prolog

1.1K 90 17
                                    


Douglas

Siedziałem przy stole wyprostowany jak struna, a ciszę przerywało jedynie rytmiczne tykanie zegara, połączone z nieustającym brzękiem sztućców. Cała cholernie wspaniała rodzina jadła cotygodniowy niedzielny obiad w atmosferze, którą bez problemu dałoby się pokroić nożem.

Mój ojciec, Preston Thompson przesuwał po kolei swój oceniający wzrok po każdej obecnej osobie, jakby sprawdzał, czy byliśmy wystarczająco godni jego czasu. Taki już był od chwili narodzin i nie sądziłem, by przed śmiercią miała pojawić się jakakolwiek zmiana, czy refleksja nad własnymi wyborami. To nie był ten typ człowieka.

Problematyczny tatuś był tylko początkiem całej karuzeli szaleństwa, jaką nazywałem rodziną. Preston Thompson niczym każdy dziedzic bogaty z urodzenia, chciał przekazać nie tylko swoje geny i dziedzictwo, ale także szlacheckie imię i nazwisko.

No dobra, trochę się nabijałem. W nim nie było niczego szlacheckiego.

Na honorowym miejscu siedział on, bo nie mogło być inaczej.

Następny w kolejce był Jason Preston Thompson, mój młodszy brat.

Obok niego siedziałem ja, czyli Douglas Preston Thompson.

Honorowe miejsce naprzeciwko tatusia zajmował najstarszy z rodzeństwa Preston Thompson.

Cóż, całe szczęście, że matce nie zmienił imienia, chociaż byłem pewien, że chciał.

Mój telefon zawibrował w kieszeni, wyrywając mnie z negatywnych emocji. Uśmiechnąłem się blado, widząc, że to była wiadomość od niej.

Muszę ci powiedzieć coś cholernie ważnego!!! Czemu nie odbierasz?

Czyżby zdążyła zatęsknić?

Obiad z ojcem tyranem. Zadzwonię ASAP. Co jest?

Trzy kropki pojawiły się na ekranie, a sekundę później otrzymałem niepokojącą odpowiedź.

Wpadliśmy.

Zmarszczyłem brwi zdziwiony i przekręciłem się tak, by nie było widać, że jedną ręką uparcie klepałem w telefon ukryty w kroczu. Jason i Preston zerkali na mnie z niepokojem, ale nie zwracałem na to najmniejszej uwagi.

Jak to wpadliśmy? Przecież nikt nie wie, że się pieprzymy.

Trzy kropki ponownie rozpoczęły swój taniec na ekranie, a ja czekałem, stukając nerwowo palcami w blat.

Jestem w ciąży idioto.

Gdybym akurat nie siedział, grunt zapewne usunąłby mi się spod nóg. Miałem wrażenie, że moje życie zatoczyło jakieś dziwaczne koło i po raz kolejny rzuciło mnie w miejsce, z którego chciałem uciec. W tamtej chwili nie czułem w sobie żadnej radości. Została tylko panika, która dusiła mnie niczym pętla, którą ktoś zaciskał mi wokół szyi.

Kurwa.

***

Nie zapomnijcie wpaść na moje social-media:

Instagram: dominikafal_autorka

Facebook: Dominika Fal/Eliana Lascaris - strona autorska

Twitter: elianalascaris

Jeśli używacie Twittera to będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielicie się swoimi wrażeniami pod hashtagiem #papierowypatron <3

Protektor (Prawnicy #3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz