3. Pierwsza rozmowa

65 2 0
                                    

- Zrobione! - krzyknęłam klaszcząc w ręce, gdy po raz ostatni nacisnęłam przycisk "Wyślij". Właśnie skończyłam przesyłać dokumenty aplikacyjne w odpowiedzi na dwie oferty pracy, które znalazłam na jednej ze stron z ogłoszeniami. Jestem z siebie dumna, bo uważam, że CV wyszło całkiem dobrze, jak na moje marne doświadczenie zawodowe. Nie będę przecież kłamać, skoro pracowałam tylko w jednej firmie, nie licząc stażu, zaraz po studiach. Wczoraj kurier dostarczył moje świadectwo pracy, więc pomyślałam, że już najwyższy czas zacząć szukać jakiegoś zatrudnienia.

Przez pierwszy tydzień bezrobocia na zmianę leżałam i płakałam albo zajadałam się czekoladą, oglądając seriale. Było mi cholernie przykro, że nikt mnie nie docenia. Ariel, tak jak mu przykazałam, ani razu do mnie nie zadzwonił. Bardzo mi to odpowiadało, bo nie miałam nastroju, by z nim rozmawiać. Za to codziennie wysyłał mi swoje smutne selfiaki z przeprosinami. Raz nawet podrzucił mi pod drzwi wielką czekoladę, z orzechami.

Złość na niego już mi właściwie przeszła, ale nie chciałam jeszcze mu o tym mówić. W życiu się takiego wstydu nie najadłam, jak wtedy w Skrzaciej Jamie. Czasu niestety nie cofnę, więc postanowiłam to w końcu przetrawić. Minął już tydzień, całe siedem dni i pomyślałam, że najwyższa pora zacząć działać. Wstałam rano z postanowieniem, że wezmę się w garść i przestanę się nad sobą użalać.

Gdy po południu wyjmowałam z piekarnika szarlotkę, usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Pomyślałam, że to pewnie Ariel, jak co dzień, wysłał mi swoją fotkę. Wzięłam telefon do ręki i odblokowałam go, po czym kliknęłam w pasek powiadomień, by odczytać wiadomość.

Nie myliłam się. Na ekranie pojawiła się przygnębiona twarz mojego najlepszego przyjaciela. Do zdjęcia dołączony był podpis: "Bardzo Smutny Elf przeprasza". Selfie było naprawdę urocze i tak mnie rozczuliło, że postanowiłam do tego nieszczęsnego elfa zadzwonić.

- Erin? - zapytał zdziwionym głosem Ariel, odbierając telefon już po drugim sygnale.

- Nie, Minister Magii - powiedziałam poważnie. Chciałabym widzieć w tym momencie jego minę.

- No przecież wiem, że to ty.

- To co się głupio pytasz? - zapytałam uśmiechając się pod nosem.

- Bo jestem zaskoczony, że dzwonisz.

- Bardzo Smutny Elfie, wpadniesz na kawę? - zaproponowałam. - Upiekłam szarlotkę.

- Wiesz, że za twoją szarlotkę dałbym się pokroić - powiedział weselej Ariel. Oczami wyobraźni widziałam, jak się cieszy. Nie znam nikogo, kto kochałby szarlotkę bardziej, niż mój przyjaciel. - Będę za dwadzieścia minut.

***

- Ummmm... niebo w gębie - powiedział Ariel wpychając sobie do ust trzeci kawałek ciasta.

- Cieszę się, że ci smakuje. Chcesz jeszcze trochę? - zapytałam, przysuwając paterę z szarlotką bliżej niego. - Częstuj się.

- Nie, nie, już więcej nie zmieszczę - poklepał się radośnie po brzuchu.

- Tyle nakroiłam, teraz się zeschnie - rzuciłam elfowi smutne spojrzenie. Próbowałam wyglądać na zawiedzioną i chyba mi się to udało, bo jednak się skusił.

- No dobra, ale malutki kawałeczek poproszę.

- Jak pan sobie życzy - powiedziałam, nakładając ciasto na talerzyk.

- Erin... - Ariel przerwał po chwili konsumowanie szarlotki i spojrzał na mnie uważnie - ja cię naprawdę przepraszam. Zachowałem się jak ostatni głupek, choć miałem dobre intencje.

Perypetie bezrobotnej wróżkiWhere stories live. Discover now