6

233 13 0
                                    

Pamiętaj, że sama tego chciałaś.

Minął miesiąc. Jak się okazało, nie byłam zbyt dobra w zapominaniu, może nawet tragiczna.

Ale za to zaczęłam jeszcze intensywniej biegać.

Wydawać by się mogło, że to kiepski substytut. Prawda, ale przynajmniej podczas wysiłku fizycznego skupiałam swoje myśli wyłącznie na chwili obecnej, co było dość dużym plusem.

Wracałam właśnie do mieszkania po zrobieniu całkiem satysfakcjonującego dystansu. Wokół mnie panowała ciemność, ale byłam już przyzwyczajona do wieczornego biegania, które nie stanowiło dla mnie większego problemu. Opcję wstawania na jogging przed zajęciami odrzuciłam, bo kosztowałoby mnie to zbyt wiele drogocennego snu.

Kilka metrów przed klatką przystanęłam, próbując wyłowić, z otaczającej mój pas nerki, klucze do mieszkania.

Za plecami słyszałam zbliżające się w moim kierunku kroki. Nie poświęciłam im większej uwagi, uznając, że to zapewne jacyś inni mieszkańcu bloku. Sapnęłam z zadowolenia, gdy pod palcami wyczułam chłodny metal. Klucze.

Potem wszystko wydarzyło się w przeciągu paru sekund. Kilku łomoczących w mojej piersi uderzeń serca.

Nagle poczułam przytrzymujące mnie od tyłu ramię. Znieruchomiałam. Ktoś docisnął gazę do mojej twarzy. Próbowałam krzyczeć, wyrwać się, ale... ogarnęła mnie słabość, zupełna bezsilność. Świat zawirował.

A potem odpłynęłam w ciemność.

***

Obudziłam się. Mrugając oczami, próbowałam wyostrzyć obraz, który mi się ukazał.

Czułam lekkie kołysanie, dźwięk silnika. Samochód. Byłam w samochodzie.

- Co, do cholery... – wymamrotałam, całkowicie zdezorientowana.

Pamiętałam, że poszłam biegać, w drodze minęliśmy się z Alexem, potem wracałam do domu. Chyba do niego nie dotarłam, ale dlaczego?

- Nasza księżniczka się obudziła, w samą porę – usłyszałam niski głos.

Z cichym jękiem uniosłam się do pozycji pionowej. Obok mnie siedział mężczyzna. Ubrany całkowicie na czarno, siwy. Patrzył przed siebie, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi.

Czułam pulsowanie w nadgarstkach i dopiero po chwili dotarło do mnie, że mam skrępowane ręce. To był moment, w którym wszystkie wspomnienia wróciły i uderzyły we mnie niczym wzburzona morska fala. Szukanie kluczy, owijające się wokół mnie ramię, środek usypiający i w końcu ciemność.

Poczułam, że samochód zwalnia, a po chwili się zatrzymuje.

- Chodźmy, nie dajmy królowej czekać – powiedział głosem przepełnionym drwiną. Z łomoczącym w piersi sercem, patrzyłam jak mężczyzna wysiada z samochodu. Nie minęła nawet sekunda, a drzwi od mojej strony zostały otwarte. Ktoś zakneblował mi usta, a potem zarzucił na moją głowę materiał, całkowicie pozbawiając mnie wizji.

Silne ręce bezceremonialnie wywlekły mnie z samochodu. Gdyby ktoś przez cały czas mnie nie podtrzymywał, prawdopodobnie upadłabym. Trudno jest iść na nogach niczym z galarety, a w tamtym momencie moje były dokładnie w takim stanie.

Nigdy wcześniej nie byłam tak przerażona. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Było mi przeraźliwie zimno. Nie mogłam zapanować nad szczękającymi zębami.

Chcę się obudzić, błagam, niech to będzie koszmar.

Wokół słyszałam co najmniej kilkanaście głosów, wśród których dominował ten pochodzący od mężczyzny, z którym wcześniej jechałam. W swoim stanie roztrzęsienia, nie próbowałam nawet przysłuchiwać się, o czym mówią. Bezwolnie podążałam, a właściwie byłam praktycznie niesiona, w nieznanym mi kierunku. Po chwili, a może kilku minutach, dotarliśmy do schodów.

O wschodzie słońca (girlxgirl) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz