Inna

328 10 0
                                    

Czułam, a zresztą sądziłam, iż umrę.

Nie umieram. Żyje. Czuję jak moje serce umiera. Traci swojego wiernego druha.

Od kąt pamiętam myślałam, że to ja pierwsza umrę. Mam nadzieję, że szybko umarł, bez cierpień.

Zawsze miałam o starości razem, z żonami, dziećmi i wnukami. Kocham kobiety, sądziłam że w dorosłości będzie trudniej przez to. Wcale nie było.

Nikt nie patrzył, czy jesteś kobietą, czy mężczyzną, a może nawet niedźwiedziem. Po prostu przychodzili i kazali wstąpić ci do wojska. Miałeś nakaz.

Od zakończenia II Wojny Światowej minęło 3 lata, mamy rok 1948. Jest inaczej. Świat odbudowuje się kawałek po kawałku. Jest coraz lepiej.

Czuje ni to mniejsze ni to większe pragnie. Siedzę przy okiennicy i patrzę na gwar uliczny. Czuję. Widzę. Słyszę.

Poczułam dłoń na moim ramieniu. Odwróciwszy się ujrzałam Edwarda.

–Nie wyskocz z okna.– zaśmiał się–Chyba nie jest tak źle?

–Pewno, suszy mnie pragnienie, czuję się pusta, ten gwar, zapach...– Zadowalałam się ludzkim smrodem.

–Jak wyjdziesz tak wyglądając to uznają cir za czarownice.–zaśmiał się.

–Spokojnie Sir, pójdę do chochlika, on coś wyczaruje.–powiedziawszy to udałam się do  "chochlika"

Kruczo-czarne włosy zatrzepotały się na znak, iż osoba się odwraca. Usiadłam na zdobionym fotelu i spojrzałam się na nią

–Już wiem, co uczynie!– zaczęła piszczeć. Spojrzałam się na Edwarda stojącego w drzwiach z błagalnym spojrzeniem.

Zaś dziewczyna zaczęła nawijać na różne wałki moje krótkie czarne włosy. Wyglądała jeszcze gorzej, niż przedtem niczym baba-jaga, którą było się strasznym za dziecinę.

–Jutro wyjeżdżamy do Ameryki, do Forks. –odrzekł Carlise

–Nie zostajemy?

–Nikt nie chce siedzieć za dnia przy płomieniu, a zaś w nocy wychodzic w gwar.

***** ***
I jak moje kochane zołzy? Jeśli rozdział wam się spodobał zachęcam do dodawania mi motywacji głosami i komentarzami!

-Twoja Stara<3

Niby CullenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz