8. Soczek

268 31 9
                                    

(Rysunek na górze mój, nigdy nie mówiłam że umiem rysować )

Spotkanie szybko się skończyło. Kiedy wstąpiłem  do domu byłem jedyny, pewnie moja mama była dziś na zakupach. Poszedłem do swojego pokoju i przygotowywałem się do imprezy. Ubrałem dużą różową koszule, pod to biały t-shirt i czarne rurki zaznaczające moje kształty. No i oczywiście czerwone buty których nie mogło zabraknąć w żadnej mojej stylówce. Lekko się podmalowałem bym mógł się lepiej wczuć w rolę. Miałem zamiar już wychodzić, żeby się nie spóźnić, chwyciłem za klamkę drzwi wyjściowych i wtedy stanął za mną Toshinori, który prawdopodobnie przyszedł z moją mamą kiedy się szykowałem.
- Nie masz przypadkiem zadania domowego z fizyki chłopcze? - powiedział stanowczym głosem.
- No mam , ale idę na imprezę poza tym jest weekend, zrobię ją jutro. - stwierdziłem lekceważąco.
- odkładanie na później to zły nawyk, idź odrobić lekcje. - nie odpuszczał.
- nie będę się ciebie słuchać - stwierdziłem ostro. Podeszła do nas moja mama stając obok mężczyzny.
- Izuku, idź zrobić to zadanie - była po stronie blondyna.
- no ale mamo, spóźnię się - zwykle dawała mi odrabiać lekcje w weekendy.
- nie ma ale, wyjdziesz kiedy zrobisz wszystko dobrze. - powiedziała surowym głosem. Westchnąłem głośno ze zrezygnowaną miną  wróciłem do pokoju po czym wziąłem się za odrabianie lekcji. Kiedy skończyłem musiałem pokazać ćwiczenia Toshinoriemu, który po chwili potwierdził, że jest dobrze zrobione, po czym szybko wybiegłem z domu i pobiegłem na imprezę rożowowłosej dziewczyny.

Trafiłem pod niewielki ceglany domek, użyłem dzownka i czekałem na odpowiedź. Nie trwało to długo, bo już chwilę później otworzyła mi lokatorka mieszkania tulaca się do czarnowłosego chłopaka, który obierał pomarańcze z ekstytacją.
- chcesz pomarańcze? - spytał chłopak. Dziewczyna wzięła do ręki gazetę i zaczęła uderzać czarnowłosego w głowę narzekając na to jaki jest nie wychowany. Miałem ochotę się zaśmiać, lecz stwierdziłem, że przecież teraz wszyscy są w swoich rolach, więc z łatwością powstrzymałem rozbawienie. Kiedy Sero odszedł, a raczej uciekł dziewczyna spojrzała na mnie.
- witaj! Z kim tutaj przybyłeś? - milczałem przez chwilę ponieważ nie byłem pewny co powiedzieć, po chwili zastanawiania postanowiłem zrobić tak jak ćwiczyłem.
- Witam, przybyłem tutaj ze sobą - wyciągnąłem małe lusterko z kieszeni i zacząłem się w nim przeglądać udając jakbym był zakochany w odbiciu samego siebie. Zostałem wpuszczony do środka co wykorzystałem. Znajdowałem się od razu w małym przytulnym salonie połączonym z kuchnią. Na kanapie siedział Shoto z Yaoyorozu na kolanach. Byli oni w bardzo eleganckich ciuchach, a ich miny były poważniejsze od samego prezydenta. Przy ścianie stał Denki z jiro. Przypominali oni parę emo, co nie za bardzo pasowało do blondyna. Kaminari próbował rozmawiać z dziewczyną lecz fioletowo włosa wgapiała się tylko w Todorokiego. Pewnie podoba jej się, ale co się dziwić. Komu się nie podoba. W kuchni Uraraka razem z Iida dekorowali babeczki kolorowym lukrami i posypkami, ubrani byli identycznie co wyglądało bardzo uroczo. W dekorowaniu pomagali im ojiro z Toru, którzy śmiali się z dźwięków wyciskania bitej śmietany. Rozglądając się dalej zobaczyłem pod ścianą starszego od nas chłopaka który mocno tulił i uspokajał granatowłosego z elfimi uszami. Usiadłem na kanapie nie wiedząc co robić gdy nagle wszyscy usłyszeli kacchana razem z kirishimą.

- Ja tam nie wejdę! - krzyczał blondyn.
- Ale spokojnie katsuki - uspokajał go czerwonowłosy.
- jak mam być spokojny w tym gównie?! - kontynuował.
-katsuki, był zakład poza tym ładnie wygladasz - w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk plaskacza i wszyscy zaczęli się głaskać po policzku czując ten ból, który musiał czuć czerwonowłosy. Chwilę później obydwaj weszli do domu. Eijirou trzymał Bakugou za rękę, a drugą rękę miał na policzku próbując ukrywać mocno czerwony ślad. Chodź wszyscy i tak wiedzieli co się tam znajduje. Katsuki za to miał wszystko gdzieś, przynajmniej tak chciał wyglądać. Było widać że czuje się niezręcznie w różowej sukience sięgającej do połowy ud. Kilka gości zaczęło się śmiać z wyglądu kacchana i co dziwne wcale im się za to nie oberwało. Blondyn usiadł na kanapie i wgapiał się w ścianę walcząc ze sobą wewnętrznie. wszyscy prowadzili między sobą rozmowy, które ja mogłem tylko wysłuchiwać. Do czasu kiedy drzwi gwałtownie otworzył blond włosy chłopak. Ten sam który wdał się w bójkę z Kacchanem.
- Przybyłem! Podziwiajcie mnie! - krzyknął do wszystkich, a wszyscy patrzyli na niego jak na kretyna.
- Patrzcie na moją piękna posturę w tej koszulce z Gucci za ponad 14 milionów jenów! A wy co biedaki?! -zaczął się przerażająco śmiać. Za nim wszedł fioletowo włosy scenarzysta.
- Przestań bo obciach robisz - stwierdził sucho spoglądając na denkiego, po czym od razu odwrócił wzrok i uderzył Monome w tył głowy . - To że ojciec kazał mi pójść z tobą to nie znaczy że masz się zachowywać jak totalny idiota. - Jego głos był bardzo opanowany, spokojny jednak zmęczony. Usiadł on koło mnie na kanapie. - Może pogramy w butelkę? - zaproponował.
Praktycznie wszyscy się zgodzili, a ci którzy nie chcieli stwierdzili, że i tak zagrają bo co mają innego do roboty.
- zaczekajcie chwilę na mnie, mam coś do załatwienia z chłopakami - powiedziała rożowowłosa w czasie gdy Denki i sero wstali. Poszli oni do innego pokoju i wrócili z butelkami z sokiem pomarańczowym. Rozdali każdemu po butelce. - Bardzo proszę! Pomarańczowy sok dla każdego! I spójrzcie na etykietę jaki dobry! - wszyscy zaczęli czytać etykietę, to co na niej pisało zaskoczyło mnie. Była tam krótka notatka że w tej butelce jest alkohol, a nie ma go w butelce Iidy, Momo i Shoto. Zerknąłem na napój Todorokiego i faktycznie na nim była normalna etykieta. Westchnąłem cicho i wypiłem trochę soku. Nie było to najlepsze co piłem w życiu, chociaż myślałem że będzie to gorsze. Postanowiłem nie  wypijać całego naraz, tak jak większość obecnych. Dużo osób też odkładało butelki z wymówką że nie mają ochoty pić. Co zdziwiło wieksząść osób Bakugou brał te wszystkie niechciane soki i je wypijał tak szybko jak mógł bełkocząc, że nienawidzi tej sukienki, która niestety nie była najlepsza w zakrywaniu tego co powinna, jednak nikt nie był tak odważny by o tym powiedzieć, a już napewno by tam patrzeć. Nawet zabrał soczek Kirishimy i wypił go na raz. Wtedy Momo oddała mu swój, lecz on wiedział, że to nie jest to naczym mu zależało.

Spektakl ~ TodoDeku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz