Stali właśnie przed wejściem do mieszkania numer 8. Ponure, obdarte z lakieru drzwi zdawały się mieć więcej lat, niż obaj mężczyźni razem wzięci. Brązowowłosy delikatnie zastukał w starą powłokę, bojąc się, że rozleci się pod najmniejszym dotykiem. Usłyszeli że środka mieszkania szuranie, a zaraz później drzwi uchyliły się, po czym ze środka kwatery wyłoniła się brązowa czupryna.
- Dzień dobry. Przepraszam, ale Rema nie ma w domu. Nie wiem dlaczego wyjechał wczoraj wieczór i do tej pory nie wrócił. Telefonu też nie odbiera... - powiedział chłopak, wyglądający z mieszkania.
- Yamato jestem, a to Kakashi. Chcielibyśmy z tobą porozmawiać - oznajmił starszy z ciepłym uśmiechem.
- Iruka Umino - odparł, do tej pory, nieznajomy, po czym wystawił przed siebie dłoń. - W takim razie... Wjedźcie.
Gdy mężczyźni uścisnęli dłoń Umino, ten gestem ręki zaprosił ich do środka. Gdy przekroczyli próg mieszkania, zauważyli, że nie było ono zbyt piękne. Pożółkłe ściany miały swoje lata. Z mebli, tak samo jak z drzwi, odpadał lakier. Podłoga trzeszczała w wielu miejscach, a sprzęty elektroniczne nie wyglądały na te z najnowszej generacji. Mimo tego, że mieszkanie było obskurne, panował w nim porządek i było w miarę przytulnie. Chłopak zaprowadził ich do salonu, gdzie usiedli na starej, nie zbyt wygodnej sofie.
- Napijecie się czegoś? - zapytał, starając się uśmiechnąć.
Widać było po nim, że czuł się nieswojo. Raczej nie lubił odwiedzin.
- Nie, dzięki - mruknął Yamato. - To mieszkanie Rema Yuichiego, tak? - dopytał, nadal promiennie się uśmiechając.
Iruka spuścił wzrok na swoje palce i zaczął się nimi nerwowo bawić.
- Tak właściwie... Wynajmujemy je razem - wyszeptał, czerwieniąc się na twarzy.
Po pokoju rozniósł się głośny dźwięk melodii, dobiegający z telefonu najstarszego. Rzucił on ciche "przepraszam, muszę już iść" i pośpiesznie opuścił lokum.
- Iruka, czy mógłbyś usiąść, proszę? - poprosił Kakashi.
Długowłosy spiął się i szybko zajął miejsce na kanapie.
- Jesteście ze sobą blisko, racja? - mruknął szarowłosy.
- Można powiedzieć, że znamy się całe życie... Wiesz, razem wychowywaliśmy się w sierocińcu. Był rok starszy, więc wcześniej zaczął zarabiać. Na początku było ciężko, ale łapnął jakąś fuchę i dorabiał jak mógł. Gdy ja opuściłem ośrodek, dostałem pracę w przedszkolu, więc pomagam Remowi jak mogę. On jest imprezowiczem i bałaganiarzem - ja wolę spokój i porządek. Jesteśmy z dwóch różnych światów, ale bardzo dobrze się ze sobą dogadujemy - opowiadał brązowowłosy głosem wypełnionym melancholią. - Później popadł w złe towarzystwo, wracał pijany i... - urwał.
Nie wiedział dlaczego opowiada szarowłosemu takie rzeczy. Przecież prawie go nie znał. Nie wiedział czego on od niego oczekiwał.
- Dobrze... A czy mógłbym wiedzieć, czy Rem ma jakieś tatuaże?
- Tak, jakoś trzy miesiące temu, wrócił do domu. Pokazał mi tatuaż na udzie. Ogromny znak yin&yang. Powiedział, że symbolizuje nas i że zrobił go w ramach przeprosin... - kontynuował swoją opowieść młodszy.
Kakashi wyprostował się na kanapie i wziął głęboki oddech. Spojrzał prosto w oczy chłopaka i zaczął:
- Jestem patomorfologiem z wydziału krymilanego. Podejrzewamy, że Rem Yuichi został zamordowany. Odnalezione szczątki wskazują na chłopaka że sporym tatuażem. Czas również się zgadza i to, że nie ma go w domu, może potwierdzić naszą teorię. Bardzo mi przykro z tego powodu.
Umino spojrzał na niego z niedowierzaniem w oczach. Nie mógł uwierzyć w śmierć chłopaka. Pusty wzrok wbił we własne pięści zaciskające się na spodniach, a po chwili słone krople torowały sobie drogę po jego policzkach.
- Kłamiesz... - wyszeptał. - Łżesz jak świnia! - dodał krzykiem, wstając i wskazując palcem na Hatake.
Szarowłosy przerabiał podobne sceny już wiele razy. Pierwszy raz natomiast była to osoba, która została całkowicie samotna, więc zastanawiał się, czy powinien w takiej sytuacji pomóc zagubionemu chłopakowi.
- On nie może umrzeć... - Iruka ponownie zniżył ton głosu do szeptu.
Szloch przejął kontrolę nad jego ciałem, targając jego ciałem drgawkami.
- Wspomnienia są kluczem, do zostania zapamiętanym. One ci pomogą, tak więc nie musisz się o nic bać - rzekł szarowłosy, kładąc dłonie na ramionach młodszego.
Ten niespodziewanie upadł na kolana, zalewając się kolejnymi łzami.
Kurwa, Yamato. Gdzie jesteś jak cię potrzeba - Kakashi wysyczał w myślach.
Wiedział, że nie umiał dobrze ukazywać emocji. Jego chłodne oczy budziły strach u ludzi. Niektórzy mówili, że zamieszkała w nich śmierć, by chronić go, swojego przyjaciela, przed krzywdą ze strony innych ludzi.
Podążył w ślad za młodszym chłopakiem, również upadając na kolana. Poklepał go po ramieniu. Brązowowłosy rzucił się mu na szyję, i wtulił się w niego mocno, mocząc jego koszulkę łzami.
Oni też byli jak yin i yang. Jeden zimny, obojętny na wszystko. Drugi uczuciowy, wylewny i współczujący.
- Każdy obcuje ze śmiercią - wyszeptał Kakashi, nadal trzymając dłoń na ramieniu młodszego.
~~~
No i wpada jeszcze rozdzialik, bo jak to tak sam Prolog. Mam nadzieję, że się spodoba ♥Miłego dnia/nocki Żabcie ♥
CZYTASZ
Danse Macabre - °KakaIru° [ZAWIESZONE]
FanfictionKakashi często tańczył ze śmiercią, nie zważając na konsekwencje, które dostrzegali zwykli ludzie. Można czytać bez znajomości anime. Uwagi: homoseksualizm, przekleństwa.