8

12.6K 655 177
                                    

Hejka naklejka!
Pierwsze co chcę wam powiedzieć, to to, że jesteście najlepsi. To fanfiction ma już ponad 1k wyświetleń, a to wszystko dzięki wam. Nie macie pojęcia jak się dzięki wam wspaniałe czuję, to niesamowite, że w końcu coś w życiu mi się jako tako udało Haha
Ten rozdział miał się pojawić jutro, ale z racji tego jacy jesteście nieziemscy, wstawiam go dziś, jest raczej z tych przejściowych, przepraszam jeśli się zanudzicie na śmierć lol.

Delikatne słoneczne promienie przebijały się przez niezasłonięte żaluzje, przyjemnie ogrzewając mój policzek. Z uśmiechem na ustach odwróciłam się na drugi bok, by powrócić do mojego pięknego snu z Justinem Bieberem w roli głównej, ale widocznie los chciał dla mnie inaczej. Mówiąc los, mam na myśli małą skaczącą niczym małpa po moim łóżku, Jade.

- Wstawaj! Dziś sobota! Mamy tylko kilka godzin by pojechać na zakupy! No dalej, Hailey. Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci, wiesz ile ciach dzisiaj będzie w galerii? - Jak zwykle nawijała jak najęta, za co miałam ochotę dać jej po twarzy. Lubiłam ją, była niezwykle pozytywną osobą i dzięki niej człowiek zapominał o wszystkich troskach, ale z gadaniem to ona naprawdę nie potrafiła się opanować.

- Gdzie ty w ogóle masz wyłącznik? - Usłyszałam zaspany głos Brooksa, od razu przypomniało mi się jego słodkie zachowanie. Przez pół nocy wmawiałam sobie, że był pijany i to nic takiego, ale to nic nie dawało, bo dalej czułam delikatny dotyk jego warg na moich.

- Zapomniałam o tobie, wiesz? O! Ej Luke, mógłbyś nas zawieść do galerii? Sam rozumiesz, w tych autobusach tak potwornie śmierdzi...

- Zrobię wszystko co chcesz tylko się zamknij, proszę.- Wyjęczał, mimo że leżałam do niego plecami mogłam sobie wyobrazić, jak zabiera telefon, chowa się cały pod  kołdrą i w pozycji pierwotnej sprawdza godzinę. Robił tak co rano.

Dziewczyna w końcu zeszła ze mnie, a ja już naiwnie myślałam, że dała mi spokój i znalazła sobie inną ofiarę, i właśnie wtedy z mojego ciała w najgorszy możliwy, bo gwałtowny, sposób została ściągnięta kołdra. Zaskomlałam głośno i zwinęłam się w kłębek.

Jeśli ona budzi Amy w ten sposób codziennie rano, to ja naprawdę, naprawdę, jej współczuję.

Chociaż nie, to suka, należy jej się.

- Och dalej, dziewczyno. Chyba nie chcesz iść na imprezę jak ostatnia fleja, prawda?

Mozolnie zeszłam z łóżka i stanęłam w końcu na dywanie. Miałam na sobie jedynie długą koszulkę z logiem Nirvany, którą pożyczyłam bez możliwości zwrotu od kolegi mojego brata. Sięgała mi ona do kolan dlatego była idealną do spania.

- Pierwszy krok za nami, teraz podejdziemy do szafy... - Nakierowała mnie w stronę miejsca, w którym trzymam ciuchy, jakbym była małym zagubionym dzieckiem, a ja posłusznie wykonywałam wszystkie jej polecenia. Nawet dałam się wcisnąć w granatową sukienkę i szpilki. Dobre pół godziny zajęło mi doprowadzenie moich włosów do stanu porządku. Ziewając wyszłam z łazienki zwalniając ją dla chłopaka, który stał przed drzwiami drapiąc się po nagim torsie i również ziewał głośno. Dosłownie przysnęłam na chwilę, kiedy Jade mnie malowała, ale szybko zostałam za to zbesztana. Nie rozumiałam dlaczego każe mi się tak stroić, skoro za parę godzin i tak będę musiała się całkowicie przebrać. Przecież to bezsensu.

- Miałeś nas zawieść do galerii. - Jade gniewnie zmrużyła oczy patrząc na Luke'a, który wyszedł z łazienki w dresie i z mokrymi włosami.

Już sobie wyobrażam, jak musi teraz wyglądać podłoga, poważnie, czy to naprawdę tak trudne by zetrzeć pieprzonym ręcznikiem wodę z kafelek?

Pokój 1943 ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz