7. Praca dorywcza

55 1 0
                                    

Od mojego spotkania z Hexą minął tydzień. Przez pierwsze kilka dni, gdy tylko przypomniałam sobie, co mnie spotkało, robiło mi się słabo albo czułam nieprzyjemne dreszcze. Mam naprawdę wielkie szczęście, że tak to się wszystko skończyło.

Gdy już doszłam trochę do siebie, postanowiliśmy z Arielem, że przejrzymy gazetki z ogłoszeniami od mojej mamy. Akurat wczoraj przyniosła nowe egzemplarze, więc będziemy mieli z czego wybierać.

Przeglądaliśmy oferty chyba z godzinę, ale nie znaleźliśmy nic ciekawego.

- Masz coś? - zapytałam zrezygnowana. Od tego wczytywania się w gazetkę zaczynały mnie szczypać oczy.

Elf westchnął i popatrzył na mnie przygnębiony.

- Nie... Same dziwne ogłoszenia.

- U mnie też nic - powiedziałam i odrzuciłam na bok gazetę, którą właśnie przejrzałam. - Zróbmy sobie przerwę. Chcesz herbaty? Bo ja bym się chętnie napiła.

- Jaśminową poproszę, jeśli jeszcze masz.

- Chyba zostało mi jeszcze kilka płatków. Zaraz zaparzę - zapewniłam, po czym wyszłam z salonu.

Gdy zalewałam jaśminowe płatki gorącą wodą, Ariel przybiegł z podskokach
do kuchni.

- Erin! Właśnie znalazłem coś ciekawego. Co powiesz na pracę dorywczą? - zapytał patrząc na mnie z przejęciem. Jego oczy błyszczały jak milion gwiazd.

- Pracę dorywczą? - zdziwiłam się.

- No wiesz, coś w stylu rozdawania ulotek.

- Ale za ulotki bardzo mało płacą - jęknęłam.

- Erin, to był tylko taki przykład. - Ariel przewrócił swoimi cudnymi oczami. - Mam coś innego... Rozkładanie towaru w hurtowni.

- Rozkładanie towaru? - zapytałam.

- Tak. Zobacz sobie to ogłoszenie, bo wydaje się całkiem w porządku.

Wzięłam od Ariela gazetkę i spojrzałam na ogłoszenie. W ofercie napisali, że nie wymagają doświadczenia, bo wszystkiego nauczą. Stawka za godzinę, jaką proponowali, nie była zbyt wysoka, ale nie będę wybrzydzać. To przecież byłoby tylko chwilowe zajęcie a oni i tak lepiej płacili, niż za rozdawanie ulotek.

- Wiem, że mało płacą - odezwał się Ariel - ale przynajmniej coś zarobisz. I w tak zwanym międzyczasie możesz nadal szukać jakiejś lepszej pracy. Pomyśl o tym, Erin. Lepiej mieć kilka ziaren złota, niż nie mieć ich wcale.

- Zgadzam się. To nie jest taki głupi pomysł - powiedziałam i zapisałam numer w telefonie, by jutro z samego rana do nich zadzwonić.

***

Przeszłam przez prowizoryczną bramę i stanęłam przed jednopiętrowym budynkiem. To właśnie tu, za kilkanaście minut miała się odbyć moja rozmowa o pracę. Gdyby nie okazały szyld, budynek wyglądałby dość przeciętnie. Neonowy napis "Magiczne mikstury i mazidła na każdą okazję" aż bił po oczach. "Dość osobliwe miejsce", pomyślałam i skierowałam się do drzwi wejściowych.

- Dzień dobry. Przyszłam na rozmowę o pracę - powiedziałam do sympatycznie wyglądającego gnoma, na którego wpadłam, gdy weszłam do środka. Gnom miał na głowie śmieszną niebieską czapkę i takiego samego koloru kamizelkę z nazwą firmy.

- A to czeba do kerownika. Pani pozwoly, ja zaprowadze.

Ruszyłam za gnomem jaskrawo oświetlonym korytarzem. Hurtownia od środka wcale nie prezentowała się lepiej. Wyglądała pewnie jak każda inna hurtownia - była szara i bura.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 08, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Perypetie bezrobotnej wróżkiWhere stories live. Discover now