Rozdział 6

12 1 0
                                    

Wtorek, wtoreczek, wtorunio. Dzisiaj ma się odbyć pierwsza próba, także muszę wbić do szkółki.  Mam nadzieję, że Brajan tym razem nie zaleje szkoły, bo by mnie te Czechy na śmierć zamęczyły.

Od samego rana przed moim oknem stała ta Pakisława z wystawioną tabliczką "Senpai Notice Me". Rzuciłem w nią jakimś kurna żwirkiem od Waldzia.

Ubrałem się w jakieś kox ubranka i wyszedłem z chaciorki. Oczywiście na klatce zaatakowała mnie ta opętana kobieta.

-Hej Sebuś! - krzyknęła do mnie, ale ja tylko ją ominąłem. I tak szła ze mną do skul.

Mam na myśli, szłaby, gdyby Brajan nie testował nowej mocy swojego super ekstra mega koksuwa big wenża ogrodowego w kolorze różowym. Tak ją w kosmos wywaliło, że normalnie chyba będzie 26 lat wracać. Podziękowałem Mini Dubielowi i pobiegłem w stronę budy.

Przed luksem zaatakowała mnie jakaś banda 9-cio latków.

-Dawaj kasę - krzyczał pierwszy z nich. W ręce trzymał... patyk obtoczony drutem kolczastym.

-A ty co, Negan? - zapytałem.

-No pewnie.

-Ale wy wiecie, że ten serial jest od 18 lat co nie? - powiedziałem. - A wy macie tak z 9.

-No i co? To, że jestem 2012 nie znaczy, że nie mogę być gangusem z bloków - powiedział kolejny z przyklejanym wąsem.

-We, bo ci gerber stygnie - zgasiłem go i poszedłem dalej, zabierając mini bejsbol "Negana".

Chłop co się popłakał XDD

Do szkoły dotarłem z 20 minutowym spóźnieniem.

-Jezusie chrystusie, przepraszam bardzo proszę pani - powiedziałem do Danuty. - Napadli mnie Zbawcy.

-Ta drużyna kidów? Ta, mnie też - powiedziała. - Cho do salki gimnastycznej.

Poszliśmy razem. Byliśmy bardzo blisko siebie. Czułem, jak me serce bije w rytm Despacito.

Weszliśmy do sali. Obejrzałem się w około. Wszyscy już byli.

Hanka, Bogdan, Sajko Kamil ze swoją Sajko Lyrą, Andrzej Duda, Jezus Chrystus...

Co prawda nie wiem, co ta ostatnia czwórka tu robiła, ale okej.

Podszedłem do nich i przywitałem się z Hanką.

-Co ty tu robisz Sajko Kamil? - zapytałem się go.

-Przyszedłem tu zaśpiewać moje słynne "joł joł joł".

-A po co ci Sajko Lyra?

-Ona robi za chórek - powiedział dumny.

Nie wiem jak około roczne dziecko może robić chórek, ale okej. Istnienia dwóch pozostałych nawet nie kwestionowałem, miałem ich gdzieś.

Usiadłem sobie i czekałem na moją kolej.

Najpierw była Hanka. Zaśpiewała zaiście boską piosenkę "Poka Sowę". Wszyscy byli zwruszeni tym zajściem, Sajko Lyra nawet się rozpłakała.

Potem przyszła kolej Bogdana. Zaczął śpiewać "Jozin z Bazin", jednakże nie trwało to długo, bo brzmiał gorzej niż skrzypiące drzwi, więc dyrektor rzucił w niego krzesłem.

Następny był Sajko Kamil i jego córa.

-Hej Sebuś, weź no mi przynieś wybielacz - powiedziała miłość mojego życia, gdy tylko Sajko Kamil zdjął spodnie i zaczął tańczyć nago.

-Zostawi pani trochę dla mnie pliska.

Poszedłem do kibla po wybielacz. Podniosłem się i odwróciłem, a tam...

Pakisława strzelająca T-Pose i te kidosy z rana. Nie miałem opcji. Musiałem uciekać oknem. Jednak oni opanowali zdolność teleportacji i zawsze byli o krok przede mną. Jakimś cudem dobiegłem do sali gimnastycznej.

-Pomocy! Goni mnie jakaś napalona dwunastolatka i jej dziewięcioletni powiernicy!

Wszyscy w mgnieniu oka rzucili się mi na pomoc. Spodziewałem się jakiegoś telefonu na policję, ale zamiast tego była epicka walka na pistolety z patyków. Jednak Pakisława mnie dorwała.

-Hej Senpai - powiedziała, dalej t-poseując.

-Czego chcesz?! - zapytałem.

-Ciebie Senpai.

-Po pierwsze, to jest Polska, a nie Japonia. Po drugie, pal wroty typiarko - powiedziałem.

-Senpai! Usunę wszystkie laski na tej ziemii i będziesz tylko mój!

-Czy wy sobie ze mnie jaja robicie?! Czemu wszyscy cosplay'ują jakieś zdownione postaci z gier i seriali?!

Niestety ściana mnie dopadła. Nie miałem gdzie uciec, a Pakisława była coraz bliżej. I bliżej. I bliżej.

Nagle, gdy byłem pewny swej śmierci, zobaczyłem jak Danuta przebiega całą salę i wali Pakisławie w łeb łopatą.

-Giń suczo! - jeszcze raz jej walnęła. - Nic ci nie jest, Sebastianku?!

-Nie, dziękuje za ratunek. Skąd pani wiedziała, że tu jestem?

-To sprawka tych trzech osóbek tam o - wskazała.

Czechy i Grażynka pomachali mi przez okno.
Czyli nie tylko ja i Brajan jesteśmy na haju.

-Skąd wytrzasnęła pani łopatę? - zapytałem.

-Jak to skąd? Przecież każdy nosi coś do samoobrony przy sobie. To ja wzięłam łopatę.

Rozumiem wszystko, ale łopata?

-Fajna ta łopata. Taka... metalowa.

Podryw na łopatę.

Wszyscy się zebrali z powrotem w sali i dokończyliśmy próbę. Wszyscy mi klaskali, ale najbardziej to chyba Danuta i Tute Trio. Tak nawalali tymi łapami, że się dziwię, że im nie odpadły.

Później poleciałem do chatki i poszedłem spać.

Zaczęło się od włamania| ty x danutaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz