3

284 16 0
                                    

Do Starego Zegara dotarłam punkt 16. Przed wejściem musiałam się otrzepać, bo w drodze złapała mnie prawdziwa śnieżyca. Gdy uznałam, że bardziej przypominam człowieka, a mniej bałwana, weszłam do środka. Powitały mnie dzwoneczki, które wprawiłam w ruch, otwierając drzwi. Przeskanowałam małe pomieszczenie, aż moje oczy w końcu zatrzymały się na usadowionej w rogu postaci. Lena siedziała, a właściwie półleżała na ogromnym fotelu, trzymając przed oczami książkę. Wyglądało na to, że nie zwróciła uwagi na moje przybycie.

Wpadłam na pewien pomysł.

Powoli, krok za krokiem, starając się nie zwracać na siebie uwagi, skradałam się w jej kierunku. Czułam się niczym tajny agent, a ukryta głęboko we mnie mentalność dzieciaka skakała z radości i ekscytacji. Od oparcia fotela dzieliło mnie dosłownie kilkanaście centymetrów, gdy usłyszałam głos.

- Popracuj nad techniką, Gabriela, bo słychać cię z kilometra. – dziewczyna była wyraźnie rozbawiona. Odsunęła książkę od swojej twarzy i wrzuciła ją do torby.

- Nieprawda – siadając naprzeciwko niej, wydęłam usta niczym pięciolatek. – Na pewno widziałaś, jak wchodziłam.

Drobny uśmiech nie chodził z twarzy Leny, gdy kręciła głową.

- Nie, nie widziałam jak wchodziłaś, ale zdecydowanie słyszałam twoje mamucie kroki.

Przewróciłam tylko oczami i chwyciłam leżące na stoliku menu.

- Coś już wybrałaś? – zapytałam, przeglądając możliwości pro forma. I tak doskonale wiedziałam, co biorę.

- Tak. Biorę herbatę z malinami i imbirem. Do tego chyba szarlotka.

Mruknęłam z aprobatą.

- Tak, weź ją. Jest naprawdę pyszna.

- No to postanowione. A ty, co bierzesz?

- Suflet czekoladowy i do tego czarna kawa – powiedziałam, odkładając menu – Bez grama cukru, bo bym chyba umarła z nadmiaru słodyczy.

Lena pokazała mi wyciągnięty w górę kciuk. Wygramoliła się z fotela, mówiąc:

- Idę zamówić.

W czasie, gdy Lena podeszła do kasy, krytycznym wzrokiem oceniałam torbę, leżącą przy moich nogach. Przez cały czas nie byłam przekonana, czy pomysł z prezentem nie jest przesadą. Czy to nie będzie wydawać się dziwne? Chociaż prawda jest taka, że cała ta sytuacja jest po prostu dziwna, więc może całkiem nieźle się w nią wpisuje?

- Uwielbiam te fotele. – głos Leny wyrwał mnie z zamyślenia. – Gdybyś przyszła jakieś pięć minut później, to prawdopodobnie znalazłabyś mnie smacznie śpiącą.

Uśmiechnęłam się na wyobrażenie takiego scenariusza w mojej głowie.

- I z książką leżącą na twarzy – dodałam.

- Bardzo możliwe - Lena zachichotała.

- No właśnie, długo czekałaś? – zapytałam.

Lena zmarszczyła brwi w skupieniu.

- Jakieś piętnaście minut? Coś w tym stylu. – wzruszyła ramionami. – Nie lubię się spóźniać, więc popadam w drugą skrajność i zawsze jestem przed czasem. To znaczy... - zaczęła, ale po chwili przerwała i machnęła w powietrzu ręką – Zresztą nieistotne.

- Więc – kontynuowała dalej, patrząc mi prosto w oczy. – Mogę spytać, dlaczego zdecydowałaś się ze mną spotkać? Po naszej ostatniej...rozmowie... Cóż, myślałam, że się nie odezwiesz.

O wschodzie słońca (girlxgirl) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz