Naturalnie w tamtych i nieco późniejszych wiekach były lepsze i gorsze okresy w rozwoju zielarstwa, niemniej jednak był to proces dynamiczny. W wieku XIX rozwój nauk przyrodniczych spowodował zwrot w zielarstwie. Z jednej strony odkrycie składu chemicznego ziół, które uzdrawiały naszych pradziadów, potwierdzało słuszność stosowania leków roślinnych, z drugiej zaś - umożliwiło syntezę nowych, "sztucznych" leków. Po pewnym czasie zaczęto niestety lekceważyć zioła, wierząc tylko w najnowocześniejsze preparaty farmaceutyczne. Uznawanie leczniczych właściwości ziół było uważane za objaw zacofania, jeśli nie wręcz ciemnoty i zabobonu. Co prawda i wtedy w wielu przypadkach, gdy zawodziła kuracja lekami syntetycznymi, szukano pomocy u zielarzy, a nawet u znachorów, ale bardzo rzadko się do tego przyznawano. W ostatnim dziesięcioleciu XX wieku nastąpił ponowny zwrot - zioła zaczęły być modne, powracano w tym czasie do kuracji ziołowych. Jak w każdej modzie czasami mamy do czynienia z przesadą, z wiarą w magiczną i cudotwórczą moc ziół. Jednak wszyscy uważamy, że jest to moda pożyteczna, niech więc rozwija się bujnie. Przede wszystkim dlatego, że zioła nie mogą zaszkodzić.