Rozdział 14. Nie tylko przyjaciel?

95 5 0
                                    

Minęło kilka dni od kąt razem z bratem odwiedziliśmy grub naszego taty. Od tamtego czasu więcej czasu spędzam z bratem na świeżym powietrzu. Bawimy się w nasze ulubione zabawy z dzieciństwa. Szczególnie w chowanego. Cieszę się, że przekonałam brata by spędzał ze mną czas na podwórku. Obecnie spacerowałam z bratem po Leniuchowie. W pewnej chwili zauważyłam jakieś ogłoszenie. Spojrzałam na nie. Było to ogłoszenie na zrobienie jakiejś pracy własnoręcznej uwieczniająca nasze życie. Od razu wpadłam na pomysł. Zauważyłam, że na placu dzieciaki już tam coś robią. Chwyciłam brata za nadgarstek i poszliśmy tam. Posadziłam brata na jednej z ławek. Chwyciłam za ołówek i zaczęłam na płótnie robić szkic. Co jakiś czas zerkałam na brata. Gdy dałam Robbiemu znać, że może się ruszać odetchnął bo pewnie nie wziął oddechy. Podwinęłam rękaw i poszłam po kilka farb by zacząć malowanie. Pod czas malowania wysyłałam co jakiś czas Robbiego by poszedł po jakąś farbę. Po skończeniu pracy Robbie podszedł do mnie. Spojrzałam na brata. Obraz wyglądał jak w realu. Ja i Robbie siedzieliśmy na ławce, a za nami stawi nasi rodzice w postaci duchów ze skrzydłami aniołów. Nawet nie zauważyłam kiedy Sportacus i pozostali podeszli. Wiedziałam, że są w szoku. W pewnej chwili pan burmistrz ogłosił wyniki. 3 miejsce zajął Ziggy, 2 Trixie, a 1... Ja. Sama byłam w szoku. Nagrodą za pierwsze miejsce było to, że mogą spełnić jedną moją prośbę. Zaczęłam się zastanawiać.

-Więc jaka decyzja?- Spytał się burmistrz. Spojrzałam na brata.

-Chce by Robbie i Sportacus zostali przyjaciółmi.- Powiedziałam na co dzieciaki były w szoku. Po czasie wzięłam swój obraz i zaniosłam go do domu. Następnie poszłam na spacer. Zauważyłam małego kociaka na drzewie. Weszłam na nie. Chciałam wziąć kociaka ale ten spłoszył się przez dźwięk łamanej gałęzi i uciekł. W dodatku gałąź na której siedziałam złamała się, a ja zaczęłam spadać. Bałam się że poczuję ból od uderzenia w ziemie ale poczułam jak ktoś mnie łapie.

-Mam cię.- Usłyszałam głos Sportacusa. Spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się zetknęły, a oboje się przez te zarumieniliśmy. On miał takie oczy jakby... Jakby miał niebo w oczach.

-To ten dziękuję za... Pomoc.- Powiedziałam schodząc z rąk Sportacusa.

-Emm... Tak w ogóle ładny ten obraz namalowałaś.- Powiedział patrząc na mnie. Poprawiłam moje włosy związane w kucyk.

-Dzięki. Taka jest prawda. Ja i Robbie mamy siebie. A przy nas są nasi rodzice chodź ich nie widać.- Powiedziałam patrząc na niego.

-Rozumiem.- Powiedział Sportacus. Spacerowaliśmy tak i rozmawialiśmy tak aż do wieczoru. Odprowadził mnie pod dom. Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy. Oświetlało nas światło księżyca aż... Sportacus mnie pocałował.

Siostra Łotra.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz