6. Miejsce, które nie istniało

30 3 0
                                    

Siedziałam na kanapie z laptopem na kolanach i przeglądałam oferty pracy. Obok mnie, z zamkniętymi oczami leżał Ariel. Właśnie nałożył sobie maseczkę na twarz i czekał, aż się wchłonie.

— Słuchaj tego — powiedziałam do przyjaciela, gdy jedno z ogłoszeń przykuło moją uwagę. — Zatrudnię wróżkę, pilnie. Nie...

— No słucham i czekam na więcej — wszedł mi w słowo Ariel. — Bo chyba jest jakieś więcej? — zapytał. Wytknęłam mu język, czego niestety i tak nie widział, bo miał cały czas przymknięte powieki.

— Zatrudnię wróżkę, pilnie — powtórzyłam. — Nie wymagamy doświadczenia, wszystkiego cię nauczymy.

— No oczywiście — wymamrotał elf.

— Jest jeszcze nazwa firmy i adres poczty elektromagicznej, na który trzeba wysłać zgłoszenie — dodałam.

— To wszystko? — zapytał Ariel.

— Tak. A czego więcej trzeba?

— Erin! — zawołał mój przyjaciel, wstając z kanapy. — Nie wydaje ci się, że w ten sposób napisane ogłoszenie to trochę za mało? Co to za stanowisko? Jaka stawka? Czego dokładnie oczekują? Nie podali żadnych konkretnych informacji.

— Wszystkiego się dowiem na rozmowie. Skoro chcą zatrudnić wróżkę, to musi być to praca odpowiednia dla wróżek — stwierdziłam, po czym uśmiechnęłam się do przyjaciela.

— Erin, weź się ogarnij. Nie możesz być taka zdesperowana — powiedział, po czym zacisnął usta w wąską kreskę.

— Arielu mój! A mam jakieś inne wyjście? Od dwóch tygodni nie wysłałam żadnego podania.

— Ale to nie znaczy, że masz wysyłać CV byle gdzie.

— To nie jest byle gdzie — zaprotestowałam.

— Owszem, według mnie jest — stwierdził Ariel, patrząc na mnie poważnym wzrokiem. — A co to w ogóle za firma?

Zerknęłam na ogłoszenie.

— Nazywa się Eternity.

— Eternity... Eternity... Dziwnie jakoś... Mam wrażenie, że gdzieś słyszałem to słowo — dodał po chwili, już na mnie nie patrząc. — Mam złe przeczucie, Erin. Naprawdę! Wydaje mi się, że już widziałem nazwę tej firmy.

— No to chyba dobrze. Widać ta firma nie jest taka nieznana — odpowiedziałam, przesyłając na podany w ogłoszeniu adres swoje CV.

— To nie o to chodzi. Nie masz wrażenia, że coś jest nie tak? — zapytał Ariel a ja popatrzyłam mu prosto w oczy.

— W ogóle — uśmiechnęłam się do przyjaciela, wyłączając laptopa. — I właśnie przed chwilą wysłałam do nich swoje podanie.

— Co zrobiłaś? — Elf wytrzeszczył na mnie swoje oczy.

— Wysłałam... swoje... podanie — powiedziałam powoli.

— Jeju, Erin — jęknął Ariel. — Jesteś za bardzo ufna.

— Ty za to wcale.

— Ale ja mówię poważnie, Erin.

Popatrzyłam uważnie na przyjaciela.

— Ja też. I zakończymy tę dyskusję, bo zaraz się pokłócimy.

Ariel tylko westchnął i rzucił mi zrezygnowane spojrzenie.

— Obym się nie mylił — dodał, po czym próbował na nowo ułożyć się na kanapie.

Gdy elf usiłował znaleźć sobie wygodną pozycję wiercąc się na wszystkie strony, zaczął dzwonić mój telefon.

Perypetie bezrobotnej wróżkiWhere stories live. Discover now