nie wiadomo, dziewczyny codziennie wyglądają inaczej, wsytraczy że się inaczej pomalują lub inaczej ułożą włosy i już zupełnie nowa osoba. No właśnie, włosy. To w nich było coś nowego.
- dzień dobry synku - przywitała się moja kochana mama
- Co tutaj robisz Ochako? - spytałem dziewczynę posiadająca czerwoną twarz opierając się o wyspę kuchenną.
- e..em ja nic. Tylko przyszłam spytać czy może poszedłbyś ze ma na kawę - Na myśl o tym napoju na mojej twarzy zawitał wielki uśmiech. Od razu chciałem stwierdzić że z wielką chęcią jednak najpierw zerknąłem na mamę wzrokiem pytającym się czy napewno mogę sobie pozwolić na taką przyjemność. Kobieta machnęła głową w górę i dół dając mi znak iż mogę iść.
- z wielką chęcią, chodźmy już - uśmiechnąłem się szerzej po czym wyruszyłem z brązowowłosa do sturbacka, którego już dobrze poznałem. Droga mijała w milczeniu, której żaden z nas nie chciał przerywać. Na miejscu zamówiłem sobie karmelowe latte oraz kawałek szarlotki, a dziewczyna zwykła americane bez żadnego ciasta.

Spektakl ~ TodoDeku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz