Siedzieliśmy z Arielem w naszej ulubionej loży, z daleka od wścibskich uszu i oczu. W Skrzaciej Jamie bywałam już wiele razy, jednak nigdy nie miałam tak kiepskiego nastroju, jak dzisiaj. Mojego humoru nie poprawił nawet cudowny klimat tego miejsca ani pysznie drinki, z których słynie. Byłam przybita, jednak z całych sił starałam się, by tego po sobie nie pokazywać. Chyba marnie mi szło, bo Ariel średnio raz na minutę zerkał na mnie z zatroskaną miną.
— Noo co? — zapytałam, bo to jego wpatrywanie się we mnie zaczynało być trochę irytujące.
— Erin, od godziny sączysz jednego drinka. A ja wypiłem już trzy.
— Uprzedzałam, że nie jestem w nastroju do picia — zrobiłam przepraszającą minę. Nic więcej nie byłam w stanie z siebie wykrzesać. Ariel chwycił mnie za rękę i lekko ją uścisnął.
— Rozchmurz się! Wiem, że jest ci ciężko, ale zobaczysz, jeszcze wszystko się ułoży. Jestem tego pewny.
Alkohol chyba zaczynał działać na Ariela, bo patrzył na mnie trochę błędnym wzrokiem. Naprawdę chciałam wierzyć w to, że będzie dobrze. Przymknęłam na chwilę powieki, w myślach powtarzając, jak mantrę: "Wszystko się ułoży, wszystko się ułoży".
— Erin? — elf potrząsnął moją ręką. Odetchnęłam głęboko i otworzyłam oczy.
— Masz rację! Chrzanić to! Jestem bezrobotna, ale to przecież nie koniec świata. Nie ja pierwsza i nie ostatnia straciłam pracę — powiedziałam, starając się, by głos mi nie zadrżał. Swoje słowa przypieczętowałam łykiem Gargulca.
— Brawo, wróciła stara dobra Erin — powiedział Ariel i poklepał mnie radośnie po ręce. Wytknęłam mu język, na co elf uśmiechnął się łobuzersko.
— Ale przyznaj — powiedział z przejęciem — Krwawy Gargulec jest boski, nie?
— Nie wiem z czego to jest zrobione, ale faktycznie, smakuje wspaniale. Tylko jest cholernie mocne.
— I o to chodzi! — Ariel posłał mi jeden ze swoich olśniewających uśmiechów. — Pij szybciej, Erin, bo zaraz pójdę zamówić kolejne.
Nie miałam innego wyjścia. Dopiłam resztki drinka i postawiłam pustą szklankę na stoliku.
— Zaraz wracam — powiedział Ariel i lekko chwiejnym krokiem poszedł do baru, by złożyć zamówienie.
Korzystając z okazji, że jestem w loży sama, rozejrzałam się po lokalu. Pub mieścił się w piwnicy jakiejś starej kamienicy. Wystrój faktycznie przypominał jamę. Pod ścianami walały się kupki ziemi, z których wystawały jakieś badyle i korzonki. Ja tam się nie znam, ale to chyba był ostatni krzyk mody we współczesnej florystyce. Jakaś roślinna awangarda, czy coś. Na ścianach wisiały portrety słynnych skrzatów oraz obrazy przedstawiające sceny ze skrzaciej historii. Knajpka prezentowała się całkiem przytulnie.
Zerknęłam w stronę baru. Ariel rozmawiał właśnie z barmanką, bardzo ładną elficzką, nawijając na palec kosmyk swych jasnych włosów. Robił przy tym do niej maślane oczka. W zestawieniu z jego szalenie długimi rzęsami to była istna bomba.
— O niee... tylko nie to — jęknęłam. Czyżby mój najlepszy przyjaciel właśnie podrywał barmankę? I to po pijaku? Jak to tak? Przecież Ariel jest gejem!
Rzuciłam okiem na barmankę. Dziewczyna, zarumieniona, delikatnie się uśmiechała i nieśmiało na niego zerkała. Nie miałam zielonego pojęcia, dlaczego Ariel tak się zachowywał, ale widać było, że jego czar zadziałał. I wcale mnie to nie zdziwiło. Elfy, a już zwłaszcza mój przyjaciel, mają niesamowitą aurę. I tą swoją aurę skubaniec z premedytacją wykorzystuje.
YOU ARE READING
Perypetie bezrobotnej wróżki
FantasyBEZROBOCIE ISTNIEJE, NAWET W ŚWIECIE MAGII. Życie to nie bajka, o czym przekonuje się wróżka Erin, która właśnie traci pracę. Pełna nadziei zaczyna szukać nowego zatrudnienia. Okazuje się jednak, że zdobycie dobrej pracy wcale nie jest takie proste.