Rozdział 16

694 28 0
                                    

Piątek... Mój ulubiony dzień tygodnia. Jest to ostatni dzień szkoły, przed weekendem. W piątki mamy luźne lekcje. Jednak i tak muszę rano wstać. Ygh
Teraz jeszcze śpię wtulona w Louisa. Heh, mam nadzieję, że nie wyląduję na podłodze jak ostatnim razem...
Nagle, usłyszałam dźwięk budzika. No i koniec. Muszę wstać i wyjść do szkoły. Jednak ktoś uniemożlwia mi wstanie. Może to jest dobra wymówka, żeby zostać w domu?  Prawdopodobnie nie.
- Lou, muszę wstawać.- powiedziałam wyraźnie niezadowolona
- Niee, zostajesz.- przyciągnął mnie bliżej siebie
No i co miałam zrobić? Nie pozostało mi nic innego, jak zostać dzisiaj w domu. Skoro wszyscy tego pragną.

Zbudziłam się jakiś czas później. Louisa nie było obok. Spojrzałam na zegarek. 10:20. Wyjęłam z szafy jakieś  ciuchy. Zrobiłam makijaż i odwaliłam całą poranną toaletkę.

Związałam włosy w  kucyka i zeszłam na dół.
Haylee siedziała w mundurku i jadła śniadanie. Spojrzała na mnie.
- A ty dlaczego nie w mundurku?- zapytała
Dzisiaj miałyśmy na późniejszą godzinę.
- Nie idę dzisiaj do szkoły.- odpowiedziałam
- Ty niedobra.- powiedział Harry
Podeszłam do lodówki. Mhmm, nic konkretnego w niej nie znalazłam. Postanowiłam poczęstować się jedną marchewką z zapasów Lou.
- Nie ładnie tak zabierać Louisowi jego marchewki
- Ja tam mogę.- powiedziałam
- Louis !- krzyknął Harry
- Co?-chłopak niespodziewanie pojawił się obok niego
- Jade zjada twoje marchewki.- pokazał na mnie palcem
- No i co z tego?- podszedł do mnie i pocałował mój policzek
Wytknęłam Harry'emu język. Zjadłam połowę marchewki, a drugą oddałam Lou.
Och tak, jestem bardzo łaskawa.
Pół godziny później zostałam w domu sama z Harry'm. Chłopaki pojechali na zakupy, Haylee poszła do szkoły a dziewczyny do pracy.
- No i zostaliśmy sami.- Harry i ten jego podejrzany uśmiech...
- Nie patrz się tak na mnie.- powiedziałam i po chwili wybuchłam śmiechem
Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać filmy, chociaż nie do końca. W połowie, nasz seans filmowy zmienił się w bitwę na popcorn. Dziesięć minut później miałam wszędzie pełno popcornu. We włosach, w staniku...
- Głupku, przez ciebie jestem cała w popcornie.- krzyknęłam śmiejąc się
- To ty zaczęłaś, wiedźmo.- odpowiedział po chwili
- Co tu się stało?- zapytała Haylee
Nawet nie zauważyliśmy, że ktoś przyszedł.'
- Ten debil rzucał we mnie popcornem.- wskazałam na Harry'ego
- Nie słuchaj jej Hay, to ona zaczęła.- bronił się Harry
- Zamknijcie się obydwoje. Macie to posprzątać i to zaraz.- pogroziła nam palcem
Po serii jęków, zabraliśmy się za sprzątanie bałaganu. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon.
Spojrzałam na  wyświetlacz : Lauren
Odebrałam.
- Cześć siostro.- powiedziałam
- Hej, mogłabyś przyjechać do nas.- poprosiła
- Jasne, a coś się stało?
- Tak jakby. Opowiem ci jak dotrzesz
- Dobrze, będę jak najszybciej
Rozłączyłam się. Nie wiem, o co chodzi ale brzmiało to poważnie.
- Co jest?- zapytał Harry
- Siostra dzwoniła. Chce żebym pojechała do nich.- wyjaśniłam

Poszłam na górę do pokoju. Wyjęłam mój ulubiony plecak i spakowałam do niego kilka rzeczy. Przebrałam się. Nie miałam pojęcia o co chodziło Lauren, ale brzmiało to poważnie. Zabukowałam sobie bilet na następny lot do Dublina. Mam jeszcze 2 godziny. Ubrana zeszłam na dół.
- Jade? Wychodzisz gdzieś?- zapytał mnie Louis
- Muszę polecieć do domu, siostra dzwoniła. Była lekko roztrzęsiona. Podwieziesz mnie na lotnisko?
- Okej.- powiedział po czym mnie pocałował
Chwilę potem, jechaliśmy na lotnisko. Nie wiem, dlaczego Lauren mnie prosiła, żebym poleciała do nich. Nie wiem też ile tam zostanę.
Zatrzymaliśmy się pod lotniskiem
- Dzięki. Jakby co dam znać.- uśmiechnęłam się lekko
Szybko ruszyłam na odprawę. Jak zwykle, miałam tylko bagaż podręczny bo nie wybierałam się gdzieś daleko ani na długo.
Wylądowałam na lotnisku w Dublinie około 15:07. Podjechałam pociągiem do Mullingar, a potem taksówką pod dom.

Fugitive - Louis Tomlinson FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz