12. Wyjście

235 31 6
                                    

Nienawidziłem Toshinoriego, nienawidziłem go jak nikogo innego. Wziął się z nikąd w moim życiu i wszystko zaczęło się walić. Czemu moja mama musi go kochać.

Czas mijał, a ja myślałem o wszystkim i niczym. Do mojego pokoju weszła zielonowłosa kobieta po czym usiadła tuż obok mnie.
- Co się dzieje synku? - spytała zmartwionym głosem.
- nic się nie dzieje mamo - odpowiedziałem zerkając na nią.
- nie okłamuj mnie.
- Ehh - westchnąłem - Przez tego faceta usunęła się moja całą ciężka praca nad animacją z mojego snu.
- Toshinoriego? - Nie zdążyłem odpowiedzieć gdyż kobieta dodała - Izuku, miałeś zakaz na komputer, a on nie wiedział - Nigdy nie sądziłem, że własna matka odwróci się do mnie aż tak plecami po czym wbije w nie nóż. Zamilczałem odwracając się do niej tyłem oraz zignorowałem jej dalsze teksty. Kobieta szybko się poddała po czym wyszła z mojego pokoju jakby nigdy nic.

Już po niedługim czasie zacząłem się strasznie nudzić, wiec stwierdziłem, że dobrym pomysłem będzie poszukać kogoś z kółka w mediach społecznościowych by z nim popisać co dało by mi lepszy kontakt z nowymi znajomymi. Chwyciłem za telefon po czym wszedłem na Instagramie w konto Kacchana gdzie szybko odnalazłem Kaminariego.

14:08 Green_Boy
Hej, to ja Izuku z kółka aktorskiego,
jak się żyje?

14:10 Baka.Pikachu.Exe
O hej, Deku. No spoko, siedzę se u zmarlaka, a co u ciebie?

14:10 Green_Boy
Zmarlaka ? Kto to? U mnie nie zbyt dobrze, moja ciężka praca pozsła się walić przez faceta mojej matki

14:13 Baka.Pikachu.Exe
Shinsou, ten fioletowo włosy tester energetyków. To słabo, lae popatrz dzięki temu masz czas wpaść do mnie, a raczej Zmarlaka. Miałem zamiar zaprosić kilka osób

14:14 Green_Boy
O dobra, czaje. I no z wielką chęcią
wpadnę, nei mam nic lepszego do roboty

14:15 Baka.Pikachu.Exe
To zaprsszam zielony chłopcze xD o 16 u Shinsou, chyba wirsz gdzie to

14:16 Green_Boy
xD to konto ma cztery lata, ok?
I tak wiem, głupi elektryczny pokemonie

14:16 baka.pikachu.exe
Moja nazwę wymyślał Bakugou, Kirishima i Mina. Dobra do zb, pa

14:17 Green_Boy
Pa

Wyłączyłem telefon po czym odłożyłem go na szafkę koło łóżka. Uśmiechałem się na myśl spotkania z moimi przyjaciółmi. Chyba już mogę ich tak nazywać. Wstałem i wziąłem worek z logiem Nike, spakowałem do niego tylko najważniejsze rzeczy, czyli powerbank, pieniądze, dokumenty, głośnik i sam nie wiem co, ale było ważne. Odłożyłem torbę na łóżko po czym udałem się na dół zjeść co kolwiek byleby nie być głodnym za dwie godziny. W kuchni ujrzałem moją mamę całująca się z tym facetem. Spróbowałem to zignorować jednak wewnętrznie byłem obrzydzony, otworzyłem lodówkę i w tym momencie rodzicielka zwróciła na mnie uwagę.
- Synku, za chwilę będzie sushi - natychmiastowo zamknąłem lodówkę z trzaskiem.
- zdąrze zjeść w ciągu dwóch godzin? - spytałem myśląc o dzisiejszym kolejnym wyjściu.
- Tak zdążysz, za dwadzieścia minut będzie można jeść. - uśmiechnęła się czule, a na mojej twarzy zawitał dość spory uśmiech, chodź byłby większy gdyby obok mojej mamy nie stał ten blond włosy facet.
- dziękuję mamo, to przyjdę za dwadzieścia minut
- będzie czekać - zaśmiała się cicho, a ja postanowiłem zaryzykować
- mogę odzyskać mój komputer? Mam wenę by zrobić tą animacje - kobieta wyglądała jakby chciała wyrazić mi zgodę jednak Toshinori był szybszy.
- nie ma mowy, masz slaban za alkohol - spojrzałem na niego.
- ja nawet praktycznie nic nie wypiłem, pijany nie byłem - odezwałem się podirytowanym głosem.
- Ale nadal piłeś i się spóźniłeś - przypomniał stanowczo.
- autobus się spóźnił, tak późno jedzie jeden na godzinę - od kiedy słabi kierowcy to moja wina.
- mogłeś zadzwonić - gadał dalej
- miałem kilka procent, wolałem je zostawić jakby ktoś mnie porwał
- to też mogłeś wysłać SMS-a
- nie pomyślałem wtedy o tym
- a mogłeś, poza tym widziałem co miałeś włączonego na laptopie
- zwykła darmową aplikację do animacji - podnosiłem powoli głos z irytacji
- a jak wyjaśnisz to co tam było? - zielonowłosa słysząc tą rozmowę zaczęła wyglądać na zmartwioną nie wiedząc o co chodzi. Westchnąłem głośno.
- Skoro jest to darmowa aplikacja to twórca musi jakoś zarabiać, więc wciska reklamy. To że się pokazały takie jakie się pokazały to nie moja wina, zmieniają się co trzydzieści sekund.
- Jeśli są takie reklamy to znaczy że to nie jest aplikacja dla ciebie, tylko dla osób pełnoletnich.
- Czyli co? Mogę dopiero animować jak skończę osiemnaście lat?
- skoro tak to wygląda to jestem za - walnąłem jedynie pięścią o stół odwracając się na pięcie po czym wróciłem do pokoju. Jak można być takim debilem, gdybym chciał patrzeć na cycki to bym na cycki patrzył, jest dużo takich stron, ale przecież nawet tego nie lubię i nie rozumiem po co ludzią to widzieć. Ponownie westchnąłem, jednak nie chce mówić innym o mojej orientacji gdyż boje się gdzie ja zamieszkam gdy w końcu ujawnię moje podejrzenia. Spojrzałem się w lustro próbując wyobrazić obok siebie dziewczynę. Już po chwili w odbiciu stała obok mnie brązowowłosa Uraraka, jednak nie potrafię czuć do niej czegoś więcej niż przyjaźń. Nie wiem co dokładnie jest tego powodem, ale nie potrafię. Zamknąłem na chwilę oczy, a gdy je otworzyłem w odbiciu koło mnie stał uśmiechnięty Todoroki. Jego uśmiech był tak uroczy i rzadki, że mógłbym na niego patrzeć bez końca. Odkryłem że moja twarz nabrała czerwonego koloru myśląc o nim. Co się dzieje... To możliwe że się zakochałem? Miałem łzy w oczach zdając sobie sprawę z moich uczuć. Wiedziałem, że tylko złamie sobie serce jednak jakąś część mnie wierzyła że może Shoto to jest ten jedyny. Tylko on mnie nie pokocha, pierwszym powodem jest mój straszny wygląd, drugim mój dziecinny charakter, a trzecim jego orientacja heteroseksualna.

Minęło trochę czasu. W trakcie niego zjadłem suschi i odpoczołem myśląc o wszystkim. W końcu postanowiłem wyjść z domu. Zarzuciłem na plecy worek, zszedłem na dół i rzucając najciszej jak potrafię że wychodzę, wyszedłem z domu. Kojarzyłem gdzie mieszka fioletowo włosy, w końcu już raz u niego zawitałem. Gdy trafiłem na miejsce otworzyła mi ta sama mała dziewczynka którą spotkałem zagubioną w parku.
- Zielonowłosy bohater! - krzyknęła uradowana po czym przytuliła się mocno do moich nóg.
- Hej - Przywitałem się z nią nie ryzykując, że pomyle imiona. Chwilę później w drzwiach stanął Kirishima który zaprosił mnie z uśmiechem do środka.
- Eri, idź do pokoju i narysuj wielki portret twojego ulubionego kota - powiedział do dziewczynki scenarzysta.
- Ale ja nie mam ulubieńca - oburzyła się uroczo.
- To narysuj wszystkie koty.
- dobrze - odpowiedziała i zniknęła w korytarzu.
- Czy ta głupia małolata nie wie, że w tym domu jest z czterdziestka kotów? - Prychnął Kacchan.
- Ona się dopiero uczy do piedziesieciu liczyć więc nie - westchnął fioletowo włosy. - Ale w ten sposób mamy wolny salon na cztery lub więcej godzin. - uśmiechnął się cwanio. Rozejrzałem się po jego domu, faktycznie koty były praktycznie wszędzie. Wszystkie były inne i żaden nie miał swojego bliźniaka.

Usiadłem na kanapie. obok mnie siedziała Mina i Sero, fotel zajmował Katsuki, za nim był czerwonowłosy, a właściciel i Kaminari byli obecnie w kuchni przygotowując rozmaite przekąski.
- Ma ktoś kontakt z przewodniczącymi lub innymi?
- Ochako nie przyjdzie gorzej się czuję, a Iida kun się nią zajmuje - odpowiedziała różowowłosa.
- Jiro się wczoraj przeziębiła, Tsuyu pomaga rodzinie, Tokoyami nie odbiera telefonu, Minety nie zapraszaliście, Shouji tez zajęty, no a reszta nie odpisuje.  - dodał Sero.
- Todoroki i prawdopodobnie Yaoyorozu się trochę spóźnia, przynajmniej Shoto napisał ze musi coś szybko załatwić i przyjdzie - Skończył Denki.
- Na serio jesteście ze sobą zżyci że tak wszystko wiecie - postanowiłem się odezwać
- Po prostu wszyscy się nudizmy na codzień, a łączy nas aktorstwo, prawda Shin? - stwierdził Denki
- Ta i nie nazywaj mnie tak -  oznajmił sucho wchodząc do salonu z trzema miskami chipsów i szklankami. Blondyn wszedł tuż za nim kładąc na stole napoje gazowane oraz ciastka.
- Wogóle po co mnie tu zaciągneliscie, co chcecie niby robić matoły - Ponownie prychnął Kacchan głaszcząc Czarnego puchatego kota z czerwonymi oczami. Poczułem nieprzyjemny dotyk na nodze. Okazało się że mała biała kicia próbowała się na mnie wspiąć, podniosłem ją ostrożnie po czym usadziłem na swoich kolanach.
- Na dzisiaj zarezerwowaliśmy 7 minut w niebie - Bakugou omal się nie opluł.
- Co kurwa?! Czemu w to gówno?! - wkurzył się, nie miałem pojęcia co to za gram jak już kiedyś wspominałem nie chodziłem nigdy na takie imprezy.
- Em, ktoś wytłumaczy zasady? - zawstydziłem się moją nie wiedzą, a wszyscy w pokoju spojrzeli na mnie zaskoczeni.
- Serio nie wiesz co to? Butelka wybiera jedną osobę która wchodzi jak debil do szafy i potem butelka wybiera drugą osobę która wchodzi do szafy gdzie jest debil i ten drugi musi zrobić debilowi malinkę.- Odpowiedzial Bakugou z zamiarem opuszczenia budynku.
- Ej no nie przesadzaj, to nie jest tak złe tylko no.. jest źle ale to zabawa tak? - powiedziała Mina dopiero po chwili zdając sobie sprawę ze swoich słów.
- nigdzie nie wychodzisz Bakugou, obiecałeś że zostaniesz - skrzyżował ręce na piersi Kirishima. Kacchan zawahał się chwilę, lecz po zastosowaniu ponownie usiadł. Reszta stojących dosiadła się byśmy siedzieli w mniej więcej kółko i w tym momencie wszyscy usłyszeliśmy pukanie.
- wchodź nie pukaj bo to wkurwia! - krzyknął Kacchan jakby doskonale wiedział kto jest za drzwiami. Po chwili do salonu wszedł właściciel mojej ulubionej czupryny.
- już jestem - dołączył do kółka siadając na podłodze, a wokół niego zgromadziła się masa kotów błagająca o czułości, na to hetetochrimik jedynie się uśmiechnął zaczynając drapać po kolei każdą kicie. Jedna nawet wdrapała mu się na głowę. - Nie, nie wiem czemu te koty mnie tak lubią - stwierdził przewodniczący. Było widać zazdrość w oczach Shinsou, ale nikt na to nie zareagował.

- Dobra zaczynamy - stwierdził sero kręcąc butelką.
- Ej, ale w co gramy? - Spytał Todoroki.
- Siedem minut w niebie - odpowiedziała rożowowłosa. Mina Shoto wyraźnie mówiła "i po co tu przychodziłem" jednak nie tylko od niego było czuć takie emocje. Spojrzałem na butelkę która kręciła się bez końca szukając idealnego kandydata. W końcu wypadła na Kacchana. Wszyscy się odwrócili w jego strone.
- Dobra już idę, kręćcie - Jak zwykle prychnął po czym udał się do pokoju obok, w którym najwyraźniej znajdowała się szafa. Butelka znowu się kręciła, a po naprawdę krótkiej chwili ofiara plastiku przełknęła głośno ślinę.

Ohayo!
Rozdział dziś krótszy i wcześniej, ale mam nadzieję że nie przeszkadza wam to 💚
Zachęcam do głosowania i komentowania, gdyż motywuje mnie to do dalszego pisania💚

Spektakl ~ TodoDeku ~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz